J

Jak naprawdę jest w Wenecji

Pojechałam do Wenecji trochę ironicznie. Chciałam po powrocie napisać „dużo turystów, śmierdzi, brudno, nie warto”, a tymczasem żadne z moich wcześniejszych założeń się nie sprawdziły. Teraz mam dylemat: czy wypada napisać na blogu podróżniczym, że Wenecja jest super?

Jest dużo plotek i pogłosek krążących wokół Wenecji, którymi ci, którzy już odwiedzili to miasto straszą tych, którzy tam jeszcze nie byli. Znajomi opowiadali mi niesamowite historie o pijanych Włochach sikających wprost do kanałów na oczach miliona przestraszonych turystów, a ja kiwałam głową i wierzyłam im w to. Dlatego też nigdy nie chciałam pojechać do Europejskiej Stolicy Turystyki. Gdy jednak Alice powiedziała do mnie „I won’t let you out of Italy if you don’t visit Venice!” to zdecydowałam, że jednak muszę wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi.

Moje uprzedzenia do tego miasta padały jedne za drugim. Pierwsza padła pogłoska, że tam śmierdzi. W kwietniu odwiedziłam Mediolan, Rzym i Florencję i choć pogoda w tych miastach była cudowna, wjeżdżając do Wenecji w końcu poczułam, że oddycham. Na pewno znacie ten wakacyjny zapach soli, wodorostów, ryby i jodu, dla mnie jest to czołówka ulubionych zapachów na świecie. Właśnie tym pachnie Wenecja.

Podobno miało też śmierdzieć po deszczu, temu też mogę zaprzeczyć bo przez nasze cztery dni w mieście lało codziennie, a dalej pachniało pięknie. Dodatkowo jak na miasto turystów i mew, śmieci w wodzie było wyjątkowo mało. Już nie wspominam o tym, że ani razu nie widziałam by ktoś sikał do kanału.

Kolejną rzeczą która mną wstrząsnęła były gondole. Wiadomo, główny kiczowaty symbol miasta, widzieliśmy tyle razy na fotach, a to pewnie wcale nie jest fajne. A właśnie, że jest! Owszem, są miejsca zatłoczone, gdzie pływanie gondolą jest wątpliwą przyjemnością, na przykład przy Moście Westchnień (wzdychali na nim przestępcy, bo prowadzi do więzienia) czy Rialto. Jednak przez większość czasu łodzie cicho pływają po wąskich kanałach, delikatnie pluskając w wodzie – po prostu magia! Brak mi słów by wyrazić jak bardzo jest to czarujące i kompletnie się nie dziwię, że są tak popularne. Nie wiem tylko czy przejażdżka byłaby dla mnie wspaniałym przeżyciem, bo dużo turystów robi zdjęcia ludziom na łódkach i pewnie bym się tylko stresowała czy dobrze wyjdę na fotach.

przejazdzka-gondola-wenecja

Jeśli chodzi o ilość turystów to oczywiście pogłoski nie są przesadzone – Wenecja jest okropnie zatłoczona. Najwięcej osób koncentruje się na placu świętego Marka i przy moście Rialto (aktualnie w przebudowie, zasłonięty wielkim plakatem) – jest tam stale tyle osób co na ogromnych koncertach i cały czas trzeba się przepychać. To miejsca w Wenecji które trzeba „odhaczyć”, po czym skręcić w uliczkę gdzie jest mniej ludzi i doświadczyć miasta od środka.

Bez problemu znalazłam dla siebie kilka spokojnych ulic, nawet w centrum, na których mogłam być z Miłoszem praktycznie sam-na-sam. Staliśmy na ślicznych mostach i oglądaliśmy przepływające pod nami gondole. Bardzo nie chcę tego określać jako „romantyczny moment”, ale napiszę, że było naprawdę ładnie. Większość osób jedzie do Wenecji na dwa-trzy dni w ciągu których intensywnie zwiedza wszystko, co jest do zwiedzenia, ale ja mówię: zobacz tylko to, co Cię naprawdę interesuje, a potem olej te zabytki, uciekaj z centrum, siadaj w knajpie nad kanałem i ciesz się życiem. Jesteś w, być może, najpiękniejszym mieście we Włoszech, znajdź chwilę na to, by się w nim zakochać!

Podobno „rdzenni” mieszkańcy wyprowadzili się z miasta, a Wenecja stała się ściśle turystyczna. Po wizycie nie jestem tego na 100% pewna, nie wysuwałabym aż tak pochopnych wniosków. Na pewno w najbardziej turystycznych dzielnicach nie mieszkają już żadni „prawdziwi” wenecjanie, bo wolą wynajmować swoje mieszkania przyjezdnym za astronomiczne ceny, poza tym koszt życia w tym mieście jest bardzo wysoki. Natomiast na otaczających Wenecję wyspach (Giudecca, Burano) mieszka mnóstwo normalnych ludzi. Przez ilość turystów oraz fakt, że miasto rzeczywiście jest na wodzie, życie w Wenecji jest dość… specyficzne (z braku lepszego określenia). Jest natomiast możliwe i przepełnia mnie ogromny podziw do ludzi którzy je prowadzą. Mieszkańcy mają również duże zniżki na transport publiczny i większość atrakcji w mieście jest dla nich darmowa.

wenecja-gondole copy

Jedyne do czego autentycznie mogę się przyczepić to kosmiczne ceny. Boziu, jak tam jest drogo! Nawet już nie Paryż-drogo, nie Norwegia-drogo, tylko jak Londyn-drogo. Drogi Misiu, za pół godziny gondolą osiem dych. Za obiad w restauracji tyle samo. Za bilet trzydniowy na komunikację publiczną – cztery dyszki za osobę. Na „głównych” wyspach nocleg poniżej stu euro to jest cud, wtedy też trzeba się liczyć z bardzo drogim wyżywieniem i brakiem zwykłych spożywczaków w okolicy.

Pewnie da się jakoś oszczędzić, robić zakupy w supermarkecie, nie wchodzić do zabytków, pakować „suchy prowiant” i inne historie, ale za nocleg i zwiedzanie Wenecji bez liczenia każdego grosika można spokojnie wydać pięćset euro za dwie osoby za trzy dni. Nie narzekam, ale jakby co to trzeba jechać przygotowanym na takie wydatki. Ja mówię jednak, że warto.1


W Wenecji nie ma samochodów. Nie ma autobusów, ciężarówek, skuterów, nawet nie ma rowerów. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak dzięki temu jest cicho. Cały transport odbywa się tylko i wyłącznie na łodziach. Pomyśl teraz o śmieciarkach, maszynach budowlanych, dostawach do sklepów, karetkach. W Wenecji one wszystkie pływają.

Budynki są w wodzie. Nie nad wodą, ale po prostu – w wodzie. Można przycumować swoją łódkę przed drzwiami wejściowymi do własnego domu, jak to nie jest fajne, to nie wiem co jest.
Pewnie nikogo to nie szokuje, ale ja cały czas przystawałam w zachwycie nad ludźmi, ich umiejętnością przystosowania się do każdej sytuacji, pomysłami na życie w tak niesamowitych warunkach. Czasem, bardzo rzadko, ale jednak – ludzie są super.

A w Wenecji dzięki temu też jest super. Jest ładniej niż się spodziewałam, spokojniej niż się spodziewałam, ciekawiej niż się spodziewałam. 

Nie każdemu się spodoba, nie każdy trafi na świetny moment poza sezonem, dobry hotel i ładne kanały. Wiele osób będzie się kręcić dookoła placu Świętego Marka, stać w kilkugodzinnych kolejkach, chodzić do przypadkowych restauracji i jeść tam niedobre, ale bardzo drogie jedzenie. To miasto stuprocentowo turystyczne, więc dużo rzeczy może pójść nie tak. Sama prędko tam nie wrócę. Za to zobaczenie tego miasta od teraz uznaję za obowiązek każdego mieszkańca Ziemi.

Wenecja to najbardziej inspirujące miejsc na świecie i pisze to osoba która nie znosi słowa „inspiracja”.
Ale kto uważa inaczej, prawdopodobnie nie ma serca.

wenecja-wieczor
  1. Jeśli wolisz trochę taniej ale też fajnie, to zacznij od Słowenii, Chorwacji lub Czarnogóry. Wiele tamtejszych miasteczek nadmorskich należało kiedyś do Wenecji więc mają bardzo podobny klimat i wygląd, a ceny są dużo niższe
KategorieWłochy
Aleksandra Bogusławska

Dwa lata spędziłam w podróży, żyjąc na walizkach i co kilka tygodni zmieniając adres zamieszkania. Dziś mieszkam na stałe w domku na szkockiej wsi. Dużo spaceruję, gotuję wegańsko, spędzam czas w ogrodzie, doceniam małe przyjemności i spokojne życie.
Jestem autorką wszystkich tekstów i zdjęć na stronie.

  1. mi tam też się podobało, nie wstydzę się do tego przyznać ;) i nie śmierdziało, nie wiem kto rozsiewa te plotki! a ponieważ wenecja nie jest rozległa, to wcale nie musieliśmy daleko uciekać od centrum, żeby nie spotykać na ulicach absolutnie nikogo.

    obiad da się zjeść w knajpie za 10 e/osoba, ale to zdecydowanie nie będzie fancy miejsce. niemniej – da się. i nocleg też można taniej, ale nie w hotelu ;)

    1. Z tym że śmierdzi to od 5 różnych osób usłyszałam, jest 400k wyszukiwań w Googlu nawet :O
      Co do restauracji to patrzyłam na ceny w menu w knajpach po drodze i średnio tak 30-40 euro wychodziło z piciem i obsługą. Nie wspominam nawet już o Florian, chciałabym zapomnieć o rachunku w tym miejscu… Tak czy inaczej wszędzie da się taniej, ale mi się już nie chce męczyć szukaniem ;)

    2. Monika says:

      Wenecja to miejsce które rozgrzewa zmysły na długo, miejsce za którym tęskni się i marzy, by pobyć tam znów przez chwilę i pooddychać historią tego niezwykłego miasta.

  2. czmiel says:

    Tyle wzmianek o Wenecji dookoła, a ja w miniony weekend znalazłam małą namiastkę Wenecji w moim Berlinie! Ale wybrałabym się do Wenecji na dzień lub dwa, byłam tam jako dziecko i pamiętam głównie gołębie, targowisko z pacynkami i pana podpalającego torebkę, którą próbował sprzedać zapalniczką, by udowodnić, że to prawdziwa skóra :O :D #dziecięcewspomnieniazwakacji

  3. Warto wyrwać się spod wpływu stereotypów. Turyści, nawet w najpopularniejszych regionach, tłoczą się w trzech, maksymalnie 5 miejscach. Jeżeli wyjdzie się poza, można znaleźć wiele ciekawych, nieodkrytych, spokojnych miejsc. Podoba mi się sposób, w jaki obalasz mity, i chociaż nie ciągnie mnie do Włoch, to teraz chętnie bym do Wenecji pojechał :-) Tylko niestety koszty mogą mi taką wycieczkę uniemożliwić…

  4. kasia says:

    A mnie nikt i nic nie zniecheci do moich planow na Wenecje w nastepnym roku. Tez sie nasluchalam od znajomych ,ze smierdzi ,brudno , duzo ludzi. Ale co z tego!!!Ja sama chec to zaobaczyc. A jezeli zobacze kogos sikajacego do kanalu to mu zdjecie zrobie ;) na pamiatke. Jeszcze Florencja i Rzym jest w palnie.

  5. Agata says:

    Wenecja to jedno z najbardziej niesamowitych miejsc, w jakich miałam przyjemność troszkę pomieszkać. Na tę wyprawę czekałam od dziecka, a udało się dopiero po trzydziestce i bardzo żałuję, że tak późno.
    Jeśli miałabyś ochotę zobaczyć moją Wenecję – zapraszam, będzie mi bardzo miło :-) [Edit: nie zamieszczam linków]

    Przesyłam serdeczności i zachwycam się Twoimi zdjęciami. Agata

  6. Dorota says:

    Polecam przeżyć coś takiego jak Wenecja noca. Za czasów gdy Wizzair latał z Wrocławia do Treviso koło Wenecji wybraliśmy się tam za jakieś grosze,ale przybyliśmy na miejsce koło godz 21. Z uwagi na chęć zaoszczędzenia kasy nie kupilismy pierwszego noclegu tylko z plecakami przełaziliśmy całą noc. Świt powitaliśmy na opustoszałym placu św. Marka jedząc kanapki z podróży. Nie ma na świecie wrażenia które może być porównywalne z tym. Jedno z najpiękniejszych w moim życiu!

  7. Podpisuję się pod Twoimi słowami rękoma i nogami! Przed podróżą do Wenecji nie słyszałam ANI JEDNEJ pozytywnej opinii o tym mieście. Tymczasem ja zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Ogromny plus za brak aut i innych pojadów, piękne kamienice, wąskie uliczki, mosty i … zapach. Bo kojarzy mi się on z wakacjami nad ukochanym morzem <3 BTW Świetny blog!

    1. Natalian says:

      Jechałam samochodem w czerwcu tego roku. Po dojechaniu wodną autostradą do Wenecji zaparkowaliśmy auto na parkingu comunale przy stacji kolejowej i PKS. Koszt parkingu 24 Euro za dobę ( nie ma możliwości zakupu mniejszej ilości godzin). Na parkingu nie wolno zamykać aura i kluczyki muszą być zestawione w samochodzie – jedynie miejsca na dachu pozwalają zamknąć auto o czym informują parkingowi w budkach na każdym poziomie. Ja swoje auto zamknęłam i było ok. Bilet opłacamy na parterze w kasie lub automacie. Z parkingu mamy ok 200 m do szklanego mostu, który prowadzi nas do zabytkowej części miasta. Wiele osób odradzało mi Wenecję, jednak uparcie chciałam poczuć ten „smród” itp. co wcale nie miało miejsca. Jest pięknie, magicznie a lody najlepsze jakie jadłam :)

  8. jestemwpodrozy.com says:

    Na Twoich zdjęciach Wenecja wygląda jak żywa. Ja ostatnio byłam w Wenecji poza sezonem i nie odczułam ani tłumów ani wysokich cen, miałam piękny pokój z widokiem na wenecki kanał w samym centrum blisko do Kanału Grande, placiłam 90zł za dobę za pokój ze śniadaniem, więc naprawdę niedrogo. Polecam Wenecję właśnie w styczniu przed karnawałem, cudowne pustki i można się poszlajać po zakątkach, pięknie wspominam ten czas;) Pozdrawiam Cię ciepło i dzięki za piękne zdjęcia.

  9. Pingback:Na karnawał do Wenecji – Site Title

  10. Rob says:

    Super zdjęcia i blog. Byłem w styczniu 2018, mieszkałem w Mestre. Super baza wypadowa do Wenecji i okolicznych miast. Chcę jednak przestrzec przed kombinowaniem z niekasowaniem biletów. Bilet autobusowy z lotniska Marco Polo kosztuje 8 Euro, można go kupić już w samolocie, Wystarczy jednak wyjść z lotniska iść tak jak większość Polaków w stronę najbliższego przystanku (ok. 500m) i wtedy bilet kosztuje już 1.50 Euro. Niestety kontrole na tym krótkim odcinku się zdarzają, bo ludzie kupują bilety po 1,5 Euro i jadą z samego lotniska. Widziałem jak kontrolerzy wielokrotnie kasowali gapowiczów.

  11. gadda33 . says:

    Hello,

    „Boziu, jak tam jest drogo! Nawet już nie Paryż-drogo, nie Norwegia-drogo, tylko jak Londyn-drogo”

    Londyn drogi ???
    Excuse me ? W Londynie jest często taniej jak w Polsce, trzeba tylko poszukać odpowiednich miejsc, a nie kupować na high street :) Na sales wszystko idzie na 50%, a na clearance sales przecena to zazwyczaj 75%.
    20 lat tam mieszkałem i do dziś to miasto jest rajem na zakupy.
    Polecam.

    Świetny blog, wspaniałe opisy i świetne kadry !

    Pozdrawiam serdecznie – Marek

    1. Byłam tam pod koniec kwietnia, pogoda była „w paski” czyli raz cudownie i słońce a raz lało, ale mimo wszystko wspominam świetnie i było warto pojechać :) Weź coś w czym Cię nie przewieje, bo jeśli jest chłodniej to wiatr od morza nie jest przyjemny, oprócz tego będzie super, jedź! <3

      1. Izabela Różańska says:

        A czy wtedy są tam szalone tłumy w związku z majówką? Bo przeczytałam że w maju 2018 r. czyli w tym roku była rozpatrywana opcja zamknięcia miasta przed napływem turystów i nie wiem jak jest naprawdę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.