Czy da się sztucznie zbudować klimat miejsca, nawet posiadając nieskończoną ilość pieniędzy? O domostwie niemożliwym.
Pod koniec lipca wyjeżdżamy z Lizbony więc już wpadłam w panikę – czy wszystko zdążę zobaczyć? Co z pałacem Fronteira, co z Cascais, co z pięknymi plażami, co z praktycznie całą Portugalią którą obiecałam sobie zwiedzić a którą zdaje się tylko liznęłam, zobaczyłam kilka uliczek, weszłam do kilku pałacyków, nie nacieszyłam się oceanem i chyba nie zjadłam jeszcze wszystkich owoców morza. Zaczęłam tęsknić nawet jeszcze stąd nie wyjeżdżając, ze łzami w oczach oglądać jeszcze dokładniej kwiaty, przytulać się do palm, wdychać daleki zapach słonej wody i starać się zapamiętać każdy szczegół, wryć go sobie w serce.
Jak można się domyślać, stałam się przez to nieznośna i denerwuję się na wszystko, co nie idzie zgodnie z planem. Mam jednak tylko trzy tygodnie i zamierzam wycisnąć z nich wszystko co dla mnie mają, więc cisnę najmocniej jak potrafię.
Z takim nastawieniem po raz drugi pojechałam do Sintry. Oczywiście pociągiem – najwygodniej jest z Rossio, ale my mieszkamy poza centrum więc startujemy na Benfica. Znana jest najwyraźniej wśród amatorów piłki nożnej, mi się już zawsze będzie kojarzyć z polsko wyglądającymi blokami i pewnym kolorowym stadionem.
Gdyby temperatura w Sintrze była jak w Lizbonie, pewnie skończyłabym po godzinie zwiedzanie i zaszyła w jakiejś knajpie z sangrią, ale ponieważ Sintra jest wyżej położona, można tam liczyć na przyjemniejszą pogodę.
Idziemy przez zatłoczone centrum do naszego pierwszego celu – niesamowite, to w tym mieście są jacyś ludzie? Po ostatnim razie byłam skłonna wierzyć, że nie ma. Tymczasem przy kominach Pałacu Narodowego w Sintrze mnóstwo turystów, restauracje już obsługują klientów i w kamieniczkach najwyraźniej mieszka ktoś prócz kotów i pająków. Idziemy zakorkowaną drogą za strzałkami na Quinta da Regaleira, kupujemy bilety, dostajemy mapkę posiadłości i wysilam się na czucie klimatu.
Bo wiecie, do Sintry oprócz bardzo tajemniczych ruin, dziwnej atmosfery stworzonej przez wiecznie zawieszoną nad nią chmurą oraz zapuszczonego lasu prosto z bajki/koszmaru dobudowano pewne mistyczne miejsce, zwane Quinta da Regaleira. Jego XIX wieczny właściciel, Carvalho Monteiro, był zagorzałym alchemikiem, masonem oraz, ogólnie rzecz ujmując, ekscentrykiem ze zbyt dużą ilością pieniędzy zarobionych w Brazylii na kawie oraz kamieniach szlachetnych. Carvalho, zwany zresztą jako Monteiro dos Milhoes czyli Monteiro Milioner, zlecił wybudowanie niesamowitej quinty (willi na wsi) Luigiemu Manini, znanemu z neomanuelińskiego stylu swoich kreacji.
Quinta da Regaleira zawierać więc miała więc liczne symbole masonów, alchemików, różokrzyżowców, templariuszy i wszystkich innych mistycznych kultów które fascynowały Pana Milionera. Mnie samą oczywiście bawią takie wierzenia, ale trzy tygodnie do końca Portugalii, czucie klimatu to mój priorytet więc gdzie mam go poczuć jak nie tam.
Sama willa pana Monteiro z zewnątrz jest bardzo ładna i „skomplikowana”, choć w środku dość ciasna i duszna, oczywiście ze względu na milion turystów jaki się przez nią stale przelewa. Polecam wejść na dach, pochodzić po tarasach, zaglądnąć w zakamarki; w środku jest też salka koncertowa i kilka małych pokojów gdzie można obejrzeć projekty ogrodów – nic ciekawego tak naprawdę. Szybko stamtąd wychodzimy i idziemy do ogrodów.
Pod ziemią skrywają one liczne tunele, którymi można się przyjemnie przemieszczać z jednego krańca parku na drugi – świetne oczywiście latem, kiedy z nieba leje się portugalski żar. Najbardziej spektakularny jest ten którym można się dostać spod wodospadu aż na dno najsłynniejszej atrakcji Quinta da Regaleira, czyli Studni Inicjacji. Nie była ona nigdy używana jako prawdziwa studnia, służyła do różnych tajemniczych obrzędów, na przykład inicjacji Tarota, cokolwiek to jest. Symbolizuje też związek między niebem a ziemią, a sama jest jakby wieżą zbudowaną poniżej poziomu gruntu. Niedaleko tej studni jest druga, zwana “niedokończoną”.
Super sprawa taki ogród bo jest bardzo duży, znajduje się na wzgórzu a roślinność która go pokrywa jest bardzo gęsta, trochę zapuszczona. Jest gdzie się schować przed krzyczącym turystą z Rosji albo stającymi ci na stopy Hiszpankami, a jaskinie, fontanny, rzeźby, mostki i inne zdobienia sprawiają, że na każdym kroku jest coś ciekawego. O mistycznej atmosferze można jednak tylko pomarzyć w przerwach między uciekaniem przed innymi turystami – albo wyjść z quinta i szukać ją w lesie. Oczywiście quinta to tzw. must-see w Sintrze, natomiast ja jakoś nie umiałam odnaleźć mistycyzmu tego miejsca a obiecane w przewodnikach i na magicznych portalach dreszcze jakoś nie przychodziły.
My jednak biegniemy, biegniemy, przecież jest tyle rzeczy do zobaczenia w Sintrze, jak my z tym wszystkim zdążymy?! – krzyczę poganiając Miłosza. Biegnijmy więc dalej.
Przydatne informacje
- Dojazd: pociąg ze stacji Rossio w Lizbonie (bilet ok. 3 euro) do Sintry, wysiadamy na ostatnim przystanku. Czas dojazdu: około 1 godziny.
- Lokalizacja: ze stacji pociągowej kierujemy się na dwa specyficzne białe stożki – są to kominy Pałacu Narodowego (Palacio Nacional). Spod zamku idziemy w prawo, za brązowymi strzałkami z napisem „Quinta da Regaleira” – posiadłość znajduje się koło 10 minut piechotą z centrum. Uwaga: nie przyjmują tam polskich kart debetowych, trzeba sobie wypłacić gotówkę w mieście na Rua das Padarias odchodzącej od pałacu.
- Cena: dorośli 6 euro, uczniowie > 15 lat – 4 euro (aktualny cennik Quinta da Regaleira). Możliwe wizyty z przewodnikiem, w sezonie jednak zazwyczaj nie ma już na nie miejsc.
- Czas (dokładnego) zwiedzania: 1,5 godziny.
- BONUS: Mapa Quinta da Regaleira rozdawana przy wejściu.
Jak to się stało, że nie odwiedziliśmy tego miejsca będąc w Sintrze?? :( Mnie by się pewnie bardzo podobało, lubię takie dziwne klimaty. Zrzucę to na karb ostatniego dnia wycieczki, wielu godzin spędzonych w okolicach zamku Maurów i chęć czilałtu z książką na ławce pod restauracją, która całkowicie przypadkowo miała wifi ;)
Cascais polecam bardzo mocno! Niby tylko miejscowość turystyczna, a swój klimat ma i jest zwyczajnie bardzo przyjemna w obyciu. Możecie zdecydować się tak jak my – wziąc darmowy rower z okolic dworca, objechać kawałek miasteczka i potem drogą nad oceanem wybrać się najpierw zobaczyć Boca de Inferno (robi wrażenie, naprawdę) a następnie pojechać dalej, jakieś 6-7km do plaży Guincho, rozległej, piaszczystej i prawdopodobnie z mniejszą ilością ludzi, niż w samym Cascais. Po drodze piękne widoki tak oceanu, jak i zaczynającego się terenu parku krajobrazowego Sintry zapewnione. Plus trochę fitnessu od razu :D Droga jest raczej płaska i nie męcząca, ale zdarzają się podjazdy pod górkę i trzeba się trochę napedałować.
Hihi w Cascais byłam kilka razy, bardzo lubię to miasteczko. Do Groty Neptuna jeszcze nie dojechałam, ale w Guincho byłam autem i było super :) Nie nadążam pisać o wszystkim, bo w Lizbonie robię 2-3 wycieczki tygodniowo, ale dzięki za informację o darmowych rowerach – słyszałam o tym, ale jeszcze nie skorzystałam :)
Quinta naprawdę warto, następnym razem koniecznie idźcie! W Sintrze jest w ogóle mnóstwo cudownych miejsc i moim zdaniem warto nawet na dwa dni pojechać żeby wszystko zobaczyć, cudowne miasto :)
Nie mogę się napatrzyć na te zdjęcia! Za każdym razem zachwycają mnie coraz bardziej!
Dzięki, bardzo się cieszę :)
Jakie piękne zdjęcia. Dopiero zaczęłam czytać twojego bloga, a Lizbona już mnie zachwyciła. Ten post o Restelo, o ogrodach tropikalnych to miasto jest takie piękne. Jak na razie z krajów basenu Morza Śródziemnego byłam tylko w Chorwacji, w sierpniu będę w Grecji, a może za rok będę w Portugalii.
Wielkie dzięki za Twoje przemiłe słowa :) Lizbona rzeczywiście jest wyjątkowa i ma wiele przepięknych miejsc które warto zobaczyć. Trzymam kciuki za Twój wyjazd do Portugalii!
też trzymam kciuki za swój wyjazd
Przepiękne zdjęcia, masz dobre oko do fotografowania! :-)
Pingback:Lizbona i okolice – kwiecień 2017 – dalekoibliskoblog
Pingback:Jednodniowe wycieczki z Lizbony - I saw pictures blog
Jakim sprzętem robisz zdjęcia? Piękne, pozdrawiam!
Nikonem D750 :) Na stronie „kontakt” są też wypisane wszystkie moje obiektywy :)
Ta studnia to tylko kopia renesansowej ,fortyfikowanej studni św Patryka z Orwieto.Tam jest cisza ,spokój ,tajemniczy nastrój.Typowy przykład gdy relatywnie nowa kopia jest słynniejsza od oryginału.
ooo ciekawe! Dziękuję za informację, nie wiedziałam! :)
Pingback:Top 48 Sintra Quinta Da Regaleira Studnia Inicjacji 4018 Votes This Answer