Chociaż jestem przeciwniczką “zestawień” i “podsumowań”, szczególnie całorocznych, w tym roku po raz pierwszy zdecydowałam się na taki post.
Czuję, że mimo naprawdę pięknego 2014, zabrakło go trochę na blogu – częściowo nie obfitował w tak spektakularne podróże jak poprzedni, nie miałam też czasem pomysłów ani motywacji. Nie jest jednak tak, że nic się nie stało w moim życiu przez cały rok – poniżej więc kilka ważnych dla mnie rzeczy dzięki którym 2014 dobrze zapamiętam:
Ogarnęłam Instagrama
Zrozumiałam jak działa Instagram i mocniej się wzięłam za promocję swoich zdjęć w tym miejscu. Od sierpnia udało mi się zyskać ponad tysiąc wiernych fanów i każdy “like” mnie motywuje jak nic innego. Ogólnie, jestem dumna jak paw z tego konta, wchodzę codziennie żeby chociaż pooglądać swoje focie. Chodźcie też!
Otworzyłam drugi blog podróżniczy po angielsku
Tails Of Wonders to mój drugi domek w internecie. Ma inne nastawienie niż ten blog, czuję się na nim swobodnie i dodatkowo mogę poćwiczyć pisanie po angielsku. Wydaje mi się, że Duże Podróże zbyt długo były blogiem stricte wyprawowym, bogatym w opisy ale ubogim w ludzkie nastawienie (pierwsza zwróciła na to uwagę babcia, dziękuję!). Powoli, małymi kroczkami będę robiła postęp w innym kierunku, tymczasem produkuję się też na “Ogonkach”.
Byłam na pierwszym “blogowym” wyjeździe
Razem z innymi blogerami byłam w Ogrodzieńcu na wyjeździe organizowanym przez firmę Acer – super się bawiłam i poznałam naprawdę fajne osoby, które wcześniej tylko obserwowałam w internecie. Odwiedziłam też malowniczy hotel Poziom 511 obok zamku na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Acer wycofał się później ze współpracy, ale co zobaczyłam to zawsze moje.
W końcu fotografia to nie tylko hobby
Poczyniłam kilka kroków w kierunku “kariery” fotografa: w wakacje pracowałam jako asystentka fotografów, w Polsce zaczęłam zarabiać pieniądze za zdjęcia. Jak pisałam ostatnio, mam też w końcu lepszy aparat. Dużo się też nauczyłam na Akademii Fotografii, poznając też znanych polskich fotografów i kłócąc się z nimi, czy to co robią jest sztuką czy nie jest (ten tekst Wojciech Wilczyk napisał również, a może przede wszystkim, do mnie).
Na pewno dalej będę robić zdjęcia, ale biorę się też za pisanie. Zawsze przychodziło mi łatwo i sprawiało wiele przyjemności, mam nadzieję że wkrótce będzie też pracą.
Mieszkałam w Edynburgu
To akurat bloga nie ominęło – ponad trzy miesiące spędziłam w Edynburgu (a wcześniej kilka razy wpadałam na parę dni). Było to wystarczająco długo i miasto wywarło na mnie tak duży wpływ, że teraz chcę wyprowadzić się z Krakowa na stałe. Nie chodzi nawet o częstsze podróżowanie – super jest “należeć” do innych miejsc, mieć swoje ławeczki, trasy, sklepiki, autobusy. Nie być turystą, a mieszkańcem. To mój plan na 2015. O tym będą Duże Podróże w następnym roku.
Zrobiłam niesamowity postęp w obrabianiu zdjęć
Nie miał to być punkt na liście, ale spojrzałam na zdjęcia z tego roku (poniżej) i muszę przyznać, że zrobiłam niespodziewanie duży postęp! Pamiętam, że jeszcze w lutym się denerwowałam na Lightrooma i Photoshopa, męczyłam się nad każdymi zdjęciami po kilka tygodni (!) i ciągle byłam sfrustrowana tym, co widzę. Opłacało się jednak spędzić wiele godzin na nauce – dzisiaj obróbka przychodzi mi dużo łatwiej, zdjęcia wyglądają lepiej i, o dziwo, całkiem dobrze się przy tym wszystkim bawię. Ostatnio zaczęłam krótki cykl o robieniu zdjęć podróżniczych i będę się z Wami dzielić moimi wskazówkami.
Zostawiam Was ze zdjęciami z 2014 roku i mam nadzieję, że będziecie częściej wpadać!
Zastanawiałam się czy to jest coś o czym powinnam pisać na blogu, ale każdemu zdarzają się gorsze momenty i może przeczyta to ktoś, kto w tej chwili taki ma. Od początku roku do czerwca miałam dużego doła który przeszedł w coś rodzaju depresji – na nic nie miałam siły ani ochoty i były dni w ciągu których nawet nie wychodziłam z łóżka. Nie opowiem o szczegółach, ale czułam się najgorzej i prawie nikt o tym nie wiedział. Wszystko się „naprawiło” po moim wyjeździe do Edynburga i bardzo pomógł mi wyjść z tego stanu mój chłopak, który mieszka ze mną teraz w Krakowie – nie wiem co bym bez niego zrobiła i jestem mu na zawsze wdzięczna. Ten blog i ten wpis jemu właśnie dedykuję i wiem, że 2015 będzie dla nas najlepszym rokiem. Dopóki nie przyjdzie kolejny!
Robisz wspaniałe zdjęcia :) i czytać też Cie lubię, a co do ostatniego akapitu – to uczucie dobrze mi znane i właśnie widzę że zmiana otoczenia nie tylko u mnie działa leczniczo ;) Trzymaj się ciepło w nowym roku;)
Dzięki wielkie za ciepłe słowa :) dobrze, że udało nam się znaleźć rozwiązanie problemów – teraz zawsze już będę wyjeżdżać gdy się gorzej poczuję :D
Wszystkiego najlepszego w 2015!
Każdy ma lepsze i słabsze momenty, a pisać o tym zawsze warto. Podróże leczą, to już powinno być dawno udowodnione (najlepiej przez amerykańskich naukowców ;)). Ale zdjęcia robisz niesamowite, relacje też świetne, życzę wielu owocnych podróży w 2015 roku! Pozdrawiam!
Cieszę się, że relacje się podobają, będę się starać żeby były coraz lepsze :) Co do podróży to mi przynajmniej u mnie są w stanie wiele naprawić :D Życzę świetnego roku 2015!
jestem zakochana w Twoich zdjęciach. jesteś dla mnie wielką inspiracją – podróżniczą, fotograficzną i pisarską… dziękuję! :)
jak najpiękniejszego 2015 życzę!
Ojej, dzięki wielkie :D nie spodziewałam się, że taka po prostu osoba jak ja może być dla kogoś inspiracją :D bardzo mi poprawiłaś humor tymi słowami :)
Znów przecudowne zdjęcia. Bardzo inspirujesz do kolejnych podróży, ah te Twoje zdjęcia i teksty! :) No i (tak pozytywnie) zazdroszczę umiejętności dobrej obróbki – ja cały czas się męczę z Lightroomem a i tak mam wrażenie, że mi nic nie wychodzi :(
Życzę Ci pięknego 2015, no i wielu podróży :)
Dzięki wielkie za miłe słowa :) Niestety doskonale Cię rozumiem, bo mi w Lightroomie bardzo długo nic nie wychodziło, ale warto próbować dalej :)
Pozdrawiam!
Podsumowania są niezbędne, żeby zrobić krok do przodu – moim zdaniem :) Chociaż rzeczywiście, niekoniecznie powinny się odbywać tylko pod koniec roku. Ale proponuję nowe postanowienie – może warto w nadchodzącym roku poświęcić trochę czas na żeglarstwo? ;) Gorąco polecam! P.S. Super blog!
haha moje przygody z żeglowaniem skończyły się ostatnio dziurą w stopie po przebiciu jej sterem :D może w przyszłych latach, bo na razie nie wyleczyłam tej „traumy” :D