M

Mniej-znane zakątki Amsterdamu

Jedną z pierwszych rzeczy jakich nauczyłam się w Amsterdamie było: jak najdalej od centrum. Wąskie uliczki tego miasta wyglądają romantycznie tylko na zdjęciach, w rzeczywistości to ciągłe uskakiwanie przed rowerami, omijanie turystów lub przytulanie się do ściany bo akurat przejeżdża tamtędy ciężarówka.

Drugą cechą Amsterdamu jest fakt, że to niezaprzeczalnie miasto słynne z legalnych narkotyków i prostytucji – świetny magnes na turystów (te wszystkie koszulki z marihuaną, te wszystkie sprośne sklepy!), ale miejscowych to przecież nie kręci. Jeśli Ciebie też nie kręci i wolisz wiedzieć gdzie można zobaczyć autentyczny, normalny Amsterdam nazywany przez mieszkańców „dużą wioską”, to chodź za mną.

Noclegi w centrum Amsterdamu potrafią być koszmarnie drogie, więc dobrym rozwiązaniem jest szukanie zakwaterowania daleko poza centrum i dojeżdżanie. Pociągi podmiejskie np. z Haarlem czy Amstelveen jadą ok. 30 minut, a cena może być o połowę mniejsza.

Szukaj najtańszych hoteli w AMSTERDAMIE!


Begijnhof

Najstarsze podwóreczko w Amsterdamie, chociaż nic nie zachowało się ze średniowiecznych kamienic, które je kiedyś otaczały – spaliły się podczas wielkich pożarów w XV wieku. W Begijnhof ocalał tylko jeden drewniany, czarny dom i jest on też najstarszym w Amsterdamie (z 1528 roku).

Begijnhof to miejsce w którym wcześniej mieszkały beginki – pobożne niewiasty które nie chciały być związane ślubami zakonnymi. Domy do tej pory zamieszkują jedynie kobiety, jest ich 105 i tworzą małą społeczność. Chociaż podwóreczko jest w ścisłym centrum Amsterdamu, oferuje spokój i chwilę wytchnienia od tłumnych ulic sklepowych które je otaczają. W środku nie wolno jeździć rowerem, oprowadzać wycieczek czy głośno się zachowywać – mieszkanki udostępniają to miejsce ze względu na jego wartość historyczną, ale trzeba uszanować fakt, że to ich dom.

Jordaan

Wraz z naszym gospodarzem z AirBnb uznaliśmy Jordaan najlepszą dzielnicę w Amsterdamie. Jest pełna ślicznych sklepów (ubrania, antyki, dekoracje do domu…), najpyszniejszych restauracji i klimatycznych uliczek na których warto się zgubić. Bez wątpliwości to tutaj jest „prawdziwy” Amsterdam, nie ten wymyślony dla turystów. Jest też dużo bardziej spokojny i pozwala na długie, relaksujące spacery. Najpopularniejszą częścią jest północny Jordaan, w okolicach ulicy Westerstaat, choć ona sama nie jest szczególnie piękna i polecam raczej wejście w uliczki od niej odchodzące.

Najfajniejsze miejsca w Jordaan:

  • Noordermarkt – targ weekendowy, którego jedną połowę zajmują świeże warzywa i owoce, a drugą – pamiątki, starocie i inne ciekawostki.
  • Hutspot – śliczny sklep z ubraniami i dodatkami. Lokalni dizajnerzy i wysoka jakość produktów.
  • Moeders – słynna restauracja serwująca dania „jak u holenderskiej mamy”
  • Kessens – najlepsze miejsce na śniadania!
  • Japanese Pancake World – jedno z trzech miejsc w Europie, gdzie można spróbować prawdziwych japońskich okonomiyaki. A wcześniej pooglądać proces smażenia i pogadać z szefem.
  • Bloemstraat – spokojna uliczka z mnóstwem bardzo ładnych kamienic, jedno z najładniejszych miejsc na spacer.

Brouwersgracht

Podobno najładniejsza ulica w Amsterdamie, co jest moim zdaniem wyróżnieniem dużego kalibru (bo Amsterdam jest cały piękny). Nazwa pochodzi od browarów które znajdowały się tu w XVI i XVII wieku, na tej ulicy było też sporo magazynów z egzotycznymi towarami przywożonymi do Holandii: skóry, kawa, przyprawy, tran… Super miejsce niezależnie od pory roku i pogody. Mnóstwo knajpek, w tym takie które stoliki mają nad wodą. Żyć nie umierać.

Jedną przecznicę na północ od Brouwersgracht jest ulica Haarlemmerdijk, która jest pełna bardzo oryginalnych sklepów z ubraniami, dodatkami, ozdobami. Wiele sklepików należy do projektantów i dizajnerów z Holandii, więc jeśli szukacie oryginalnych rzeczy z Amsterdamu, to najlepiej zacząć właśnie tam.

Oudemanhuispoort

Niegdyś dom starców (stąd nazwa), teraz siedzibę ma tam Uniwersytet Amsterdamski, a tuż przy nim jest kryty pasaż ze stoiskami handlarzy książek. Zdecydowanie przyjemniejszy latem niż zimą, wtedy jest też najwięcej stanowisk bukinistów. Książki są w języku holenderskim i angielskim, można też kupić bardzo ładne, oryginalne litografie za ok. 20-30 euro – świetne pamiątki z Amsterdamu. Nie pytajcie mnie tylko jak się wymawia Oudemanhuisport, holenderski pozostaje poza moim zasięgiem…

 

De Hallen

Bellamystraat

 

Najbardziej „cool” miejsce w Amsterdamie, w dzielnicy West. Daleko od wszystkich atrakcji, ale jeśli masz czas (lub mieszkasz blisko), to koniecznie, koniecznie tam idź. De Hallen to stara zajezdnia tramwajowa, której przestrzeń zajmują teraz sklepiki, restauracje, galerie sztuki, a nawet biblioteka i kino. Najciekawsza część to Foodhallen, zajęte przez restauracje – jedzenie zamawia się w „budkach” dookoła, a zjeść można przy wspólnym stoliku, dzięki czemu każdy z towarzystwa może spróbować czegoś innego (podobne rozwiązanie jest też w Mercado da Ribeira w Lizbonie). Foodhallen to gwarancja dobrego jedzenia, wszystkie knajpki są bardzo wysokiej jakości.

Warto też wybrać się do De Hallen w weekend, kiedy to odbywa się tam mini-targ projektantów i rękodzielników z Holandii. Można kupić ręcznie robione mydełka, ubrania, dodatki do domu czy biżuterię.
Najbardziej jednak podoba mi się tamtejsza atmosfera, której daleko od nadęcia typowych „hipsterskich” miejsc w innych krajach. Chodzą tam rodziny z dziećmi, wszyscy są przyjaźni i pozytywnie nastawieni, można spokojnie pooglądać towary bez poczucia, że ktoś cię ocenia. No i turyści się tu rzadko zapuszczają. 10/10.

Biblioteka

Oosterdokskade 143, 5 minut drogi od dworca Centraal

Do biblioteki w Amsterdamie może, a nawet musi, wejść każdy. Dziesięć cichych pięter wypełnionych książkami, książeczkami, księgami, a na wyższych poziomach – świetne widoki Amsterdamu. Na samej górze jest kawiarnia i taras widokowy, niestety zamknięty w zimie.
Fajne miejsce żeby trochę odpocząć od miasta, poczytać czy popracować w spokojnym otoczeniu. Można też korzystać z dostępnych tam komputerów, jeśli potrzebujesz dostępu do internetu.

Albert Cuyp market

Największy i najpopularniejszy targ w Holandii. Sprzedają tam wszystko: od pamiątek i ubrań, przez starocie, po sery, czekoladki, ryby czy warzywa. Otwarty codziennie (prócz niedzieli) od 9:30 rano, to dobre miejsce na przedpołudniowy spacer, ale jest tam tłoczno więc lepiej uważać na portfel i aparat.
Najbardziej polecam spróbowanie holenderskich Stroopwaffel, czyli cienkich wafli z nadzieniem karmelowym, o lekkim posmaku cynamonu. Wypiekane na miejscu są jedną z moich ulubionych słodkości!

Wizyta w Albert Cuyp to też dobry powód by odwiedzić De Pijp (czyt. pajp). To typowa dzielnica mieszkalna, jest tam jednak dużo wysokiej jakości sklepów second-hand, dominują tam też restauracje emigrantów, np. marokańskie, hiszpańskie czy tureckie. W Pijp znajduje się też Heineken Experience, muzeum w którym poznasz historię tego piwa.
Fajne, ale trochę zadzierające nosa, miejsce to Coffee and Coconuts (ulica Ceintuurbaan 282). Podają pyszną kawę i drinki z kokosa (a jakże!), oraz jedzenie którego niestety nie mogę polecić. Tak czy inaczej, warto zaglądnąć bo przestrzeń tej knajpy jest jedyna w swoim rodzaju. Tylko nie w weekendy, bo nie znajdziesz miejsca!

 

Flora Holland

Dojazd: autobusem 172 w kierunku Kudelstaart

Jeśli lubisz kwiaty, a znudziło ci się już oglądanie Bloemenmarkt (targu kwiatowego na wodzie), to wstań o 5:30 i jedź autobusem do Aalsmeer. Tam znajduje się Flora Holland, największa na świecie (!) giełda kwiatowa. Można poobserwować przez szybę jak handlarze licytują kwiaty oraz zapatrzyć się na tysiące wózeczków widłowych, które przemierzają wielkie hale wypełnione kwiatami, przewożąc je od dostawców do kupujących. Codziennie w Flora Holland sprzedawanych jest ponad 20 milionów kwiatów, więc jest to fascynujący widok.

Florę zwiedza się chodząc po chodniku nad kwiatami i wózkami, są tablice informacyjne gdzie można przeczytać co właśnie obserwujemy. Trwa to koło godziny i bardzo, bardzo warto się wybrać!

Szukaj najtańszych hoteli w AMSTERDAMIE!

KategorieHolandia
Aleksandra Bogusławska

Dwa lata spędziłam w podróży, żyjąc na walizkach i co kilka tygodni zmieniając adres zamieszkania. Dziś mieszkam na stałe w domku na szkockiej wsi. Dużo spaceruję, gotuję wegańsko, spędzam czas w ogrodzie, doceniam małe przyjemności i spokojne życie.
Jestem autorką wszystkich tekstów i zdjęć na stronie.

  1. Ania Ludzik says:

    Niezwykłe miasto, pełne niesamowitości, szczególnie w zakamarkach, kilka spędzonych lat i mnóstwo doświadczeń zawsze wywołuje uśmiech i tkliwe wspomnienie. Pewnie jeszcze je odwiedzę. Piękne zdjęcia. Miło pozdrawiam

  2. Fru says:

    Ja jestem totalnie zakochana w Holandii :) Ledwie wróciłam w styczniu, a bilety na sierpień już mam w kieszeni :) Do listy dodałabym jeszcze Vondelpark – jeden z najpiękniejszych parków w tym maleńkim kraju. Zaledwie 15 minut spacerem z Foodhallen. Głodomorów zachęcam do spróbowania frytek z pindakaasem z Vleminckx przy Voetboogstraat albo z Par Hasard. Niebo w gębie :) A dla odważnych krokiety z vending machine :P

    1. haha ja wyjechałam też w styczniu z Amsterdamu, a już jestem z powrotem! :) W Vondeparku byłam ale zimą więc nie wywarł na mnie wrażenia, może wpadnę teraz i zmienię zdanie :) Natomiast Vleminckx nie cierpię, podali mi niedosmażone frytki i sos wcale nie był niesamowity chociaż oczywiście kolejka na 30 osób… Zdecydowanie wolę Frietsteeg, pisałam przy okazji innego postu o jedzonku w Amsterdamie. Do Par Hasard postaram się wpaść też, jeśli masz jeszcze jakieś polecenia to daj znać :)

  3. Trochę świętowałam ;)
    Natomiast właśnie zawsze gdy byłam we Vleminckx to było strasznie dużo osób, mimo tego że właśnie zimą, byłam zaskoczona… Szczerze to po tych niedobrych frytkach które mi podali to na pewno do nich nie wrócę :D

  4. Pingback:Share Week 2016 - co czytamy i kim się inspirujemy

  5. Malvibee says:

    Akurat w okolicach Albert Cuyp Markt i w dzielnicy De Pijp roi się od turystów także moim zdaniem nie bardzo pasują do tej listy chociaż to zdecydowanie miejsca warte odwiedzenia;) Pozdrawiam

  6. An Z says:

    Z racji 2-miesięcznego pobytu w Holandii, odwiedziłam także Amsterdam – po pierwszej wizycie mnie odrzucało, te tłumy ludzi i wyziewy marihuany… Ale za drugim razem, prawie polubiłam to miasto – może dlatego, że zaczęłam dzień od spaceru po pustej Prinsengracht w niedzielę rano, może to Van Gogh mnie tak nastroił, a może też dzięki finalowej rozgrywce mundialu, która zaczęła się o 15:00 – tłumy ludzi były zdecydowanie mniejsze. Begijnhof był zapchany turystami, którzy wcale nie zachowywali się cicho ;/ Dzielnica Jordaan faktycznie piękna.

    Niemniej o wiele bardziej podobało mi się w kameralnym i spokojnym Delft.
    Poza tym w tym regionie warto odwiedzić Hagę, Kinderdijk, Goudę, a nawet Rotterdam, szczególnie że wszędzie można dotrzeć rowerem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.