Zdarzyło wam się pojechać gdzieś i bardzo rozczarować tym miejscem? Mi tak, w Londynie.
Bardzo długo zastanawiałam się, czy pisać tego typu post. Pewnie zauważyliście, że zazwyczaj zachwalam miejsca w których byłam i wszędzie staram się odnaleźć jakieś plusy. W Londynie mi się jednak nie udało, sama nie wiem czemu.
Może miałam za duże oczekiwania. Wiecie jak to jest, jak się naogląda zdjęć i filmów z jakiegoś miasta to ma się skrzywione wyobrażenia o nim. W Paryżu mówią na to „alergia na Paryż”, to czemu miałabym nie mieć alergii na Londyn? Uczyłam się tyle o nim na lekcjach angielskiego, oglądałam obsesyjnie Doctora Who i Sherlocka, może mi się wydawało, że królowa już pierwszego dnia zaprosi mnie na herbatę?
A może to dlatego, że mieszkaliśmy w słabym hostelu? Dość długo wybieraliśmy miejsce, ale nie trafiliśmy zbyt dobrze. ClashBar był kiedyś więzieniem (gdzie siedzieli podobno członkowie The Clash), na zdjęciach wyglądał całkiem przyjemnie. Było jednak bardzo duszno w nocy, pokoje strasznie ciasne i prawie bez okien.
Niektórzy bardzo lubią spać w hostelach, ale nie ja. Do tej pory miałam we wszystkich straszliwego pecha, a najgorzej było właśnie w Londynie. Dzieliliśmy pokój z bałaganiarami, których ciuchy zajmowały dosłownie całą podłogę, a dodatkowo jedna z nich złamała sobie nogę wracając z baru o trzeciej rano i trzeba było wzywać karetkę. Nie zmyślam! Dodatkowo przy odjeździe „wzięły sobie” moje buty. Ciężko się po takim doświadczeniu przekonać ponownie do noclegu w hostelu…
W hostelu oczywiście nie spędza się tak dużo czasu, więc musiały być jakieś inne powody. Może na przykład pogoda? Przez całe cztery dni dosłownie cały czas lało. Nie wiem jak im się udaje ściągać tylu turystów z taką pogodą…
Ponieważ dużo wiało i padało, a ja nie mam dobrej odporności, już drugiego dnia wieczorem zaczęłam się źle czuć. Poruszaliśmy się po Londynie wyłącznie rowerami, co wcale mi nie pomagało w zdrowieniu, trzeciego dnia miałam wysoką gorączkę i po powrocie chorowałam dobre dwa tygodnie.
Nie przypadła mi też do gustu ilość turystów. Trzymam się z daleka od popularnych miejscówek w środku sezonu, bo nie lubię gdy ktoś bez przerwy depcze mi po piętach. Dlatego w Londynie zupełnie nie czułam się komfortowo.
Na liście „grzechów” tego miasta oczywiście nie może zabraknąć zarzutu, że jest ono bardzo drogie, nawet jak na brytyjskie standardy. Pierwsze przykłady z brzegu: wejście do Buckingham Palace to 35 funtów, Westminster 18, London Eye 20. Bardzo oszczędzałam, ale i tak wydałam dużo więcej niż zamierzałam. Nie chcę nawet mówić o cenach restauracji, dzięki którym naszą jedyną opcją żywienia poza supermarketami był Subway. Brzmi trochę jak „biedny Polak za granicą”, ale musicie mi uwierzyć na słowo, że zazwyczaj taka nie jestem.
Jedną z niewielu darmowych atrakcji, prócz oglądania wiewiórek i gęsi w St James park, to pójście do któregoś z muzeów. To mi się oczywiście bardzo podobało, chociaż też było okropnie tłoczno. Najciekawiej jest w National History Museum, oczywiście na wystawie z dinozaurami.
Nie jestem fanką zwiedzania miast, szczególnie tych najpopularniejszych, może z tego powodu miałam duże wymagania. Po prostu w atmosferze „nie stać mnie na wejście do knajpy, nie wyspałam się w nocy i jeszcze bardzo leje” zatraciłam całkiem radość z pobytu i pod koniec nawet mi się nie chciało chodzić. Nie byłam też pod wrażeniem architektury, są miejsca które miałyby fajny klimat gdyby mi ich nie zasłaniali inni turyści.
Zwiedzanie Londynu jest marzeniem wielu osób i pewnie ktoś doceniłby to miasto bardziej niż ja. Można też oczywiście mówić, że źle trafiłam z hostelem albo miesiącem wyjazdu, a miasto jest drogie ponieważ ludzie tam dużo więcej zarabiają. Pojechałam tam jednak jako turystka, a nie do pracy, i jako taka uważam, że mogłam mieć pewne wymagania.
Chciałam po prostu pokazać wam, że nie zawsze oczekiwania pokrywają się z rzeczywistością i zdarzają mi się również nieudane wyjazdy i miejsca w których mi się nie podoba. Być może wrócę do Londynu kiedy będę pięć razy bogatsza. Możliwe jednak, że nawet wtedy nie będę chciała tracić na niego czas, bo wolałabym jakąś wioskę na Sardynii niż to miasto.
[UPDATE: Byłam w Londynie kilka lat później, ze sporą ilością pieniędzy, zostałam w dobrej okolicy, w dobrym mieszkaniu, zwiedzałam polecane przez wielbicieli Londynu miejsca. Jezu, tak bardzo mi się nie podobało! Planuję już nigdy nie wracać do miasta, o ile mnie tam nie zaciągną siłą. Było najgorzej.]
Przynajmniej zdjęcia wyszły ładnie. Czasem (bardzo rzadko, ale jednak) lepiej jest oglądać zdjęcia niż rozczarować się na miejscu.
Polecam inne, lepsze miasto w Wielkiej Brytanii – Edynburg!
No popatrz… ja Londyn uwielbiam, byłam w nim wiele razy. Mam już swoje miejsca, gdzie turystów nie ma tak wielu. Zawsze jem na mieście, głównie jedzonko uliczne, w cenach zbliżonych do Subwaya. Pogoda brytyjska też mnie chyba już nie razi ;) Edynburg uwielbiam też, ale faktycznie, to inna forma uwielbiania bo miasto i klimat totalnie inne. Teraz tak sobie myślę, że po pierwszej wizycie chyba też nie byłam Londynem zachwycona, dałam mu drugą szansę i była to miłość od drugiego wejrzenia.
No jasne, ja wiem że moja opinia jest wystawiona po pierwszej wizycie i to całkiem krótkiej, jednak zazwyczaj tyle trwają takie wyjazdy :) Zobaczymy, pewnie jeszcze tam kiedyś będę i może będzie fajniej :)
Londyn jest mojej liście miast do zobaczenia przed śmiercią – i mnie nie zniechęciłaś – ale bardzo doceniam własne zdanie, że nie zawsze jest tak fajnie i kolorowo – o minusach też trzeba pisać!!!!
Ale zdjęcia i tak świetne :)
Pozdrawiam
http://www.hotell-me-more.blogspot.com
Moim celem nie było właśnie zniechęcenie, ale po prostu pokazanie że nie zawsze jest idealnie… Dziękuję za komentarz :)
PS na mojej liście byłyby chyba wszystkie miasta świata, więc nawet nie zaczynam jej tworzyć ;)
na mojej też w sumie, tylko te bardziej realne są ciut wyżej :)
Byłam w Londynie tydzień, w październiku, na wycieczce szkolnej. Byłam jedną z dwóch, może trzech osób, które wolały pojechać do Walii i Kornwalii niż do stolicy, ale ostatecznie to wielkie miasto zwyciężyło. Nie miałam absolutnie żadnych oczekiwań, nie ciągnęło mnie tam, ale nie wróciłam też oczarowana – raczej z wrażeniem „okej, można odhaczyć i nie wracać”. Też nocowaliśmy w hostelu, ale nie było aż tak źle, chociaż francuska wycieczka podkradała nam nutellę i musieliśmy ustawiać warty :-)
Z tymi Francuzami to serio? Bo miałam bardzo podobne doświadczenia, oni chyba bardzo lubią nutellę :D
Serio serio :-) W hostelu były bardzo skromne śniadania, jakieś płatki, mleko, chleb i masło, woda, kawa i herbata, a my przywieźliśmy z Polski niemałą spiżarnię, więc w sumie nic dziwnego :P
Londyn kocham, byłam 4 razy turystycznie i 2 razy na dłużej, u przyjaciół, miałam okazję poznać miasto z innej strony. Oczywiście tylko wycinek, bo jest ogromne :) Wydawałam w sumie niewiele – oprócz drogiej komunikacji miejskiej, jedzenie (mówię o gotowaniu w domu) nie jest szokująco drogie i da się wyżywić w granicach rozsądku (poza tym na mieście też jedliśmy tanio, w małych knajpkach i barach z kuchniami z całego świata, chociaż fakt, że to dzięki kumplowi, który mieszkając tam od 4 roku życia po prostu wiedział, gdzie nas prowadzić), mam wrażenie, że do zwiedzenia za darmo jest potworna ilość miejsc i w ciągu tych pobytów nie widziałam nawet ułamka (London Eye to nuda potworna, muzeum figur woskowych to najgorzej wydane pieniądze w moim życiu, za to warto zwiedzić Tower of London). Za każdym razem trafiałam na genialną, słoneczną pogodę :D Do tego każdorazowo trafiały się jakieś parady, premiery filmów (raz zahaczyłam o premierę którejś z część i”Harry’ego Pottera”, widziałam tez królową ze stosunkowo bliskiej odległości ^^). Ogólnie – piękna wspomnienia, dużo szalonych przygód, świetni ludzie i naprawdę jestem zakochana w Londynie po uszy :)
Ale wiem, jak to jest, trafić do miasta i po prostu mieć wrażenie, że nic nie gra – ja tak mam właśnie z Edynburgiem. Nie podoba mi się, że jest czarny, posępny, przytłaczający. Dzień był pochmurny i zimny, a te czarne mury sprawiały, że dostawałam depresji. Byłam już zmęczona i chciałam odpocząć, a biorąc udział w zorganizowanej wycieczce (byłam w szkole średniej i pojechałam na objazdówkę po Szkocji) nie mogłam po prostu obrócić się na pięcie i zniknąć. O wiele bardziej podobało mi się Glasgow. W ogóle cała Szkocja mnie zauroczyła i jest to jedno z tych miejsc, w które na pewno kiedyś wrócę, zwłaszcza małe miasteczka na wybrzeżu, gdzie sprzedawali superświeże ryby <3 Pamiętam zwłaszcza małe miasteczko Oban :)
Ale nie wrócę do Edynburga. Raczej nie.
Cudowna jest natomiast Walia, Cardiff jest totalnie urocze :D
No jasne, wrażenia z danego miasta to przede wszystkim ludzie, super miejsce w które trafiasz, pogoda itd. Wydaje mi się, że każde miasto w takich okolicznościach jak moje by straciło, ale dodatkowo po prostu nie poczułam tego super obiecanego klimatu. W sumie nawet tam jadąc spodziewałam się, że Londyn nie jest „mój”.
Edynburg potrafi być mega posępny, ale jak do tego właściwie podejdziesz to jest fajnie :D Pojadę w wakacje do tych szkockich wiosek, chętnie obczaję Oban wg Twoich rad :)
Natomiast ech, pamiętam te szkolne wycieczki w liceum… Na jednej zabrali nas na jakieś wysypisko śmieci na Ukrainie, koło którego płynęła rzeka i powiedzieli, że to najlepszy widok na tę rzekę w całym kraju. Wynajęli też panią przewodnik, taką 80-letnią kobietę, która śpiewała nam „hej sokoły” przez mikrofon w autobusie. Niesamowita sprawa. 0/10
W Oban jest takie miejsce – ponoć facet ma ten sklepik od lat – z obłędnie świeżymi wędzonymi rybami. Taka mała budka-wędzarnia. Łosoś wędzony, jeszcze ciepły i tlusty od dymu, rozpływający się w ustach… To była prawdopodobnie najlepsza rzecz, jaką jadłam w życiu. Jeśli lubisz ryby, polecam ;)
To mała wiocha jest, więc jeśli wciąż tam sprzedaje – znajdziesz :D
Bardzo fajnie wszystko opisałaś. Myślę, że po prostu miałaś pecha, a z cenami trzeba się pogodzić :( (Budapeszt i tak lepszy :D)
Budapeszt najlepszy bo byliśmy tam razem :3
Ja też nie znoszę Londynu. Przyjechałam w czerwcu turystycznie, a w sierpniu ze względów na pracę (niezbyt chętnie bo w czerwcu nas miasto nie zachwyciło) przeprowadzilismy się tutaj. Londyn jest brudny, drogi i zatłoczony. Podziały na kasty to dzień powszedni – milionerzy w centrum, biedota na krańcach.W Europie NIGDY nie widziałam takiej przepaści między biednymi a bogatymi.. zgadzam sie zupełnie jeśli chodzi o ceny obiektów – aż żal kasy..lepiej kupić bilet na balet (serio!! za 20 funtów to są już całkiem dobre miejsca!!!) światowy poziom i dobra zbawa murowana. Londynu na wycieczkę nie polecam, nawet wrogowi…
Przynajmnie zdjecia ladne:) Przykro czytac, ze Londyn Cie rozczarowal, ale rozumiem, ja tak mialam z Bruksela i nic tak nie zawazylo na mojej opinii jak dokuczliwe zimno, cieszylam sie, ze wracam do… Londynu:)
Droga Aleksandro, czy możesz mi poradzić gdzie mogłabym sie zatrzymać, żeby na własną rękę przetestować Londyn?
ja zazwyczaj szukam noclegów na booking.com albo hostelworld.com – sprawdzaj tam opinie osób które już były w tym hotelu/hostelu :) Ceny bardzo fajne. Warto wziąć taki z bezpłatnym anulowaniem rezerwacji i kilka dni przed wyjazdem sprawdzić ceny jeszcze raz – często bardzo spadają bliżej danej daty.
W Londynie nie polecam tylko Clashbar hostel (pisałam o nim wyżej). Powodzenia :)
Dziękuję :)
Cześć Aleksandro! Kiedy przyjechałam po raz pierwszy do Londynu, też mi się nie podobało. Miałam podobne odczucia jak Ty. Dużo ludzi, drogo, pogoda do d… itd. Teraz tu mieszkam, już od dwóch lat, i nadal nie uważam tego za „moje” miejsce na ziemi. Ale mimo tego, uważam, że Londyn jest magiczny. Trzeba tylko wiedzieć gdzie pójść, i najlepiej omijać typowo turystyczne miejsca.
Wnioskując po Twoich zdjęciach, wydaje mi się, że wybrałaś typowo turystyczne miejsca. Czego więc się spodziewać?:)
Wiem, że łatwiej jest to powiedzieć, skoro tu mieszkam, ale przed wyjazdem warto poszperać po forach, blogach, popytać znajomych. A może nie wszystkie knajpy są tak drogie, że nas na nie nie stać? A jeśli nie knajpa, to można chociaż spróbować przysmaków z całego świata na Camden lub zjeść pyszny obiad „prosto z Indii” na Brick Lane, za 10 funtów, a do tego przynieść do knajpy swoje wino ze sklepu. Kelner nam nawet przyniesie kieliszki i otwieracz;) Jak gdzieś jeżdżę, to wyznaję zasadę „you only get out what you put in”. Następnym razem jak będziesz się wybierać do LDN (jeśli ;)), to daj znać, polecę Ci kilka miejsc, które mam nadzieję zmienią Twoje wyobrażenie na jego temat :)
Pozdrawiam!
http://natwlondynie.com/
PS mimo tego, że „turystyczne”, to bardzo ładne zdjęcia.
To jest trochę przewrotny post. Wiele razy czytałam, że czyimś marzeniem jest pojechać do Paryża albo Londynu, no i chciałam udowodnić że nie jest tam tak idealnie jak sobie niektórzy wyobrażają. Zresztą przed napisaniem rozmawiałam z wieloma osobami i niestety się zgadzają co do tego miasta…
Planuję tam wrócić (mam nadzieję, że za bardzo niedługo) i na pewno skorzystam z Twoich wskazówek, również na Twoim blogu :) Zazwyczaj jak wyjeżdżam to mi się nie chce szperać na forach i blogach bo wolę wszystko robić sama. Natomiast Londyn tego najwyraźniej wymaga, więc się jakoś przymuszę.
Może… :D
„chciałam udowodnić że nie jest tam tak idealnie jak sobie niektórzy wyobrażają” po co? Czym jest dla Ciebie 'idealnie’? – jest to pojęcie bardzo subiektywne, Londyn jak dla mnie jest idealny.
„po co?” – bo może jak ktoś nie podróżuje zbyt wiele, jeszcze nie był w Londynie i myśli, że tam jest wszystko wspaniale. Można w to wpaść gdy się widziało za dużo ładnych filmów i zdjęć, tak samo zresztą patrząc na ten blog można pomyśleć że podróżowanie jest zawsze piękne i łatwe. Chciałam pokazać inną stronę i jakoś skłonić do refleksji, najwyraźniej się udało.
A to, że Tobie się podoba to super. Życzę żeby wszędzie było Ci „idealnie” ;)
Wciąż mnie nie przekonujesz. Dlaczego burzyć pojęcie idealności miejsc? Podróżujemy między innymi po to, aby oderwać się od naszej zwykłej, może czasem szarej rzeczywistości. Trzeba się nastawić na wspaniałość tych miejsc, które chcemy zobaczyć. Widzę nieścisłosci też, mówisz, że wolisz na własną rękę, po swojemu, a wybrałaś (jak wyżej Nat wspomniała) najbardziej turystyczne miejsca. Jest tyle MEGA fajnych miejsc w Londynie, że nie sposób go nie kochać za tę różnorodność.
Ale przeciez Ciebie nikt nie musi przekonywac. Dziewczyna opisala subiektywne wrazenia z pobytu – nie wszyscy sa zakochani w Londynie. Ja jestem tam raz w miesiacu I jak najszybciej uciekam do siebie na prowincje (do Cambridge) gdzie jest pieknie I mozna odetchnac :)
To ze dla Ciebie Londyn jest idealny nie zanczy, ze musi taki byc dla kazdego. Ja go nie lubie.
Nie wyobrażam sobie spać w Hostelu. Nigdy tego nie próbowałam i nigdy nie skorzystam z tej formy zakwaterowania. Zbyt cenię sobie swoją prywatność i moje rzeczy. Lepiej wynająć pokój.
:) ja tak miałam z Lizboną..
dokładnie tak, jak mówisz.. lata filmów, obrazów, wyobrażeń i.. i coś nie zaskoczyło.
Ale, jak widzę, miałaś rzeczywiście sporo elementów „pod górkę”.
Przyjemny blog. Ładne zdjęcia:) będę wracała.
Pozdrawiam
Miałem to samo po Londynie.
Chyba zbyt duże oczekiwania… w zderzeniu z rzeczywistością :)
Byłem w Londynie w pochmurny, chłodny dzień. Miałem na zobaczenie najważniejszych miejsc tylko 1 dzień. I wiesz co? Bardzo mi się podobało :)
Nieco bardziej pozytywny punkt widzenia:
http://podrozemm.blogspot.com/2014/10/londyn.html
Nie przekreślaj całkiem Londynu. Może to przez przeziębienie wszystko nabrało negatywnej otoczki. Polecam wrócić w dobrym nastrojem, a miasto może Cię jeszcze zakoczyć :) Pozdrowienia!
Na pewno jeszcze dam mu szansę :)
Byłam w Londynie w tym roku i …. nie podobało mi się. Masz rację. Tłum, tłum, tłum i w zasadzie nie wiesz w jakim państwie jesteś … nie polecam. Ładne były tylko parki …
Ufff, w końcu się ktoś zgadza :D Ciekawa jestem czy jest jakiś miesiąc gdy w Londynie nie ma tłumów…? Zdaje się, że znane europejskie miasta (Londyn, Paryż, Rzym) przeżywają oblężenie cały rok na okrągło ;)
Ojej, strasznie wielka szkoda, że Londyn tak rozczarował. Mieszkam w Londynie od roku, baaaardzo daleka jestem od ochów i achów nad tym miastem, ale jedno muszę mu przyznać – ma naprawdę dużo do zaoferowania. Ale tak jak piszesz, gdy się tu nie pracuje, tylko wpada na kilka dni, to wszystko wygląda własnie tak jak opisałaś. Pada, drogo i tłumy turystów. Gdy się tu mieszka, sa na to sposoby, ale turysta ma tylko kilka dni i nie może czekać. Ja nie lubię tu mieszkać, ale wiem, że gdy wrócę do Wawy to będzie mi wielu rzeczy brakowało. Bardzo Ci życzę żebyś kiedyś miała okazję poznać Londyn w innych okolicznościach!
Na pewno będę miała okazję ;) Cóż, czasem tak bywa, że te kilka dni nie wyjdzie i psują całe wrażenie z miasta. Też jest tak, że ja po prostu nie znoszę wielkich miast i tłumów, jak byłam w Paryżu to miałam bardzo podobne odczucia co z Londynu, ale tak szumnie tego nie opisałam. Życzę Ci miłego mieszkania w tym mieście, będzie Ci na pewno brakowało wielu pyszności z UK :D
A ja mieszkam w Londynie od paru lat i wiem, ze ten turystyczny i ten codzienny to dwa jesli nawet nie trzy :) rozne swiaty. Pozdrawiam :)
Piękne zdjęcie, rzeczywiście trafiłaś słabo z tym hostelem. Ja miałam okazję być ostatnio w Londynie na jeden dzień i całkowicie inaczej wspominam ten wyjazd. Jeżeli masz ochotę tutaj moja relacja https://wzasiegureki.wordpress.com/category/podroze/tanie-loty/
Czy aby uzyskać takie zdjęcia wystarczy bardzo dobry aparat czy używasz może jeszcze jakiegoś programu do zdjęć? :-)
Aby uzyskać takie zdjęcia należy przede wszystkim umieć fotografować. Zajmuję się fotografią zawodowo i od wielu lat uczę się zarówno technicznej obsługi aparatów jak i wielu programów graficznych, dzięki czemu udaje mi się uzyskiwać coraz lepsze rezultaty. Podczas tego wyjazdu miałam ze sobą lustrzankę z niższej półki, a jakoś udało się zrobić zdjęcia które mi odpowiadają.
(tak na przyszłość nie zadawaj tego pytania fotografom, bo to nie aparat robi zdjęcia, a człowiek… osobie która nie umie robić zdjęć nie pomoże nawet najlepszy aparat)
Mam wrażenie że autorka niepotrzebnie zdemonizowała Londyn. Totalnie nie zgadzam się co do pogody na Wyspach, po prostu mieliście pecha i trafiliście na deszczowe dni a Londyn sobie pogody nie wybiera i już na pewno niczym nie zawinił. Hostel? Też nie wina Londynu, pech lub nieuwaga przy wyborze lub mała staranność przy wyborze miejsca noclegowego. Że drogo? Że dużo ludzi? Hellooooo! To takich rzeczy nie idzie sprawdzić przed podróżą i się na to przygotować? Londyn to stolica europejskiej gospodarki można by powiedzieć, i to cię dziwi?
Uważam, że na doświadczenie zwiedzania Londynu wpłynęło rozczarowanie autorki pogodą, hostelem plus choroba. Ta relacja jest pisana pod wpływem mocji i zero w niej profesjonalizmu. Wszystko co autorka zarzuca Londynowi to tak naprawdę nie wina miasta. Tytuł powinien brzmieć, tytuł zatem jest totalnie nielogiczny.
Hihi, post jest sprzed dwóch lat i za ten czas duuuuużo było wspaniałych miejsc w których było super :) Ale niedługo wracam do Londynu naprawiać te złe wspomnienia, zobaczymy jak będzie za drugim podejściem!
Oj! Świetnie! Jeśli pogoda będzie sprzyjać to koniecznie polecam wybrać się do Little Venice, może spacerkiem wzdłuż kanału do Camden…. W każdym razie, mam nadzieję, że teraz będzie o wiele wiele lepiej! Pozdrawiam cieplutko :))))))
Zapisałam sobie jedno i drugie, na pewno wpadnę :) Dziękuję Ci bardzo za polecenie!
Hej Patrycja, absolutnie się zgadzam, dla każdego co innego! Prawdę mówiąc byłam w Londynie drugi raz i było tak samo okropnie więc pewnie już nie wrócę, ale jak się komuś podoba to super, fajnie że jesteśmy inni :) Trzymam kciuki za Twój wyjazd z chłopakiem, mam nadzieję że nie będzie za dużo marudził :D
I dziękuję za miłe słowa pod adresem bloga, jeśli masz jakieś podróżnicze pytania to pisz tutaj lub na maila, zawsze jestem ciekawa co ciekawi Czytelników :D
Też wiem, że post jest już stary ale jakże aktualny! Byłam na weekendzie 2 raz w Londynie i to miasto tez mnie nie zachwyca i także jestem trochę rozczarowana i nie rozumiem uroku tego miejsca. Bardzo chciałabym powiedzieć, że to miasto jest cudne i piękne ale wg mnie nie jest… Dużo atrakcyjniejszy jest dla mnie Oksford. I chyba wiem co Ty autorko bloga masz na myśli opisując Londyn. Być może też za dużo widziałam pieknych zdjęć i zbyt dużo sie naczytałam jak tam jest super. A jak byłam tam i to widziałam z bliska już tak mnie to nie zachwyca….
Ja tez nie przepadam za Londynem – jezdze tam raczej z musu jak w pracy kaza a tak omijam z daleka. Cos wyjatkowo odpycha mnie od tego zakatka Anglii I nie jest to niechec do duzych miast bo np Dubaj jest miejscem ktorym jestem bardzo pozytywnie zaskoczona I zauroczona. Londyn odpada.
Szkoda, że tak wyszło w moim ukochanym mieście! Zapraszam do Londynu wiosną – obiecuję, że pokażę Ci przecudowne miejsca, gdzie nie ma turystów, zabiorę do pysznych i tanich restauracji (albo sama coś ugotuję), a i pogoda będzie lepsza (albo będziemy się wozić metrem) ;) A tak serio to oczywiście nie każdy musi kochać Londyn.
PS.
To muzeum, o którym wspominasz, nazywa się Muzeum Historii Naturalnej (Natural History Museum, nie National) ;)
Niestety byłam tam wiosną, pogoda była w porządku, byłam w miejscach polecanych przez wiele osób, byłam tam gdzie nie ma turystów, ale moje zdanie o mieście się nie zmieniło i nawet pogorszyło. Naprawdę zero klimatu dla mnie… :(
Ja miałam w drugą stronę:) Zawsze spychałam Londyn na koniec mojej listy „must see”. Wydawał mi się nudny,ponury ,deszczowy bez koloru. Jakże sie pomyliłam. Do dziś wspominam nasz wyjazd do jednych z najbardziej udanych wręcz zakochałam się w tym mieście!!! Pojechałam tam tylko po to aby odwiedzić Harry Potter Studio ze względu na moje dzieci , które kochają Harrego. Mieliśmy piękną, słoneczną pogodę przez cały tydzień. Każdy ma prawo do wyrażenia swojej opinii, nie martw sie , że Londyn Ci się nie spodobał ! Ja byłam rozczarowana Tajlandią, nie znalazłam tam raju tego samego co inni podróżnicy a jednak z perspektywy czasu czuję niedosyt. Myślę, że masz dużo racji w tym że pogoda, kiepski hotel ,choroba miały tez wpływ na twoje odczucia. Pozdrawiam.
Niestety byłam w Londynie jeszcze raz kiedy była ładna pogoda, miałam fajne mieszkanie i nie byłam chora i było tak samo beznadziejnie, co za pierwszym razem… Także chyba to miasto nie jest mi po prostu pisane ;) Cieszę się, że Ty znalazłaś tam coś dla siebie, pozdrawiam Aniu! :)
Ja tak jak pani poniżej miałam odwrotną historię z Londynem. Zawsze uważałam, że to drogie, przereklamowane miejsce i nie warto tam lecieć do czasu aż w jakimś spontanicznym szaleństwie nie zarezerwowałam z mamą biletów lotniczych na dosłownie 1 dzień z okazji dnia kobiet. Znalazłyśmy w miarę tani (jak na to miasto) hostel, korzystałyśmy z atrakcji darmowych lub po prostu spacerowałyśmy, na jedzenie nie było prawie czasu bo grafik napięty i… udało się :D Miasto pozytywnie mnie zaskoczyło, (poza biletem całodziennym na metro) nie wydałyśmy dużo i chciałabym kiedyś to powtórzyć :)
P.S Oczywiście szanuje to, że Ci się nie podobało :D
Szkoda :) Londyn jest przepiękny, przykro mi ze trafiłaś na zła pogode, kiepski hostel i chorobę, wierze, ze to może zepsuć każdy wyjazd. Najlepiej Londyn zwiedzać z jego rdzennym mieszkańcem, ja tak zrobiłam, zakochałam się i zamieszkałam tam na stałe. Co do cen, rzeczywiście są wysokie, ale jest tez dużo tańszych opcji (tańsze knajpy, darmowe wystawy itp).
byłam w Londynie jeszcze raz w zeszłym roku, chodziłam po miejscach polecanych przez Czytelników i znajomych którzy świetnie Londyn znają, miałam więcej kasy ze sobą więc to nie był już problem, naprawdę bardzo się starałam polubić ale… nie. Naprawdę, to nie jest miasto dla mnie.
To ja tak mam z Wiedniem. Byłam kilka razy (mieszkałam obok, w Bratysławie). Dla mnie to szare, zimne miasto bez dobrych restauracji (a głód to frustracja w czasie wyjazdów). Sklepy zamknięte w sobotę po południu. Zero życia „ulicznego”. Wracałam kilka razy i zawsze szybko uciekałam, cos jest w tym mieście co mnie odstrasza mimo ze wszyscy się zachwycają. Jedyny plus to w miarę dobre kawiarnie.
ja Wiedeń lubiłam dopóki mnie tam nie okradli :D Ale w sumie jak tak piszesz to racja, jest trochę nudno, zabytki fajne ale brak „tego czegoś” :)
No właśnie. Niby zabytki fajnie jak piszesz, ale jakoś tak pusto, brak klimatu.
Hej, trafilqm na Twoja strone przypadkiem I przeczytalam wpis o Londynie. Mieszkam tu juz 9 lat I zawsze dziwi mnie jak bardzo turnstone sie tutaj podoba :) Wszedzie jest daleko, jest bardzo drogo I wszexzie jest lelno przepychajacych sie ludzi…moze jednak filmy i inne mity zrobily swoje i to jednak przyciaga te tysiace turystow….pozdrawiam :)