Zdobywamy pierwszy szczyt w górach Durmitor – masyw Međed (czyli Niedźwiedź). Trochę o tym jak wyglądają szlaki w Czarnogórze oraz o dzikich ścieżkach w Durmitor.
Camping Kod Boce, mimo swojej rewelacyjnej ceny (6 euro za dwie osoby) niespecjalnie nam się podobał, dlatego następnego dnia postanawiamy się przenieść w inne miejsce. Nie wiemy jeszcze, że jakość czarnogórskich pól namiotowych bardzo ustępuje typowym europejskim, więc dwa prysznice na cały camping trochę nas oburzają.
Pakujemy swoje rzeczy i decydujemy jechać do Ivan Do. Wcześniej wstępujemy na zakupy do miejscowości Žabljak, która jest punktem centalnym Durmitoru i skąd zaczyna się wiele szlaków – takie czarnogórskie Zakopane.
Zabljak
Zawsze myślałam, że nie może być brzydszego „górskiego” miasta niż Zakopane, a jednak Žabljak bije je na głowę. Jak tam jest paskudnie! Miasto zostało zrujnowane podczas II wojny światowej 1 i do tej pory nie odzyskało swojej dawnej świetności. Ogromna ilość samochodów, które parkują na każdym wolnym skrawku chodnika, bardzo dużo ludzi, brzydkie restauracje, a główny plac to parking – przebywanie tam nie tylko jest męczące, a jeszcze szkodliwe dla zdrowia psychocznego . Dlatego szybko kupujemy mapę Durmitoru (jeśli wybieracie się na szlaki, to trzeba to zrobić koniecznie!), kartę SIM do internetu i uciekamy stamtąd jak najdalej.
Kierując się strzałkami trafiamy na camping Ivan Do. Czytaliśmy dość dobre o nim opinie, więc mamy nadzieję się nie rozczarować (niestety, nie udało się). Rozkładamy namiot, trochę leżakujemy na słońcu i dopiero koło południa ruszamy w drogę.
Podczas zdobywania Durmitoru korzystaliśmy z przewodnika „Czarnogóra” autorstwa Agnieszki Szymańskiej – serdecznie polecam tę książeczkę, bo jest mnóstwo informacji o szlakach górskich!
Droga na Meded
Najpierw trzeba dotrzeć do jeziora Crno (Czarnego), skąd zaczyna się wiele szlaków w Durmitorze. W lecie jest ono dość ciepłe i wiele osób się w nim kąpie. Można tam też kajakować, zjechać na tyrolce lub po prostu spacerować – przyjemne miejsce, ale w sezonie bywa tłocznie.
Początki tras nie są zbyt dobrze oznaczone, lepiej orientować się na mapie. My obchodzimy jezioro od lewej strony i po paru minutach udaje nam się znaleźć zakręt w prawo na Medjed. Zaczynamy przyjemne podejście lasem, czerwone oznakowanie szlaków jest tam z kolei bardzo dobrze widoczne i nie ma opcji, żeby się zgubić.
Gdy docieramy do granicy drzew, poranne słońce jest już zasłonięte chmurami. Na przełęczy Struga (1910 m) spotykamy Polaka z dziećmi, który nieco boi się wchodzić na szczyt z powodu niepewnej pogody – nie dziwi nas to, podczas deszczu skały wapienne są bardzo śliskie i chodzenie po nich jest dość ryzykowne.
Od Strugi zaczyna się ostrzejsze podejście na Maly Medjed. Trzeba też uważać na to, jak prowadzi szlak – odchodzą od niego mniejsze ścieżki i łatwo się pomylić. Jeśli tak się stanie to bez obaw – wystarczy po prostu iść do góry, a na znaki się prędzej czy później trafi.
Po drodze mamy piękne widoki na dolinę Kalica oraz szczyty Savin Kuk i Sljeme.
Na pierwszym szczycie masywu, Mali Medjed (2170 m) jesteśmy o drugiej po południu. Mimo tego, że niebo pokryte jest chmurami, widoczność mamy niezłą. Szybko rozpoznajemy jezioro Crne oraz najwyższy szczyt Durmitoru – Bobotov Kuk, a dalej widać nawet słynny kanion rzeki Tary.
Później idziemy już granią co, jak każdy wie, jest najprzyjemniejsze w chodzeniu po górach. Miejscami jest dość stromo i trzeba trzymać się kamieni (w Polsce te obszary byłyby zapewne zabezpieczone łańcuchami lub linami, ale nie są specjalnie niebezpieczne).
Masyw „niedźwiedziowy” składa się z Małego i Dużego Niedźwiedzia (Mali i Velki Medjed, odpowiednio 2170 i 2287m). Duży natomiast ma tak jakby dwa szczyty: północny i południowy (Severni i Jużni). Podczas tej wycieczki zdobywamy je wszystkie. Cały czas widoczne są też góry po drugiej stronie dolin Lokvice (po prawej stronie grani) oraz Velika Kalica (po lewej).
Z Niedźwiedzi schodzimy na przełęcz Velika Previja (2145 m). Stamtąd można już wracać na dół dwoma wariantami: przez dolinę Lokvice lub Kalice (wtedy odwiedza się chatę Alpejski Biwak). My chcemy jeszcze iść na szczyt Terzin Bogaz, bo jest blisko.
Podejście na Terzin Bogaz (2303 m) z przełęczy zajmuje nam około 20 minut i jesteśmy tam o 16:30. Na nim Tomek przekonuje mnie, żeby iść szlakiem nieoznakowanym przez dolinę Ledeni do. W przeciwieństwie do zasad panujących na przykład w Tatrzańskim Parku Narodowym, w Durmitorze można spokojnie schodzić z wyznaczonych tras (oraz rozbijać namiot gdzie się chce, o czym w kolejnych postach). Oczywiście jest to na własne ryzyko, a pogotowie ratunkowe chyba nie istnieje, za to przy dobrej widoczności powyżej linii lasu nie ma żadnego niebezpieczeństwa.
Orientujemy się na mapie i zaczynamy zejście. Z wierzchołka trzeba cofnąć się kawałek ze szlakiem, a później schodzić prosto, zamiast skręcać w lewo na Medjed. Na przełęczy Mala Previja w prawo, na Ledeni do i stamtąd już „na azymut”.
Do przełęczy Zelena Lokva idzie się bez problemów, ścieżkę czasem się gubi, ale nie jest ona w tym miejscu niezbędna. Dalej idzie nam już gorzej, bo szlaku nie widać w ogóle i musimy się przedzierać przez kosówkę, czasem iść po śniegu, a innym razem skakać po wielkich kamieniach. Może tak jest, bo nie trzymamy się idealnie szlaku „pozaszlakowego” i idziemy prawą stroną doliny Ledeni Do, a nie lewą.
Robi się bardzo cicho, nie słychać i nie widać nikogo, jakbyśmy byli jedynymi osobami w Durmitorze… Niesamowite uczucie, którego można zaznać tylko poza szlakami. Chociaż przyznaję, że tylko na początku mi się to podoba, a później już chcę szybciej zejść na dół.
Zaczyna trochę kropić, ale idziemy trawą, więc nie ma problemu ze śliskimi kamieniami.
O 18:30, dwie godziny po zdobyciu Terzin Bogaz jesteśmy przy przełęczy Katun Lokvice (1800 m), skąd prowadzi już znakowany szlak – w lewo na Bobotov Kuk, w prawo na jezioro Crno i do Žabljaka. Tutaj chatkę ma pasterz i sprzedaje ser owczy własnej roboty, który kosztuje 5 euro za kilogram. Jest mniej słony i bardziej delikatny niż oscypek, po prostu pycha! A owieczki, które dają mleko na ser, pasą się 300 metrów dalej.
Zejście z Katun Lokvice do jeziora jest okropnie długie i żmudne… Nawet szybkim tempem zajmuje około 1,5 godziny podczas których nic się nie dzieje, bo przez większość czasu idzie się przez las. Nudę urozmaicić można tylko uprawianiem sportów zimowych.
W końcu, o ósmej wieczorem, docieramy na nasz camping w Ivan Do. Nie była to specjalnie męczące wycieczka, ale to nudne zejście nas trochę wycieńczyło.
Jeśli chodzi o camping Ivan Do… W Internecie i przewodnikach można przeczytać same pozytywne opinie o tym miejscu, że jak tam jest cicho, jak spokojnie, nie ma ludzi, właściciele są mili, a sanitariaty czyste. Niestety, to wszystko nieprawda. Nie będę bardzo narzekać, bo 8 euro za dwie osoby to nie 13 za jedną (a tak było na Cala Gonone), ale w sezonie jest tam słabo i rano do toalety są kolejki na 10 osób. Już lepiej się rozłożyć na dziko, o czym w kolejnych odcinkach.
PS. Bardzo dokładne opisy Durmitoru, z rozpisanym „co widać z jakiego miejsca” można znaleźć na niezawodnym SummitPost, z którego dużo korzystałam przy pisaniu tego posta. O opisanych powyżej miejscach polecam artykuły: Medjed/Savin Kuk/Sljeme, Medjed, Durmitor.
Suoer relacja, dla mnie przejście granią Veliki Meded było wyzwaniem ze względu na brak zabezpieczeń.
Dzięki :)
Cóż, każdy to inaczej odbiera, ja mam jako-takie doświadczenie w górach i było ok :)
Suoer relacja, dla mnie przejście granią Veliki Meded było wyzwaniem ze względu na brak zabezpieczeń.
Dzięki :)
Cóż, każdy to inaczej odbiera, ja mam jako-takie doświadczenie w górach i było ok :)
czy myślicie że da radę wgramolić się gdzieś tam z rowerami? wybieramy się niedługo do durmitoru przy czym celem jest raczej wypych rowerów i zjazd, pytanie tylko czy da radę zwiedzić durmitor z rowerem…
Na pewno się nie da wjechać na żadną z gór które opisałam na blogu, bo są zbyt strome. Natomiast da się wjechać na Prevoj Sedlo i pojeździć tam po asfalcie. Uważajcie jednak na czarnogórskich drogach – kierowcy nie są przyzwyczajeni do obecności rowerów.
Skoro Zabljak taki okropny, to czy możesz polecić inne miasteczko, które byłoby dobrą bazą wypadową? Zastanawiam się nad Pitomine, to chyba niedaleko campingu Ivan Do, w którym nocowaliście? Okolica tam jest ładniejsza?
Niestety byłam tylko w Zabljaku ;)