Amsterdam był dla mnie wielkim kulinarnym zaskoczeniem, bo żadna z restauracji w których byliśmy po prostu nie była zła. Wszędzie było zupełnie, absolutnie pysznie i w tym poście miałam ogromne problemy ze stawianiem ocen, bo nawet te trzygwiazdkowe w Amsterdamie to mocne cztery-i-pół gdziekolwiek indziej. Chodź, pokażę Ci cudowny świat jedzenia!
Typowa kuchnia holenderska jest zaskakująco bliska polskiej: grochówka, ziemniaki, tłuczone warzywa, kotlet, smażona kiełbaska – to przecież dania które znajdziemy w dowolnym barze mlecznym. Oczywiście je się też dużo serów oraz ryb, natomiast główne różnice zawierają się w przekąskach. Są to między innymi:
- bitterballen – przepyszne kulki smażone na głębokim oleju, na zewnątrz chrupiące a w środku miękkie, kleiste. Składają się z ciasta, rosołu i mielonego mięsa, choć są też wersje wegetariańskie. Dostępne w barach fast-food oraz prawie w każdej restauracji w Amsterdamie.
- haring – czyli solony śledzik. Soli się go krócej niż w Polsce, więc ma dużo delikatniejszy posmak. W Holandii śledzia je się z krojoną cebulą i ogórkiem kiszonym i nie musi on wcale pływać (w wódeczce). Jest bardzo popularną przekąską i w wielu miejscach znajdziesz stanowiska z haringiem za 2-3 euro. Na początku miałam duże wątpliwości co do niego, ale po spróbowaniu bardzo się polubiłam ze śledzikiem i chciałam go jeść codziennie!
- oliebollen – po prostu słodkie pączki. Typowa przekąska noworoczna, wtedy na ulicach jest dużo budek gdzie można kupić świeżutkie oliebollen. Mają kilka różnych smaków i zazwyczaj są bez nadzienia, za to ciasto zawiera rodzynki czy suszone owoce.
- frytki – są bardzo popularne w Niderlandach, do Belgii jest przecież blisko. W Holandii podają je z majonezem, niektórzy lubią też dodawać do nich cebulę. Poniżej znajdziesz dwa świetne miejsca do spróbowania frytek w Amsterdamie.
- stroopwaffel – absolutnie najpyszniejsze słodkie ciastko. Są to dwa cienkie wafelki z nadzieniem karmelowym które ma lekki posmak cynamonu – fantastyczne! Najlepiej spróbować tych świeżo wypiekanych, z piekarni lub na targu (np. Albert Cuyp Market). Moja ulubiona przekąska.
Ponieważ uwielbiam kuchnię azjatycką, skupiałam się często na takich smakach w Amsterdamie która jest tu bardzo prawdziwa, przywieziona wprost z byłych kolonii holenderskich. Oprócz tego ryby i owoce morza, w końcu to państwo nadmorskie!
Restauracje w tym poście są sortowane mniej-więcej po cenie, u góry są te najtańsze a im niżej, tym droższe. Średnia cena posiłku w restauracji w Amsterdamie wynosi koło 15 euro za osobę (bez napoju).
Przyznaję się też, że mieszkałam w Amsterdam West i większość z restauracji jest właśnie z tej okolicy, natomiast naprawdę wiele przewodników kulinarnych również kręci się przy południowo-zachodniej części Amsterdamu i większość polecanych restauracji właśnie tam się znajdowała. Jest tam też taniej niż w centrum, które jest ogromną pułapką na turystów. Dobra, koniec gadania, siadamy, jemy!
Frietsteeg
Frytkarnia (tak to się nazywa?) ukryta na wąskiej uliczce w samym centrum miasta, bardzo zaskakuje swoją jakością. Frytki są ultraświeże (można sobie pooglądać jak kucharze obierają i kroją ziemniaki), idealnie przypieczone i po prostu pyszne! Bardzo polecam sos cheddar, chociaż wybór sosów jest ogromny więc każdy znajdzie coś dla siebie. Duża porcja spokojnie wystarcza jako posiłek w środku dnia, są bardzo sycące.
Cena dużych frytek: 2,75 euro, sos 50 centów.
Vlaams Friteshuis Vleminckx
Najpopularniejsze wśród turystów miejsce z frytkami w Amsterdamie, to właśnie do niego ustawiają się najdłuższe kolejki. A niesłusznie! Frytki stamtąd są moim zdaniem niedogotowane, co pewnie wynika z faktu, że muszą ich tak dużo i tak szybko smażyć. Smak po prostu bez rewelacji. Nie umywa się do Frietsteeg.
Cena dużej porcji: 4 euro, sos płatny dodatkowo.
Jacketz
Jacketz to restauracja z… pieczonymi ziemniakami. Zamawia się sobie wielkiego ziemniaka, a potem wybiera dodatki i sos. Dostępne są opcje mięsne, wegetariańskie lub wegańskie, a wszystkie składniki są pyszne i pasują do siebie. Jak widać, porcje są bardzo duże (można też zamówić pół ziemniaka), wszystko jest bardzo świeże a ceny niewielkie: można się bardzo najeść za ok. 7 euro. Byliśmy częstymi gośćmi Jacketz i mogę serdecznie polecić to miejsce!
Foodhallen
Cudowny pomysł połączenia wielu restauracji, można zamówić w dowolnej (lub kilku naraz) i zjeść przy wspólnych stołach. Przyjemnie się też ogląda przez szyby kucharzy przygotowujących żywność, a na niektórych stanowiskach porcje nie są duże więc można spróbować wielu rzeczy w ciągu jednego posiłku. Nienadęte, bardzo rozluźnione miejsce.
Najbardziej polecam Meneer Temaki: podają tam rożki z ryżem, warzywami i wybraną rybą (lub mięsem), owinięte wodorostem, cudo!
Fou Fow Ramen
Przepyszny, absolutnie przepyszny ramen, czyli japoński makaron z bulionem i dodatkami. Pożywne, porządne jedzonko przyrządzane przez kucharzy z Japonii i właściwie jedyne do czego można się przyczepić to wielkość lokalu – zainteresowanie tym cudownym ramenem jest zbyt wielkie i trzeba długo czekać w kolejce.
Żałuję bardzo, że odkryliśmy Fou Fow Ramen ostatniego dnia w Amsterdamie… Po prostu fantastyczne jedzenie.
Fuoco Vivo
Prawdziwa włoska pizza z ciasta na zakwasie, wypiekana w dużym, ceglanym piecu opalanym drewnem. To właśnie ten piec oraz wysoka jakość składników sprawiają, że w Fuoco Vivo pizza smakuje jak we Włoszech (kto był, ten wie jak) – a może nawet i lepiej!
Restauracja otwarta od 17:30 i zazwyczaj do późnego wieczora są tam tłumy, najlepiej zarezerwować sobie miejsce telefonicznie.
Japanese Pancake World
Tweede Egelantiersdwarsstraat 24
Jedno z trzech miejsc w Europie, gdzie można spróbować oryginalnych japońskich okonomiyaki, smażonych na metalowej płycie teppan. A dodatkowo serwują ich trzy różne rodzaje: Osaka, Hiroshima i Negiyaki. Japanese Pancake World wygląda niepozornie i jest mało miejsca, ale jedzonko jest pyszne a dodatkowo można posiedzieć przy teppanie i oglądać jak szef przyrządza nasze jedzenie (a przy okazji trochę z nim poplotkować o Amsterdamie).
Niech Cię nie odstrasza, że to japońskie jedzenie – okonomiyaki w żadnym stopniu nie przypomina sushi. To krojone warzywa (kapusta, ziemniaki) połączone z ciastem naleśnikowym i wybranymi przez Ciebie dodatkami – wołowiną, wieprzowiną czy owocami morza (są również wersje wegetariańskie, ale nie wegańskie). Rezultatem tego jest bardzo miękkie i komfortowe jedzonko, a przez dużą ilość kapusty w naleśniku w stylu Hiroshima, przypomina on wręcz w smaku… bigos. Chociaż taki nie do końca. Tak czy inaczej, koniecznie spróbuj!
Mazzo
Ta włoska restauracja ma niewątpliwie jeden z najlepszych wystrojów w Amsterdamie. Bardzo eleganckie wnętrze, mniejszy pokoik dla wymagających bardziej intymnej atmosfery przy jedzeniu, dekoracje z włoskich przypraw czy makaronów. Dobre miejsce na drinka albo kolację ze znajomymi, jednak menu zbyt standardowe. Jedzenie dość dobre, ale nie zapada szczególnie w pamięć: zwykła pizza czy makaron. Miejsce raczej na drinka ze znajomymi niż posiłek.
Moeders
Najbardziej holenderska restauracja w mieście, być może nawet na świecie. Moeders (Matki) podają dania… jak u holenderskiej mamy. Porcje od serca, znane i uwielbiane potrawy (np. żeberka, stek, grochówka), domowa atmosfera – ściany zapełnione są fotografiami matek, każdy klient może przynieść zdjęcie swojej mamy i tam powiesić.
U mnie w rodzinie gotuje się bardzo podobnie i nie potrzebuję iść do restauracji aby spróbować takich dań, ale jak ktoś tęskni za domowym jedzeniem, to Moeders jest dla niego.
Akitsu
Kolejna bardzo niepozorna japońska knajpa, z wystrojem a la lata 90, za to z cudownym jedzeniem. Przygotowywane ze świeżych produktów przez szefów z Japonii, wszystkie dania w Akitsu są bardzo wysokiej jakości i absolutnie przepyszne. Nie ma tam „zestawów” dań (ewentualnie kelner może coś zasugerować), tylko wybiera się kilka różnych rodzajów sushi – super opcja, bo w ten sposób można spróbować wielu rzeczy, szczególnie gdy pójdzie się w kilka osób. Jedzenie w Akitsu jest dość drogie, ale warto. Bardzo.
Jednym słowem: mniam! Oj widzę, że Amsterdam to prawdziwa uczta dla żołądka! :)
Chyba muszę wrócić do Amsterdamu by odwiedzić te miejsca, a przynajmniej kilka z nich. :) Na całe szczęście frytki i wafelki z toffi mam już za sobą. :)
Nie wiem czy słyszałaś, ale ponoć lodziarnie prześcigają się w oryginalnych smakach lodów. Widziałam dziś zdjęcia lodów o smaku śledzi ;)
Taaak, słyszałam że teraz jest w Amsterdamie faza na lody :D Byłam w jednej z nich, Yscuypje, i było pyyyyycha!
Pingback:Amsterdam – praktyczne wskazówki. Co zobaczyć, gdzie zjeść i gdzie spać? – Kornelia Wawrzynowicz
O matko i córko!!! Właśnie jestem w Amsterdamie po przepysznym obiedzie w… Jacketz! Mega wielki ziemniak z wołowiną i serem pecorino… mniam! Dziękuję za rekomendację 🥰😋😘
Woow, ale super! Bardzo się cieszę, że tam trafiłaś! :)