V

Villa Akiko. Żałuję, że dopiero teraz tu trafiłam!

Jest jedno miejsce, którego nie odwiedziłam podczas pisania swojej książki. Miejsce, o którym dużo słyszałam od innych gospodarzy, czytałam o nim w Internecie i od razu wiedziałam, że jest dla mnie. Niestety, wcześniej nie udało się zgrać terminów, ale kiedy dwa tygodnie temu przekroczyłam próg Villi Akiko, od progu wiedziałam, że to strzał w 10. I że będę tu przyjeżdżać jeszcze wiele, wiele razy.

W drzwiach przywitała mnie sama pani Akiko Miwa, promiennie uśmiechnięta Japonka, która mówi o sobie, że jest góralką. Po raz pierwszy odwiedziła Polskę w 1989 roku i podczas spaceru po Gorcach trafiła dokładnie na tę polanę, gdzie stoi teraz jej Villa. Miała wtedy 45 lat i wiedziała, że za 10 lat będzie musiała przejść na japońską emeryturę, gdzie czeka ją tylko siedzenie w domu, opieka nad dziećmi i gotowanie obiadów. Akiko podjęła więc radykalną decyzję: kupiła polanę i przeprowadziła się do Polski.

 

To było już prawie 30 lat temu, a Akiko kocha to miejsce tak samo, jak wtedy. Polana, na której stoi pensjonat nazywa się teraz Ariake (nazwa oznacza „moment tuż przed wschodem słońca” – jak romantycznie!) – gospodyni udało się przekonać urzędy, by taka była oficjalna nazwa jej zakątka. Do tego miejsca nie prowadzi żadna droga utwardzana i jeśli nie macie samochodu z napędem na 4 koła, to własne autko trzeba zostawić w Harklowej i zadzwonić do Akiko – przyjedzie po Was ona lub jej pracownik. To wszystko warte jest zachodu, bo z Villi roztacza się niesamowicie piękny widok: na jezioro Czorsztyńskie, Pieniny i Tatry. W okolicy nie ma żadnych domów, jest cicho jak makiem zasiał i spokojnie jak nigdzie indziej.

 

Sama Villa jest ogromna, drewniana, ma bardzo duże pokoje, wspólny salon, jadalnię i zazieleniony taras z widokiem na góry. Obawiałam się nieco, czy Villa nie będzie zbyt „przestarzała” – przypomniały mi się takie drewniane pensjonaty w górach, z kocami niewymienianymi od stuleci, lepiącą się podłogą i smrodkiem w łazienkach. Villa Akiko jest jednak tego absolutnym przeciwieństwem. To czyściutkie, bardzo zadbane miejsce w świetnym stanie. Mam wrażenie, że nawet ściany są szorowane po każdym gościu. Miałam tam uczucie pełnego komfortu.

 

A jedzenie u Akiko… fenomenalne. W Villi jest podawana typowa, domowa kuchnia japońska, wyłącznie z ekologicznych, niemodyfikowanych genetycznie składników. Zjecie tam udon i ramen, zupę miso, donburi, warzywa i owoce morza w tempurze, niezliczoną ilość kiszonek, tradycyjne japońskie desery… Rzadko w restauracji spotyka się tak dobre jedzenie, naprawdę. A u Akiko można to wszystko zamówić w wersji wegetariańskiej, wegańskiej, i z dowolną dietą.

 

Jeśli Was nieco przeraża perspektywa japońskiego jedzenia, to daję znać, że w Villi Akiko byłam z moim 18-letnim bratem i jego kolegą. Obydwoje byli nieco przestraszeni, zwłaszcza że ja dodatkowo zamówiłam posiłki wegańskie. Odmienili się już po jednym posiłku, wylizywali talerze do czysta, a potem nie mogli się doczekać kolejnego posiłku! Nauczyli się nawet posługiwać pałeczkami, smakowały im wodorosty i uwielbiają pastę miso. Tak ma każdy gość u Akiko.

Trzeba jednak przyznać, że to właścicielka jest ogromną inspiracją i „duchem” tego domu. Zawsze wesoła i uśmiechnięta, ma dla każdego chwilę czasu na rozmowę. Świetnie zna okolicę i podpowie, gdzie warto pójść i pojechać, co trzeba zobaczyć. Można się od niej też sporo nauczyć o japońskiej kulturze: w Villi Akiko są organizowane liczne wydarzenia związane z kulturą Japonii, od warsztatów kaligrafii, przez puszczanie latawców, święto wiśni i ceremonie parzenia herbaty, po… walki Ju-Jitsu. W tym roku Akiko dostała medal od Japonii za promowanie kultury poza granicami państwa.

To jednak osoba, która całym swoim sercem kocha osiedle Ariake, widok na Tatry, drewnianą willę, świergot ptaków o poranku i zapach pobliskich świerków. Mówi, że z Polski się nigdy nie wyprowadzi. Ja bym się najchętniej nigdy nie wyprowadzała z Villi Akiko. To miejsce, gdzie będę często przyjeżdżać, wiem że polubi je cała moja rodzina, wiem że nigdy nie znudzą mi się widoki, spacery po górach, pyszne jedzenie i zielona herbata podczas rozmowy z gospodynią.

 


ADRESL
os. Ariake 1, Harklowa, Małopolska (między Nowym Targiem i Jeziorem Czorsztyńskim).
Czynne cały rok.


KategoriePolska
Aleksandra Bogusławska

Dwa lata spędziłam w podróży, żyjąc na walizkach i co kilka tygodni zmieniając adres zamieszkania. Dziś mieszkam na stałe w domku na szkockiej wsi. Dużo spaceruję, gotuję wegańsko, spędzam czas w ogrodzie, doceniam małe przyjemności i spokojne życie.
Jestem autorką wszystkich tekstów i zdjęć na stronie.

  1. hmm ciekawe, że masz takie doświadczenia, miałam kompletnie inne. Nie byłam tam „jako blogerka” ale prywatnie, z rodziną. Super się rozmawiało z panią Akiko, herbatę dostawaliśmy pyszną japońską, jedzenie świetne po prostu. Może się zmieniło i też wiesz, to nie jest schronisko tylko jej dom który odwiedza często jej rodzina i może niespecjalnie są otwarci na niezapowiedzianych gości? Gdy pisałam książkę to gospodarze mi mówili, że nie przyjmują na obiad i nawet na herbatę ludzi „z ulicy”, bo nie zawsze są przygotowani, a gdy nie ma się obsługi i prowadzi samemu, to trudno to ogarniać. Tak tylko mówię, może źle trafiliście :)

  2. Mateyko says:

    Może po prostu Akiko miała zły dzień lub brak czasu na pogawędki(też człowiek)
    Osobiście byłem tam parę razy i zawsze było bardzo gościnnie i ultra miło.
    Polecam z pełną odpowiedzialnością.
    Mateyko

  3. Akiko Miwa says:

    Pamiętam Państwo. Oceniam Państwa na nogach przyszli tyle trasę. Bardzo się współczuję. Nie które dzwonią z wsi żeby odebrać ich moim terenowym autem, bo oni interesują tu bardzo i koniecznie chcą odwiedzić. Naprawdę ciężko pochodziliście, zrozumiem że się denerwowali po takim zmęczeniem.
    Wtedy tu już po gościmi i zamkniętą była obiekt. Akurat pracownik zajmował w piwnicy centralnym piecem a Ja na górze w kuchni sprzątałam. Ktoś zadzwonił. Nie dawno miałam operację biodrą, jako tako schodziłam dwa piętro na dół.
    „Tylko herbata” ale wtedy dla mnie jeszcze raz do góry iść zrobić herbaty i nosić tackę z herbatą to było nie możliwe. A po co tłumaczyć o moim protezy do kogoś nie znam?
    Bardzo przykro mi!
    Teraz jestem dużo lepiej, silniej i samodzielna😀 Japońskie kultury to bardzo szerokie i głębokie jak polskie kultury. Nie jestem specjalistem dlatego dla gościach lub dla dzieciach, ja przygotuję wcześniej.
    Gdy kiedyś Państwo blisko to bardzo proszę najpierw zadzwonić do mnie. Umówimy się kiedy możliwy. Tu nie mam dużo personelów jak hotelu ani publicznych obiektów. Ja przygotuję, gotuję, umiję naczenie, sprzątam, piorę, prasuję, celuję, uszyję, między czasie kontakty z gośćmi, usługi, księgowy, planowanie, organizować remont, uprawiam warzyw gnójem, zakupy, ach za mała głowa mam.
    Więc najpierw zadzwońcie i gdyby nie dam rady to proszę zrozumieć i proszę nie gniewać🤗 Pani Joanna, serdecznie zapraszam na dobrą herbatę😘

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.