Wiecie, jaki jest teraz najpopularniejszy wśród Tajów region? Ranong! To tam wyjeżdżają mieszkańcy Tajlandii zmęczeni napływem turystów, to tam szukają dzikiej przyrody, pięknych atrakcji i niskich cen. Samolot z Bangkoku do Ranong był pełny, a młodzi Tajowie z podekscytowaniem opowiadali mi o czekających ich atrakcjach. A ja leciałam by sprawdzić, czy rzeczywiście jest tak fajnie! Oto jestem, z pierwszym polskim przewodnikiem po Ranong: co zobaczyć i czego musicie tam doświadczyć!
O Tajlandii krążą bardzo różne i skrajne opinie. Mam nawet wrażenie, że słyszę więcej negatywnych, niż pozytywnych słów: brud, dużo turystów, niemili Tajowie, ciemne interesy i coraz wyższe ceny. Naprawdę nie chciało mi się wierzyć, żeby taki był cały kraj! To bardzo duże państwo i byłam pewna, że oprócz ciemnych stron ma mnóstwo jasnych. Wizyta w Ranong mnie do tego absolutnie przekonała.
Poruszaliśmy się w obrębie miasta i prowincji Ranong, zahaczając też nieco o sąsiednią prowincję Chumphon. W Ranong zaskoczyło mnie bogactwo kulturalne i historyczne, ogromna różnorodność atrakcji oraz fakt, że jest to najmniej zaludniona prowincja Tajlandii – większość z niej pokrywają lasy i góry. Mam więc wrażenie, że dosłownie każdy znalazłby tam coś dla siebie, przy okazji odkrywając bardzo nieznaną Tajlandię, która często umyka turystom. Dodatkowo na poniższej liście znajdziecie lokalne biznesy, wspierające miejscową przedsiębiorczość i nierzadko prowadzone przez kobiety i wspierające ich działalność! Cudownie, że udało mi się zobaczyć takie miejsca i koniecznie muszę się z Wami nimi podzielić.
To jak, lecimy! Gdzie spać, czego doświadczyć i co zobaczyć w Ranong!
Numsai Khaosuay Resort – nocleg w dżungli
Byłam w różnych fajnych hotelach i ale są takie hotele, które zapamiętam na zawsze. Mimo tego, że tamtejsze łazienki mogłyby być nieco lepiej wyczyszczone, o Numsai Khaosuay opowiadam wszystkim znajomym. Nocleg w tym hotelu jest jak nocleg w dżungli. Numsai to domki połączone drewnianymi pomostami, a wszędzie dookoła są palmy, banany, kwiaty… Przyroda po prostu pcha się drzwiami i oknami, wieczorami słychać niesamowite dźwięki stworzeń których nazw nawet nie znam. Zdecydowanie chcę tam wrócić.
Świetne noclegi w Ranong:
Szukaj najlepszych noclegów w RANONG!
Ranong historyczny: Pałac Rattanarangsan, rezydencja Tiansue (Baan Roi Pee Tian Shi)
Rattanarangsan to replika pałacu oryginalnie zbudowanego dla króla Ramy V, który odwiedzał Ranong w 1890 roku. Aktualnie pałac pełni funkcję miejskiego muzeum, no i oczywiście możecie tam zobaczyć jak żyją królowie Tajlandii. Przyjemnie też spaceruje się po tamtejszym parku :)
Rezydencja Tiansue to z kolei tradycyjny dom… chiński. Rodzina Tiansue przyjechała tu wiele lat temu w celach zarobkowych i aktualnie mieszka tam ich szóste pokolenie. Chociaż zachowało się tam sporo chińskich antyków, mnie zdecydowanie bardziej urzekło to, czym aktualnie zajmuje się rodzina, a jest to wspieranie miejscowych kobiet w zakładaniu tradycyjnych biznesów. Serio! W tym miejscu organizowane są dla nich warsztaty tradycyjnego rękodzieła, a na tyłach domu znajdziecie sklepik z przedmiotami w 100% wyprodukowanych przez kobiety z Ranong.
Przejażdżka Song-taew
Song-taew to bardzo charakterystyczny środek transportu w Tajlandii. To ciężarówka lub pick-up przerobione na mini-bus, ewentualnie taksówkę. W Ranong możecie przejechać się ich drewnianą wersją i zobaczyć, jak podróżują po mieście mieszkańcy. Będzie głośno, wiatr będzie wiał Wam w oczy, będzie super!
Rejs po morzu Andamańskim
Prowincja Ranong jest przy morzu Andamańskim, które jest częścią Oceanu Indyjskiego (mój pierwszy raz nad tym oceanem!) dodatkowo jest na Kra Isthmus, czyli najwęższym odcinku Półwyspu Malajskiego. Okoliczny krajobraz to liczne rozlewiska namorzynowe i wyspy, a najlepiej podziwiać to wszystko z pokładu łódki. Właśnie dlatego wskoczyliśmy na pokład stateczku Royal Andaman Tours! Oprócz przyjemnego rejsu oferują oni też różne niesamowite, a wręcz surrealistyczne atrakcje: królewską kolację (serio, specjalne menu które serwuje się wyłącznie królowi Tajlandii oraz na pokładzie tego statku – nie pytajcie o co chodzi, bo nie wiem), możliwość przebrania się w królewskie stroje, pokaz tańca tajskiego, masaż… Jeśli jednak wolicie rejs bez takich atrakcji, to jak najbardziej jest on możliwy.
Daję też znać, że w morzu Andamańskim można też nurkować, takie wyprawy organizuje m.in. firma The Smiling Seahorse
Tradycyjna uprawa orzechów nerkowca
Tajlandia jest największym na świecie producentem orzechów nerkowca – zwróćcie uwagę w sklepach, na 90% na opakowaniach zobaczycie „Made in Thailand”! W Ranong tych orzechów produkuje się najwięcej, a tradycyjną plantację którą możecie odwiedzić jest Watcharee. Część nerkowców tam produkowanych jest też tradycyjnie wyjmowana ze skorupy: najpierw orzechy wsadza się do rozpalonego ognia, po kilku minutach szybko zalewa zimą wodą – dzięki tej kąpieli szybciej wyskakują ze skorupki i mają posmak dymu. Na miejscu można też od razu kupić te orzechy. Dla mnie wizyta na takiej plantacji była bardzo ciekawa bo dzięki temu mam pojęcie jak nerkowiec z Tajlandii trafia na mój stół.
Rafting po kanale Phato
To jedno z najpiękniejszych wspomnień, jakie mam z Tajlandii. Rzeka Lang Suan i kanał Phato to bardzo urokliwe miejsca otoczone dżunglą. Podczas spływu organizowanego przez Malin Rafting Service można wypatrywać egzotycznych drzew, kwiatów i owoców, ale też zwierzaków, takich jak małpki. Z tym rejonem wiąże się też wzruszająca historia: rok temu miała tu miejsce powódź stulecia, która zniszczyła okoliczne wioski i uprawy, zabierając ze sobą życie wielu mieszkańców. Do pomocy wkroczyła wtedy organizacja turystyczna Tajlandii, która wyszła z pomysłem urządzania tutaj spływów. Pomogli miejscowym zbudować łodzie, znajdując dla nich w ten sposób nowe źródło dochodu, i tworząc tu turystyczną atrakcję.
Ten spływ to jest czysta przyjemność. Trwa około 90 minut, woda jest spokojna, słychać tylko szum drzew i śpiew ptaków. W wodzie można się też kąpać. Cała nasza grupa uznała, że jest to najwspanialsze przeżycie, jakiego doświadczyli (a była to grupa podróżników). Po prostu cudo, pełny relaks. Z całego serca polecam.
Najpyszniejsze jedzenie u pani Pili
Jej imię to Siwalin Intkham i jest właścicielką Malin Rafting Service. Jej firma i kuchnia polowa raftingu są w miejscu, gdzie stał poprzedni dom Pili, zmyty rok temu przez powódź. Ona i jej rodzina spędzili wtedy noc na drzewie, chroniąc się przed wodą. W ciągu tej nocy wszystko, co mieli zostało zniszczone. Powoli udało jej się jednak powstać z tej tragedii, teraz buduje sobie domek nieco wyżej, tam też założyła ogródek i sad. Możecie też spróbować jej domowej kuchni, prostego tajskiego jedzenia przygotowanego ze składników rosnących na jej działce – jest to najpyszniejsze jedzenie jakie jadłam w Tajlandii. Potrawy to m.in. ryż gotowany w liściach bai klum, sok z klitorii ternateńskiej (nie mogę, ta nazwa! Po angielsku „Butterfly pea”), omlet przygotowywany w liściach i mnóstwo egzotycznych owoców i orzechów, o których nigdy nie słyszeliście.
Pila jest też absolutnie serdeczną i kochaną osobą, zostawiam tu niżej namiary do niej i proszę o uściskanie jej ode mnie!
Siwalin Intkham
Malin Rafting Service
telefon: 07753 9053, 089 592 8376
Park Narodowy Namtok Ngao
Ten park narodowy jest znany z ogromnego wodospadu Ngao, którego wysokość sięga 300 metrów. W okolicach są też gorące źródła gdzie można skorzystać z kąpieli stóp, mnie jednak najbardziej zaciekawiła możliwość wynajęcia domków na drzewach w tym parku narodowym. Tak, można nocować w prawdziwej dżungli, w otoczeniu dzikich zwierzaków, wiem że to może nie jest atrakcja dla każdego, ale dla mnie jest bardzo dużą atrakcją. Do wodospadu można podejść szlakiem, przy okazji podziwiając bujną roślinność, strażnicy parku organizują też wycieczki piesze po dżungli dla większych grup.
Raksawarin SPA
Po całym dniu zwiedzania, masaż jest absolutnie niezbędny. Zwłaszcza w Tajlandii! W Ranong znajdują się gorące źródła – możecie z nich skorzystać za darmo w Raksawarin lub pójść do pobliskiego Namnong do spa i na tradycyjny masaż tajski. Okolica jest też przyjemnym miejscem na spacer, jest tam sporo restauracji i ścieżek spacerowych.
Lokalne rękodzieło z Ranong
Jeśli interesują Was pamiątki zrobione na miejscu przez mieszkańców i typowe dla Ranong, to polecam dwa miejsca. Po pierwsze wymienioną wcześniej rezydencją Baan Roi Pee Tian Shi gdzie kupicie rękodzieło wykonane przez kobiety z Ranong, to miejsce bardzo je wspiera i organizuje specjalnie dla nich warsztaty z przedsiębiorczości. Po drugie, na farmie nerkowców Watcharee jest sklepik oferujący produkty z miejscowych upraw, ale też rękodzieło, ubrania i dodatki. Dochód ze sprzedaży idzie wyłącznie do miejscowej ludności.
Jak się dostać do Ranong?
Z Bangkoku dolecicie tam samolotami AirAsia. Można również dostać się tam z Bangkoku samochodem, choć trwa to 8 godzin.
Po okolicy najłatwiej poruszać się samochodem lub skuterem, ewentualnie jeździć taksówkami które są bardzo tanie. Jeśli szukacie przewodnika po Tajlandii który to za Was wszystko ogarnie, to bardzo polecam Roya (mail do niego to Varast_roy@yahoo.com ) – jest prześmiesznym starszym panem który kocha karaoke i swoją żonę.
Na koniec…
Jestem zdania, że każdy znajdzie w dowolnym państwie dokładnie to, czego szuka. Cynicy na pewno znajdą w Tajlandii potwierdzenie swoich najciemniejszych obaw, gwarantuję to. Mając jednak pozytywne nastawienie do ludzi i ich kultury, możecie znaleźć coś wyjątkowego, coś co zapamiętacie na całe życie. Możecie zawrzeć nowe przyjaźnie i poznać Tajlandię, której w życiu byście się nie spodziewali. Udało mi się to w Ranong.
Bardzo fajna inspiracja jako alternatywa dla zatłoczonych, popularnych miejsc w Tajlandii. Ciekawą alternatywą dla Tajlandii może być Kambodża. Fajny blog, pełen inspiracji. Pozdrawiam