Ścisła czołówka tego, co najlepsze w Porto. Było ciężko wybrać (i ustalić kolejność), ale w finale znaleźli się…
5. Francesinha
Wyobraźcie sobie mięso… na mięsie. Na innym mięsie i kolejnym mięsie. Między chlebem. Na tym jajko sadzone i ser żółty. Wszystko to we frytkach i w sosie piwnym. Tym właśnie jest francesinha – najbardziej męska kanapka świata.
Być może nie należałoby jeść tego codziennie, ale nie wiem czy mieszkając w Porto umiałabym się powstrzymać. Francesinha została wymyślona dla marynarzy i naprawdę są w niej cztery rodzaje mięsa: szynka, kiełbasa, parówki i stek. Sos w jakim jest podawana różni się w zależności od restauracji i jego receptura jest pilnie strzeżona. O to, gdzie można zjeść najlepszą francesinhę oczywiście trzeba pytać mieszkanców Porto… 1
4. Widoki z wieży kościoła Clerigos
Dzwonnica kościoła Clerigos to podobno najwyższa wieża w Porto, dzięki czemu jest dobrym punktem orientacyjnym. Jednak zdecydowanie najlepsze jest to, że można na nią wejść i podziwiać całe miasto które, jak się okazuje, jest bardzo duże.
3. Ocean (i surfowanie)
To był mój pierwszy raz nad oceanem, a dodatkowo mieszkaliśmy tuż nad nim – tyle szczęścia na raz!
Ocean Atlantycki:
- jest zimny – nawet w lecie. Temperatura rzadko przekracza 20 stopni, więc ciepłolubni Portugalczycy na wakacje jeżdżą nad Morze Śródziemne
- temperatura powietrza jest tam niższa w porównaniu do centrum miasta, jakoś o 3-5 stopni
- jest mokry – przez co w mieszkaniu nad oceanem jest bardzo wilgotno (grzyby, pranie długo schnie), za to słychać jak
- szumi
- ma przypływy i odpływy. Dochodzi czasem prawie do drogi która prowadzi wzdłuż jego brzegu – albo jest 40 metrów od niej
- fale na nim są ogroomne…
i na tych falach można surfować! Na plaży w Matosinhos jest wiele szkółek surfingowych i za około 15 euro można wypożyczyć piankę, deskę oraz pana instruktora na dwie godziny.
Nie wiem kiedy ostatnio się tak dobrze bawiłam, tego uczucia po prostu nie da się porównać do niczego innego. A nie udało mi się nawet wstać na deskę – wolę nie myśleć jak byłoby super, gdybym dała radę.
W Portugalii, jak się okazuje, fale bywają naprawdę wielkie. W Nazare pobity został oficjalny rekord świata w surfingu – Garrett McNamara jeździł na fali mającej 23.8 metra.
PS. Wszyscy instruktorzy surfingu wyglądają dokładnie według stereotypów. I założę się, że słuchają surf rocka.
2. Uliczka restauracji
Mój osobisty jedzeniowy Święty Graal – w końcu znaleziony! Restauracji podającej świeże ryby i owoce morza szukałam: na Sardynii, w Czarnogórze, Słowenii, Chorwacji… I wszędzie było albo niesmacznie, albo za drogo (najczęściej i jedno, i drugie).
W Porto jednak można znaleźć nie jedną i nie dwie – a całą ulicę pełną takich restauracji, inaczej zwaną Rua Herois da Franca. W porze obiadowej wprost na jezdnię wystawiane są tam wielkie grille, na których bardzo mili kucharze przyrządzają świeżo wyłowione kalmary, ośmiornice, sardynki, dorsze, pałasze, turboty i inne niesamowite stwory. Skąd wiem, że świeże? Bo dokładnie naprzeciwko jest port, a po uliczce spacerują rybacy wracający z połowu.
A najlepsze-najlepsze-najlepsze w Porto są…
1. Zachody słońca.
…a tak naprawdę to suma powyższych rzeczy, i wielu wielu innych. Wszystkie te części układają się tak idealnie tylko w Porto.
Wybrane przeze mnie noclegi w Porto:
Szukaj najlepszych noclegów w PORTO!
- My byliśmy w Salao de Cha Avis na Rua Avis, najlepsza francesinha Avis. Portugalczycy twierdzą że tam średnio, ale oni się nie znają na jedzeniu i mi smakowało. ↩
Owoce morza w Czarnogórze mi smakowały i były niedrogie – więc rozumiem że to w Porto mnie powalą? :)
Pozdrawiam
Owoce morza w Czarnogórze mi smakowały i były niedrogie – więc rozumiem że to w Porto mnie powalą? :)
Pozdrawiam
Jedno z piękniejszych miast jakie odwiedziłam :)
przepiękne zdjęcia :)
Dzięki wielkie :) Mi się też baaaardzo podobało, jak widać ;)
aż chce się tam jechać!
zapraszam do mnie :) http://przedsiebieprosto.blogspot.com/
Mięso na mięsie – bardziej mnie zachęcać nie trzeba :D
Gdzie się zatrzymaliście :)?
Widoki zachwycają
I ja się zaraziłam. Dopisuję do listy podróży marzeń. Co prawda na miejscu 32, ale jest :).
http://podroznicy.wix.com/swiat-podroznikow/
ja nawet nie zaczynam tworzyć takiej listy, bo będzie miała nieskończoną ilość miejsc ;)
„PS. Wszyscy instruktorzy surfingu wyglądają dokładnie według stereotypów. I założę się, że słuchają surf rocka.” Przystojni, długowłosi blondyni? :D a surf rock jest najlepszy! Zawsze ciągnęło mnie w polskie góry i na północ, do Skandynawii. Aż pewnego razu znalazłam się w Czarnogórze. No bajka, ale dalej mnie zachód Europy nie pociągał. Do czasu aż poznałam polskiego surfera, który jakoś tak mnie zafascynował Hiszpanią i Portugalią, więc Porto jest na liście podróży marzeń :)
PS. Bardzo fajny blog, trafiłam tu dopiero ostatnio, szkoda że tak późno, ale postaram się nadrobić wpisy :)
Hihi, przystojni opaleni długowłosi blondyni :D Super, że poznałaś taką osobę bo surfowanie daje bardzo dużo radości, a Portugalia to idealne miejsce, żeby tego spróbować :) Tak naprawdę w Porto poza sezonem aż tak ciepło nie jest, więc jeśli w podróży bałaś się gorąca to nie musisz.
Dziękuję też bardzo za miłe słowa, zapraszam ponownie :)
ja do surfowania jakoś przekonana nie jestem, ale jak będzie okazja to kiedyś spróbuję na pewno, może właśnie w Portugalii :)
Wszystkiego trzeba spróbować! :D
kuuuurde, wychodzi na to, że nie bylam w porto. francesinhę odkładałam na później, aż nie zdążyłam jej zjeść. na plażę nie pojechałam bo myślałam że się wynudzę. o rua herois da franca nie wiedziałam, a zachód widziałam z aveiro. do poprawki. nieśmigielska, niezdała.
W Porto trzeba wiedzieć gdzie iść żeby było fajnie i w sumie już kilka razy słyszałam jak ktoś twierdzi że „meh, Porto” a po prostu ominął najlepsze miejscówki. Np nad oceanem trudno się nudzić, bo tam są tłumy surferów, jak są duże fale to w ogóle szał. No i te ryby prosto z portu to już w ogóle, umrę szczęśliwa bo znalazłam Matosinhos.
Tak czy inaczej ja ten pościk napisałam już 1,5 roku temu, wiesz już gdzie jest najlepsze info :P
Hej, Jesteśmy właśnie w Porto, prócz tropikalnych deszczu od rana do nocy i wszechobecnej wilgoci to wszystko inne jest super!!!
Super blog,gratuluje.Wybieram się z mężem do Porto od 4 do 8 września.Skarbnica informacji jaką znalazłam na Twoim blogu bardzo mnie ucieszyła.Mam nadzieję skorzystać z tych przyjemności,ktore Porto oferuje.Od kilku lat jesteśmy miłośnikami wina Porto,ja lubie je w jesienny lub zimowy wieczor.Sluchamy też Fado.Zakochalam się w Portugalii przed kilkoma laty podczas pobytu w Lizbonie(fantastyczna)pierw służbowo ,potem prywatnie na wybrzeżu lizbońskim.Zachwycilam się architekturą,atmosfera, plażami,serferami,kuchnia(m.in. owoce morza,desery).Fajnie,ze można teraz podróżować bezposrednio z Polski do Porto,marzylismy o tym od pewnego czasu.Lubie jak marzenia się spełniają…Mąż mój leci do Portugalii pierwszy raz.Mam nadzieję ,że podzieli mój zachwyt.Do zobaczenia na plaży w Porto,a może w porcie:)
Pozdrawiam Jola Jankowska
Dziękuję bardzo za miłe słowa! :) Życzę cudownego wyjazdu, możliwe, że Porto bardziej przypadnie Pani do gustu niż Lizbona! :)
co za cudne zdjęcia! Jakim aparatem były robione??
Akurat te były robione Pentaxem k-x :) Ale nie przywiązuj się do marki ani aparatu Ola, to nie ma znaczenia :)
Kiedy najlepiej wybrać się do Porto żeby zaliczyć jak najwięcej tego szczęścia, unikając jednocześnie mega tłumów i dużych kosztów?
w październiku ;)
Fajny blog :) A powiedz, prosze, gdzie jadlas ten najlepszy posilek w zyciu, bo nie widze nazwy konkretnego miejsca? :)
Było to w Matosinhos, ulica Heróis de França :)
Dzieki, ale chodzilo mi bardziej o nazwe restauracji;)
Palato :) Ale na ulicy którą podałam jest ogrom takich samych restauracji :)