L

Londyn – moje miejsca. Przewodnik subiektywny

Mam z Londynem bardzo skomplikowaną relację, która zaczęła się 8 lat temu. Pierwszy raz kompletnie nie podobało mi się w tym mieście: wszystko było drogie, było zimno, nieprzyjaźnie. Drugi raz wcale nie był lepszy, mimo tego że nie byłam już wtedy biedną studentką. Po przeżyciu tłoku, hałasu i brudu tego miasta, wyjechałam ogromnie zmęczona i wyciśnięta jak kuchenna ścierka. Przysięgłam sobie wtedy, że nigdy do Londynu nie wracam! No cóż, nie udało się.

Po osiedleniu się w Wielkiej Brytanii zaczęłam mieć troszkę więcej czasu i zainteresowałam się kursami samorozwoju – no i najciekawsze oczywiście są w Londynie. A jeżdżenie na nie tak bardzo mi się spodobało, że byłam w stanie przeżyć nawet fakt, że otacza mnie to miasto. W końcu postanowiłam sobie: “skoro już i tak tu jestem, to zamiast narzekać będę się dobrze bawić!” i Londyn w końcu stał się fajny. Uff!

Być może ta opowieść brzmi absurdalnie dla osób, które kochają to miasto – no trudno! Ja mam z Londynem love-hate relationship. Jestem jednak przekonana, że niezależnie od uczuć co do Londynu, każdy znajdzie w tym tekście coś dla siebie. Poniżej zrobiłam listę miejsc, do których wracam najczęściej. Znajdziecie tu bardzo osobiste wskazówki i na pewno kilka niespodzianek!

Wpis został zaktualizowany w 2022 roku – dodałam sporo nowych miejsc, a do „starych” dopisałam nowości i konkretne miejscówki.

Gdzie spać w Londynie

Sama najczęściej zostaję w okolicach Camden i trochę na północ, np. Chalk Farm. Najlepsza dzielnica, w której nocowałam to North Kensington: Maida Hill, Kensal Town i okolice, świetne również dlatego, że Notting Hill jest blisko. Podoba mi się też w Shoreditch i Hoxton, dużo dobrych kawiarni i restauracji w okolicy.

Z tańszych dzielnic polecam Finsbury Park, Stratford i Royal Docks – jest jednak daleko od centrum i trzeba się liczyć z dłuższym czasem dojazdu i wyższymi cenami transportu. We wszystkich poniższych hotelach nocowałam osobiście, więc nic nie polecam w ciemno, są tu same sprawdzone miejsca i wielu z nich spałam wielokrotnie (tak, tyle razy byłam w Londynie).

Hotele, w których byłam w Londynie:

Szukaj najlepszych noclegów w LONDYNIE!


Moje miejsca w Londynie

To nie jest przewodnik po mieście. Jeśli chodzi o turystyczne trasy, to sugeruję kupienie wycieczki na autobus turystyczny Big Bus – sama to robiłam, było fajnie, zwiedziłam wszystkie turystyczne miejsca, pływałam promem po Tamizie (jest w cenie) i uśmiałam się z żartów przewodników. Polecam ale tak serio. Na pewno bez problemu znajdziecie też w Google zgrabne trasy wycieczkowe, z jednej z takich tras korzystałam zresztą gdy w październiku zwiedzałam miasto z rodziną.

Ja tu jednak nie o tym. Będę pisać o Londynie alternatywnym. 100% moim. O miejscach, dla których mieszkańcy kochają to miasto. Oraz o miejscach, które mi się po prostu najbardziej podobają. No i w trakcie pisania tekstu zauważyłam, że jest przede wszystkim o różnych miejscach z jedzeniem oraz o targach – trudno, najwyraźniej takie właśnie najbardziej mi się podobają.

Poniżej znajdziecie też kilka poleceń restauracji i kawiarni, ale knajpek w Londynie jest tak dużo, że napisałam o nich osobny post: Londyn: moje ulubione knajpki i restauracje. Jedziemy!


Carnaby Street (i uliczki odchodzące od niej)

Jeśli jest poranek w dzień powszedni, to na 90% siedzę w Farm Girl na Carnaby Street w Soho, i wcinam ich smoothie bowl. A potem spaceruję po całej długości Carnaby – to chyba moja ulubiona uliczka w mieście. Warto wejść do tętniącego życiem Kingly Court, piękny tam jest też dom handlowy Liberty London.

Covent Garden

Dzielnica piękna i pełna luksusu, ale nie w taki sposób jak w Mayfair czy Belgravia. Trochę bardziej rozluźniona. Nie można nie polecić krytego targu Covent Garden Market, ale raczej wieczorami i w weekendy. Na King Street zadbane sklepiki i restauracje.

Niedawno przy Covent Garden otworzył się nowy food court (targ z jedzeniem) – Seven Dials Market. Wpadnijcie! Jest tam bardzo tłoczno i lepiej unikać pory lunchu, ale za to można znaleźć sporo bardzo fajnych stanowisk z jedzeniem. Polecam Boolay Crepes (naleśniki wypełnione creme brulee! Mają też wegańskie!) oraz stoisko z uzbeckimi pierożkami Oshpaz Dumplings.

Neal’s Yard

Podwórko z bajki. Kolorowe domki, fajne knajpki (26 grains, Wild Food Cafe), sklep z kosmetykami naturalnymi Neal’s Yard Remedies. Nagły powiew spokoju w centrum Londynu.

Brick Lane

Zagłębie restauracji różnych kuchni świata, ale przede wszystkim hinduskich – Brick Lane słynie ze swoich curry. Ze swojej strony polecam też pyszną malutką knajpkę koreańską “Vegan Yes” z ogromnym wyborem kimchi, mniam. Oprócz tego na Brick Lane jest targ staroci, a w niedzielę targ ze street-foodem, książkami czy ubraniami.

W Brick Lane Vintage Market znajdziecie za to ubrania second-hand, bardzo dobrej jakości i w dobrej cenie – to tu się ubierają młode osoby w Londynie. Tuż obok jest The Truman Brewery Markets, gdzie sprzedawane są różne ręcznie robione rzeczy, ale najbardziej podobało mi się tam jedzenie. To kolejne miejsce w Londynie, gdzie można spróbować kuchni z całego świata, tu w bardzo uczciwych cenach i podawane w uczciwych porcjach.

Daunt Books Marylebone

Jedna z najpiękniejszych księgarni na świecie, po przekroczeniu jej progu poczujecie się jak w innym świecie. W rzędach na wielu piętrach stoją książki przede wszystkim podróżnicze, z góry pada piękne światło, a główną ozdobą jest ogromny witraż.

Camden

Dzielnica bardzo eklektyczna, nietypowa. Street-art, imprezy, muzyka na żywo, festiwale, różnorodne jedzenie… Camden to też dzielnica wielkiego targu Camden Town Market. Od antyków, przez nietypowe ubrania, dekoracje do domu, i aż po jedzenie z różnych zakątków świata – w Camden Market można znaleźć wszystko. Latem świetny, choć bardzo tłoczny, jest Camden Lock Market tuż przy kanale, targ street-foodu gdzie zawsze trwa impreza. Polecam tam też SesamMe, gdzie sprzedają ręcznie robioną hałwę o różnych smakach.

Są miejsca bardziej spokojne, jak knajpka Pritchard & Ure znajdująca się na piętrze sklepu ogrodniczego. A przede wszystkim, jest moja Purezza: pizzeria, która we Włoszech wygrała konkurs na najlepszą pizzę na świecie. I ta pizza jest wegańska.

Granary Square

Takie miejsce, gdzie latem siedzi pół Londynu, i to 24 godziny na dobę. W dzień wypoczywa się przy fontannie, w nocy siedzi nad Regent’s Canal. W okolicy nowe centrum handlowe Coal Drops Yard, sporo knajpek (Dishoom, Kimchee) i targ z przekąskami Canopy Market.

Borough Market

Targ spożywczy pod… torami kolejowymi. Świetne wykorzystanie takiego miejsca. Mnóstwo opcji jedzenia, zarówno take-away, jak i w knajpkach – polecam iracką Juma Kitchen, prowadzi go mój znajomy i mają opcje wegetariańskie i wegańskie. Na Borough Market są też stoiska z przeróżnymi pysznościami z różnych stron świata (oliwy, sery, przyprawy, chleby…). Zimą warto spróbować soków na ciepło, z przyprawami.

Brixton Market

Moim zdaniem najciekawszy londyński targ. Kompletnie inny klimat niż w centrum miasta, Brixton to targ dla „zwykłych” ludzi, mieszkańców miasta ale też turystów, którzy szukają czegoś wyjątkowego. Ten targ zbiera ludzi, jedzenie i produkty z bardzo odległych zakątków świata. W Brixton Village oraz Market Row znajdziecie knajpki, warzywniaki i ciekawe sklepiki, z jedzenia polecam Eat of Eden oraz taką chińską knajpę, której nazwy nie pamiętam (ale jest chyba tylko jedna, taka na rogu). A, no i mają tam też sklep z wegańskimi serami (tak tak!)

Na Brixton Station Road w soboty organizowany jest targ spożywczy (stragany z warzywami, ziołami, serem czy miodem). W piątki z kolei w tej samej okolicy jest targ street-foodu. Są też różne inne tematyki tych targów, więcej informacji tutaj. Plusem Brixton Market jest też stosunkowo niska cena w porównaniu do targów bliżej miasta.

Notting Hill

Wszyscy znają, wszyscy widzieli, wszyscy oglądali film. A ja i tak bardzo lubię! Kolorowe, piękne domy są najbardziej rozpoznawalną wizytówką Notting Hill, jest to też okolica bardzo zielona. Po tej dzielnicy po prostu się spaceruje, ogląda domy i zastanawia w jaki sposób tak niepasujące do siebie kolory tak pięknie tu do siebie pasują.

Przepiękna jest uliczka St Lukes Mews, choć nie znajdziecie na niej pastelowych kamienic z których słynie Notting Hill. Mnie podoba się to miejsce bo wygląda jak Amsterdam, a ja uwielbiam Amsterdam.

Przy Portobello Road kilka sklepów vintage, a w soboty Portobello Road Market. Nie jestem jednak przekonana co do jakości rzeczy na tym targu, myślę że przez popularność wśród turystów stał się raczej targiem pamiątek i pierdół. A przede wszystkim: w Notting Hill jest drogo. Czy to w sklepach second-hand, czy w restauracjach, jest to droga dzielnica.

Z knajpek ogromnie (bardzo bardzo!) polecam Farmacy, gdzie przygotowują jedzenie ze składników z własnego ogrodu. Napiszę jednak od razu, że za średniej wielkości obiad dla jednej osoby płaci się 30+ funtów.

Kew Gardens

Jeden z najsłynniejszych ogrodów botanicznych na świecie. Ogromny, wiele wystaw, wiele sektorów z roślinami z różnych stron świata. Nie będę nawet wspominać o ogrodach różanych, wszystko tam jest piękne. Super sposób na spędzenie wiosennego dnia w Londynie. Wejście do ogrodów jest płatne.
Dzielnica Kew również jest przepiękna, bardzo dystyngowana, kojarzy mi się z idealnym brytyjskim miasteczkiem z XIX wieku.

The Bermondsey Beer Mile

Najnowsza „atrakcja” Londynu, bardzo szybko zyskująca na popularności. Historia jest taka: kilka lat temu zapuszczone hangary pod torowiskiem kolejowym w dzielnicy Bermondsey zaczęły być wynajmowane przez małe, lokalne browary. Niektóre zaczęły sprzedawać piwo, i tak powstało Bermondsey Beer Mile. Aktualnie jest tam ponad 20 piwiarni i są to już dwie mile, nie jedna. W każdym razie, można chodzić od jednej knajpy do drugiej, degustować przeróżne lokalne piwa (wybór jest ogromny) i świetnie się bawić. Nie jestem piwoszem więc nie polecam nic konkretnego, ale dobry przewodnik znajdziecie tutaj. Tylko raczej nie liczcie na miejsca siedzące, to bardzo popularne miejsce!


Inne fajne miejsca w kolejności przypadkowej:

  • St James’s Park – blisko Buckingham Palace, dużo zieleni i różnych gatunków ptaków
  • Regent’s Park – ale nie podobało mi się w London Zoo, zdecydowanie za małe na te zwierzaki.
  • China Town – azjatycka (nie tylko chińska) dzielnica miasta, wypełniona barami, restauracjami, sklepami itd. Nie tylko chińskimi. Ale ostrzegam: jeśli nie spróbujecie boba tea (bubble tea, generalnie ta herbata z kulkami z tapioki), to nie byliście w China Town. Polecam Yunique Tea. Tu więcej informacji nt tego gdzie jest China Town w Londynie.
  • Natural History Museum – kiedyś najbardziej mi się podobała wystawa dinozaurów, teraz: wystawa kamieni. Ciekawe co to o mnie mówi!

Jeśli macie swoje mniej znane zakątki do polecenia, to proszę podzielcie się w komentarzach. Wszystkie polecenia sobie zawsze zapisuję i konsekwentnie odwiedzam.

Do zobaczenia w Londynie!


Hotele, które polecam w Londynie:

Szukaj najlepszych noclegów w LONDYNIE!


Aleksandra Bogusławska

Dwa lata spędziłam w podróży, żyjąc na walizkach i co kilka tygodni zmieniając adres zamieszkania. Dziś mieszkam na stałe w domku na szkockiej wsi. Dużo spaceruję, gotuję wegańsko, spędzam czas w ogrodzie, doceniam małe przyjemności i spokojne życie.
Jestem autorką wszystkich tekstów i zdjęć na stronie.

  1. Mariola says:

    Piękny Londyn na Twoich zdjęciach. Bardzo lubię takie klimaty i takie nieturystyczne miejsca. Może kiedyś uda się skorzystać ze wskazówek. Dziękuję za ten wpis.

  2. Paulina says:

    Za jakiś czas napewno ponownie wybiorę się do Londynu. Już nie po główne zabytki ale po klimat tego miasta. Notting Hill było faktycznie urocze tak jak ogrody Kensinghton. Pozdrowienia

  3. Uwielbiam Anglię, jednak w Londynie nie miałem jeszcze okazji być. Wyjazd do tego miasta znajduje się na liście miejsc, które chcę odwiedzić i z pewnością niebawem się tam udam :) Te zdjęcia jeszcze bardziej zachęcają do odwiedzenia Londynu :)

  4. Wiktor says:

    A jestem ciekaw – jak ocenisz Londyn z perspektywy dizajnerki?

    Jest tam przecież dużo budynków, które są często wyśmiewane jak na przykład „Walkie Talkie” czy „The Gherkin” który kształtem przypomina korniszona, a są one w mniejszym lub większym sąsiedztwie bardziej budynków zaprojektowanych x dziesiąt lat temu.

    Przeszkadza Ci taki dualizm czy może wręcz na odwrót??

  5. Salsi says:

    Powiem szczerze: miałam duży problem z Londynem. Widziałam go w deszczu, niewyspana i prowadzona przez osoby z innym flow. Widziałam raczej centrum i te wszystkie koła i Towery. Po 7 latach wybieramy się tam znowu – o zgrozo, z dwójką dzieci! Ale jak dobrze, że pamiętałam o Twoim blogu. Wiem, że teraz rzadko tu zaglądasz ale chce żebyś wiedziała, że robisz świetną robotę. Uwielbiam DP za zdjęcia, za przydatne mi informacje i wyszukane offowe perełki, któych nie znajdę nigdzie, czy na ig, czy w przewodnikach. Co więcej, zrobiłaś mi apetyt na Londyn! Dziękuję.

    P. S.
    Nie kasuj mi tego bloga, on mi się bardzo przydaje!

    1. Aleksandra Bogusławska says:

      Mam nadzieję, że wyjazd się udał i jestem bardzo ciekawa jak wyszło z dziećmi!
      Bloga nie kasuję haha chociaż tak rzadko coś teraz wrzucam :)

  6. Konkursy says:

    Londyn jest jednym z miejsc, gdzie już przy pierwszej wizycie poczułem się jak u siebie. Energia tego miasta jest dla mnie magnetyzująca i chyba dobrze by mi się tam żyło, ale ciężko się podejmuje takie decyzje mając już żonę i 2 dzieci:) Kto nie był, to serdecznie polecam się wybrać choćby na weekend.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *