C

Czym jest autentyczność w czasie social mediów (i czemu tak trudno jest być autentycznym)

“Bądź autentyczna”, “bądź sobą”, “po prostu pokazuj to, kim jesteś” – nie zliczę, ile razy słyszałam w życiu takie złote rady. Bądź sobą, czyli… jaka? Inna niż wszyscy? A może taka sama, jak wszyscy? A co, jeśli nie wiem kim jestem i czego chcę?


Hej hej, ten post dostępny jest też jako pierwszy odcinek mojego podkastu! Posłuchaj poniżej:

Posłuchaj na Spotify | Posłuchaj na iTunes | Posłuchaj na Google Podcasts


Autentyczność zdaje się być bardzo pożądaną cechą – w przygotowaniach do tego posta znalazłam miliony artykułów w temacie! Czasem mam wrażenie, że autentyczność jest wręcz sloganem marketingowym. Ciągnie nas do tych “autentycznych” nieturystycznych miejsc, próbowania “autentycznej japońskiej kuchni”, chcemy “autentyczną” bransoletkę z Indii… Autentyczność czyni wyjątkowym, wyróżnia, podkreśla nasze “prawdziwe” wartości. Ostatnio nawet widziałam presety do przerabiania zdjęć, które miały dodawać fotografii autentyczności dzięki niebieskim tonom. To absurd.

Jednocześnie równie często słyszę, że to co w social mediach nie jest autentyczne. Udawane, przekłamane, nieprawdziwe. Zdjęcia edytowane do granic, FaceTune na całe ciało, reklamowanie marek których się nie lubi… I wiele osób z którymi rozmawiam zdają się wręcz nienawidzić tego typu zachowań i źle życzyć osobom, którzy tak robią.

Jak się w tym w ogóle odnaleźć i czy da się pozostać autentycznym w świecie social mediów?

Sama byłam w momencie, kiedy większość tego co robiłam było “nieautentyczne” i niezgodne z tym, co w środku czułam i kim byłam. Nawet nie zauważyłam kiedy to się stało – wydawało mi się że jestem prawdziwa i robię to w co wierzę, a potem nagle we mnie uderzyło, że wcale nie! Musiałam to sobie boleśnie uświadomić, przemyśleć i w pewnym sensie zacząć od nowa.

Czym jest autentyczność?

Według słownika języka polskiego jednym ze znaczeń słowa “autentyczny” jest “szczery, nieprzekłamany, prawdziwy”. Co to jednak oznacza, jeśli mówimy o ludziach? Po przeczytaniu różnych artykułów (lista na koniec posta) widzę, że… nikt do końca nie wie i teorie są różne. Autentyczność można ogólnie ująć jako stopień, w którym nasze akcje pokrywają się z naszymi poglądami, potrzebami i wartościami – mimo presji z zewnątrz. Według niektórych jest to wiarygodność, według innych to odwaga do pokazywania niedoskonałości.

Myślę, że najrozsądniej będzie stwierdzić, że autentyczność jest wyłącznie subiektywnym zjawiskiem, wiąże się z pewną znajomością siebie, swoich emocji, potrzeb i wartości – oraz słuchaniem się ich niezależnie od sytuacji i otoczenia. Dla każdego te potrzeby są jednak inne, więc każdy jest autentyczny w swój własny sposób.

Osobiście nie uważam też, że w każdej sytuacji powinniśmy w 100% “być sobą” – w oficjalnych sytuacjach będziemy mniej “sobą” niż z rodziną i znajomymi, i jest to jak najbardziej normalne. Czasem też “bycie sobą” może się kojarzyć z robieniem tego, co się chce i pokazywaniem swojej ciemnej strony – warto się jedynie zastanowić, czy ta ciemna strona to rzeczywiście jesteśmy “my” i to, za czym w życiu stoimy.

“Być sobą” to nie znaczy też “być innym, niż wszyscy” – nie jestem zwolenniczką teorii, że jesteśmy indywidualnymi płatkami śniegu. “Bycie innym” również może nie być autentyczne, bo dążymy do pokazania i udowodnienia komuś czegoś, zamiast dążyć do tego, czego my chcemy. A autentyczność jest przecież właśnie podążaniem za tym, co nam jest potrzebne, za czym my stoimy.

W każdym razie, na pewno skupianie się więc na tym, czy ktoś inny jest autentyczny jest bez sensu – nie wiemy, co druga osoba czuje i jakie ma wartości (ok, wiadomo że jesteśmy bardzo wyczuleni na podświadome przesłanki, ale praktycznie nie da się ich wyczuć na przykład przez tekst).

Warto też zapamiętać, że jeśli nawet nie ma spójnej definicji autentyczności, to może nam zostać wybaczony fakt, że sami nie wiemy nawet kiedy i czy jesteśmy autentyczni.

Myślę, że autentyczność kieruje nas na pewną ogólną, właściwą drogę w życiu.

Niestety, część z nas niespecjalnie wie, jakie są nasze prawdziwe wartości i za czym chcemy podążać. Wtedy najłatwiej jest podążać za innymi i słuchać cudzych opinii. Zarówno udawać kogoś innego, jak i zmieniać się pod wpływem cudzych przekonań.

Sama zauważyłam, że nie bycie autentyczną wynikało u mnie ze zwykłej potrzeby bycia lubianą. Przez znajomych, rodzinę, nieznajomych, przez potencjalnych czytelników bloga i nawet przez osoby, których nie lubię i którzy mnie nie interesują.

Czy ktoś jest specjalnie nieautentyczny?

Na pewno zauważyliście, że “influencerów” się raczej nie lubi. Co jakiś czas są wręcz nagonki na osoby, które są znane dzięki Instagramowi czy TikTokowi. Często słyszę też opinie, że “influencerom” się nie ufa, bo stosują FaceTune do poprawiania wyglądu swojej twarzy, reklamują marki z których nie korzystają i są zakłamani, nieprawdziwi.

Szczerze widzę takie osoby jako kogoś, kto stracił może kontakt z rzeczywistością i samym sobą. Widzę to jako niewiedzę i nieznajomość siebie, swoich wartości, potrzeb. Bieg za kasą i adoracją oraz porównywanie się są w stanie kompletnie zaślepić każdego świętego, ale dzieje się to zazwyczaj powoli, krok po kroku. Nawet gdy następuje moment “acha! To nie jest to kim jestem!”, to ciężko się wycofać z tego kręgu, zwłaszcza kiedy związane są z tym Twoje finanse i tak dużo osób mówi, że uwielbia Cię właśnie za to, czym nie jesteś.

Myślę, że bycie “nieautentycznym” nie jest więc zazwyczaj skutkiem tego, że robi się komuś na złość, nawet jeśli jest związane z utajeniem prawdy, naciągnięciem a nawet kłamstwem. Niektórzy po prostu nie wiedzą i nie rozumieją.

Nie chcę się posuwać do zbyt dalekich stwierdzeń, ale ta nieznajomość siebie kojarzy mi się z młodym wiekiem, w którym jest wiele tych osób “znanych” z social mediów. W tym czasie nie posiada się jeszcze ustabilizowanych wartości, mało się wie o sobie. Dodatkowo w młodym wieku ogromnie ważna jest akceptacja przez otoczenie1, stąd tworzy się robienie właśnie tego, co robią inni lub inni od nas chcą. Niesprawiedliwie jest aż wymagać od młodych osób autentyczności.

Jak szukam swojej autentyczności

I tu dochodzimy do tego, jak ja zrozumiałam, że nie jestem autentyczna. Od wielu lat mówiłam swoim bliskim znajomym, że w sumie pisanie tylko o podróżach już mnie nie aż tak interesuje, że mam różne inne doświadczenia i myśli którymi chcę się dzielić. I wszyscy mnie bardzo w tym wspierali i do tego mnie zachęcali, natomiast na Duże Podróże miałam ogromną społeczność, która zwyczajnie kochała czytać wyłącznie o podróżach i ją to głównie interesowało. Oczywiście, związane z tym były też pieniądze, jakaś tam moja pozycja eksperta, uznanie innych itd. Wiedziałam, że artykuły o podróżach są też ogromnie ważne dla innych i bardzo im pomagają – próbowałam powoli pisać o czymś innym, ale widziałam jak dużo mniejszym zainteresowaniem się cieszą.

Powoli jednak dojrzewałam do momentu “acha!” i kiedy nastąpił, no, nie był piękny. Byłam wściekła (na siebie), miałam mnóstwo przeciwstawnych emocji, ogromnie źle się czułam. Niestety, to był dopiero początek całej drogi, bo po uświadomieniu sobie że coś jest nie tak, musiałam zacząć się zmierzam z pytaniem: co jest nie tak i dlaczego.

Z tak wielu stron otaczają mnie różne przekonania o autentyczności i braku, łatwiej było zacząć od zobaczenia, co nie jest autentyczne. Odkrycia, co robię a z czym tak naprawdę kompletnie się nie zgadzam. Przyznanie się do tego jest bardzo konfrontującym doświadczeniem i najgorsze jest to, że nigdy się nie kończy (potrafię codziennie odkrywać małe rzeczy które robię, które nie są autentyczne).

Na przykład. Ciężko zaczęło mi się pisać o przedmiotach i kupowaniu sobie nowych rzeczy, gdy sama bardzo mało kupuję. Polecać pracę zdalną w podróży (mimo popularności tych postów), gdy uważam, że nie tylko nie każdy może tak pracować, a nawet nie każdy powinien. Więcej pisałam o tym tutaj ale od tego czasu odkrywam ciągle coś nowego o tym, co mi pasuje a co nie i dużo myślę o tym, co zmienić by się to wszystko układało i było “moje”. Krok po kroku patrzę powoli na każdą część swoich działalności w życiu i sprawdzam, czy to rzeczywiście jest w zgodzie ze mną.

Mimo tego, że proces “stawania się autentyczną” jest dużym wyzwaniem i zwyczajnie trudny, jest mi coraz lżej. Odkrywa to dla mnie pewną drogę i daje mi ogromną ilość wolności, otwiera na kreatywność, zabawę. Dzięki temu procesowi zaczęłam próbować robić zdjęcia na nowo (po wielu latach stania w miejscu), pisać na nowo, wyrażać się na różne sposoby, ale i polecać to, w co wierzę. Otwieram się na ludzi i przestaję bać negatywnych opinii – wierzę w to co robię i sprawia mi to przyjemność, a to jest ważniejsze od miłości całego świata.

Sama byłam bardzo daleko od siebie i mało wiedziałam o sobie, ale nie każdy jest w takim miejscu więc myślę, że dla kogoś innego ten proces może być krótszy i bardziej przyjemny.

Autentyczność to droga

Proces odkrywania swojej autentyczności odbywa się stale, jest to droga bez końca. Jako ludzie często się zmieniamy i to, co było ważne kiedyś może już nie być aktualne. W nowych sytuacjach będzie najłatwiej wrócić do polegania na opinii innych i robieniu tego, co się spodoba komuś innemu – i jest to w porządku, warto to jednak zauważyć i się nad tym zastanowić.

Autentyczność wymaga zadawania sobie stale trudnych pytań, bycia gotowym na zmiany i skonfrontowanie się ze sobą samym. To proces, podczas którego stale kwestionuję swoje najgłębsze wartości i przekonania o sobie samej, o innych, o świecie. To proces wymagający odwagi i słuchania się wyłącznie siebie. Wymaga też odwagi bo nie wiem, gdzie mnie to wszystko doprowadzi i co mnie czeka po drodze.

To też piękny i bardzo pouczający proces, który prowadzi do pełniejszego życia i poczucia spełnienia. Z tą myślą pozostawiam Was…


Zdjęcia do tego posta zrobiłam na polu maków niedaleko mojego domu w Szkocji.


Źródła i teksty, z których korzystałam:

KategorieBez kategorii
Aleksandra Bogusławska

Dwa lata spędziłam w podróży, żyjąc na walizkach i co kilka tygodni zmieniając adres zamieszkania. Dziś mieszkam na stałe w domku na szkockiej wsi. Dużo spaceruję, gotuję wegańsko, spędzam czas w ogrodzie, doceniam małe przyjemności i spokojne życie.
Jestem autorką wszystkich tekstów i zdjęć na stronie.

  1. Bożena says:

    Bardzo interesujący wpis, skłaniający do zatrzymania się i do refleksji. Cieszę się, że tak różnorodne teksty pojawiają się teraz na Duże Podróże. Czytam Twój blog już od jakiegoś czasu i jego tematyka coraz bardziej mi się podoba.

    1. Aleksandra Bogusławska says:

      Ogromnie dziękuję za opinię! Muszę przyznać, że pisanie takich treści jest dla mnie jeszcze nowe i całkiem straszne (bo tyle czasu pisałam coś kompletnie innego), więc ogromnie się cieszę, że taki wpis przypadł Ci do gustu :) Pozdrawiam serdecznie!

  2. Alicja says:

    Do tej pory czytałam tu wpisy tylko o podróżach, ale ten jest równie ciekawy i fachowy. Zgadzam się z opinią, że dziś w social media bardzo trudno być autentycznym i się wyróżnić. Większość profili na instagramie, które regularnie oglądam, wygląda prawie tak samo.

  3. Patrycja says:

    Bardzo ładne Pani Aleksandro, cudownie było to czytać, jak i posłuchać. Całkiem coś innego, porównując do innych „blogerek”, jeśli Panią można tak nazwać, bo idzie to Pani dużo lepiej niż przeciętnej blogerce :) Pozdrawiam cieplutko.

  4. Andrzej says:

    Przeczytałem i zostawiam ślad. Bardzo ciekawie napisane. Zostało zwerbalizowane to, co podświadomie czułem. Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.