Pod koniec moich pięciu miesięcy w Portugalii byłam już nieco zmęczona tym państwem i nie miałam nic przeciwko temu że wyjeżdżam. Minął jednak jakiś czas, emocje opadły i okazało się, że jest wyjątkowo wiele rzeczy za którymi tęsknię.
Ocean (i plaże)
Już od bardzo dawna chciałam zobaczyć jak to jest mieszkać nad oceanem – miałam w głowie obraz lazurowej wody, miękkiego piasku i wysokich palm, zawsze dostępnych i bliskich. I muszę przyznać, że Lizbona spełniła te wysokie oczekiwania, z tarasu miałam widok na ocean, palmy rosły przed domem a na najbliższą, śliczną i piaszczystą, plażę było ok. pół godziny drogi. Będzie mi tego brakować już zawsze.
Palmy i kwiaty
Pewnie jeśli ktoś często czyta bloga ma już dość moich zachwytów nad przyrodą Portugalii, ale serio, różnorodność natury jest tam niewyobrażalna. Obserwowanie setek nieznanych mi wcześniej gatunków roślin, jak na przykład mnóstwa gatunków palm czy kolorowych kwiatów, było jedną z cudowniejszych rzeczy jakie mi się przytrafiły. Codzienność nabierała dzięki temu wyjątkowego znaczenia gdy z każdym dniem widziałam coś nowego i nawet w drodze do sklepu mogłam zatrzymać się przy nowo odkrytej roślinie i dotykać, wąchać, oglądać… Cudo.
Dostęp do świeżych owoców morza
Ryby i owoce morza smakują o niebo lepiej niż cokolwiek co można dostać w Krakowie 1, dlatego jednym z moich celów podróży do Portugalii było zjedzenie jak największej ilości tych świeżych przysmaków. Udało mi się i przez ten czas prawie nie jadłam mięsa bo szkoda mi było na nie czasu. Nie znudziłam się jeszcze i szczerze już nie mogę się doczekać kiedy znowu będę mieszkać w państwie nadmorskim. Polecam turbota!
Tania kawa
Kawusia w Portugalii, niezależnie od tego gdzie się ją zamawia, jest śmiesznie tania nawet jak na polskie warunki. Cena espresso to zazwyczaj koło 30-50 eurocentów (powyżej euro w baardzo niewielu kawiarniach), galao czyli kawa z mlekiem to 1,30-2 euro. Capuccino jako bardziej “egzotyczne” kosztuje już 3 euro natomiast takich wymysłów jak latte po prostu nie ma.
Z tak korzystnymi cenami kawy stała się ona nieodłącznym elementem mojego dnia i espresso do obiadu było punktem obowiązkowym (z którego musiałam zrezygnować w Paryżu bo tam kosztowało 5 euro).
Pogoda na którą można liczyć
Pogoda w Polsce: wstajesz rano, świeci piękne słońce. Dopóki się zbierzesz do pracy zaczyna padać i leje do południa. Wieczorem wychodzi słońce ale za to robi się bardzo zimno – i tak codziennie, prognoza sprawdza się w mniej niż połowie przypadków, znacie doskonale ten schemat.
Pogoda w Portugalii: zawsze jest ciepło. Nie pada dłużej niż przez 3 dni. Od połowy maja do końca września stale niebieskie niebo.
Przez dwa tygodnie po wyjeździe cieszyłam się że jest jakaś pogodowa różnorodność. Bardzo szybko przypomniałam sobie jednak, że wolę ciepło…
Urocze parki
Portugalskie parki są chyba najlepszymi w jakich byłam. W przeciwieństwie do Paryża czy Wiednia mają w sobie pewien luz i naturalność która pozwalała mi na chwilę zapomnieć o tym, że byłam w dużym mieście. Większość parków w Lizbonie jest bardzo cicha i zadbana, aż się proszą o to by usiąść tam z książką, pobiegać lub zrobić piknik. Dodatkowy bonus: jeśli w ogrodzie jest staw to na 90% żyją w nim żółwie!
- Generalnie Kraków ma wielki problem z dobrą rybą i chyba nie ma tam rybnego gdzie sprzedawaliby świeże małże czy chociaż nawet dorsza – są same mrożonki, makrele i solone sardynki. Fujka. ↩
Oj nie dziwię się, że Ci brakuje takich przyjemności, zwłaszcza oceanu i kawy…..:)
tania kawa <3
Portugalia którą opisujesz to rzeczywiście cudeńko. Ja w lutym wybieram się do Andaluzji i być może Portugalii, ale proszę o opinię jaka jest tam wtedy pogoda i czy jest to dobry miesiąc. Na marginesie zdradzam, że śledzę Twojego Bloga od dawna i jestem pod wrażeniem. Pozdrawiam serdecznie.
milerzeczy.blogspot.com
Prawdę mówiąc zależy jak trafisz w lutym… Mieszkałam w Portugalii od marca i pogoda była bardzo przyjemna, cieplej niż w Polsce ale trudno przewidzieć na 100% bo są też zmiany od oceanu. Na pewno nie będzie sytuacji gdy pada dłużej niż 4 dni.
Dzięki wielkie za miłe słowa o blogu, natomiast byłoby super gdybyś następnym razem nie wklejała linka do siebie tylko dodała go do profilu na Disqus. Takie reklamowanie wygląda na spam i na pewno nie chcesz żeby Twój blog był z tym kojarzony :)
Dzięki za informację dotyczącą Portugalii. A co do „reklamy”, to nie miałam najmniejszego zamiaru lansować się Twoim kosztem.
Jestem początkującym użytkownikiem bloga, więc nie bardzo znam się jeszcze na blogowaniu, a pisząc swój adres chciałam Cię po prostu do siebie zaprosić.
Co do żółwi w ogrodzie – wciąż pamiętam swoją wielką radość, gdy dwa lata temu odkryłam ich całą gromadkę w chorwackiej fontannie na skwerze :D
Juz w przyszlym tygodniu zawitamy ponownie w Porto. Chcac odgrzac co nieco wiadomosci o tym cudownym miejscu, trafilem na Twoj blog. Swietnie to robisz i serio, info ktore podajesz sa naprawde przydatne. A wszystko zaczelo sie przez Rui, faceta z ktorym pracuje w jednym z londynskich szpitali, a ktory z Porto pochodzi. Za jego namowa wybralem sie do tego miasta i zakochalem sie w nim bez reszty, a milosc ta podziela Dominika. Po tym co piszesz o Bradze, myslimy o wizycie tam na jeden dzien, myslimy tez o zwiedzeniu Guimares. Co Twoim zdaniem nalezaloby wybrac, bo czasu na te dwa miasta nie starczy? Zatem do uslyszenia. Pozdrawiam.
Kurczę, cudownie czytać takie słowa, zwłaszcza od osoby która już zna i kocha Porto :)
Co do Twojego pytania, to obydwa miasta są bardzo piękne, ale ten zamek w Guimaraes chyba bardziej „spektakularny”. Tak mi się wydaje :)
Miłego wyjazdu!
tu jest post o tym :D http://duze-podroze.pl/dlaczego-chce-mieszkac-portugalii/?bp
Dziękuję! ;)
Ja dodatkowo mam na swojej liście:
– pyszne pomarańcze (będąc na Erasmusie w Coimbrze miałam drzewo pomarańczowe w ogrodzie, nieograniczoną ilość tych cytrusów)
– PASTEL DE NATA (uzależniłam się od nich i wciąż tęsknię)
– kolorowe ulice (po powrocie do Polskie stwierdziłam ze ulice są wręcz smutne..) :D