Jak żyją Japończycy? Jak wygląda japoński dom? Oczywiście kompletnie inaczej, niż europejski! Chociaż jest oczywiście wiele podobieństw, różnice wydają mi się strasznie fascynujące i bardzo bym chciała Wam dzisiaj o nich opowiedzieć. Mam też dużo zdjęć z domów w których mieszkałam w Japonii.
Wejście do domu
W japońskim domu obowiązkowo zdejmujemy buciki przed wejściem, nie ma absolutnie żadnych odstępstw od tej reguły! Buty w których chodzimy na zewnątrz są uważane za nieczyste i zostawia się je w kamiennym obniżeniu przy drzwiach (genkan). W domu można mieć na sobie wyłącznie skarpetki lub kapcie. Kapci jest zresztą całkiem sporo w japońskich domach, są na przykład specjalne do wychodzenia na balkon czy do toalety. Podłoga jest najczęściej drewniana, ciepła. Co ciekawe, buty zdejmuje się często podczas zwiedzania, np. przy wejściu do świątyń i pałaców. Są nawet restauracje w których będziemy poproszeni o zdjęcie obuwia.
Tradycyjne okna czy drzwi w Japonii są przesuwane, zrobione z bambusa oraz… papieru i nazywają się shoji. Było to dobre rozwiązanie zanim pojawiło się szkło, ale w ten sposób sporo zimnego powietrza dostaje się do domu i teraz shoji służy głównie jako dekoracja. Porządniejsze drzwi przesuwane to fusuma (chociaż kurczę, one nie są do końca drzwiami, przeczytajcie tutaj ok?), robi się je z drewna, kartonu, słomy, teraz też z lekkiego gipsu.
Generalnie struktura domów wydaje się bardzo delikatna i lekka, ale jest całkiem wytrzymała. Domy nie mają izolacji cieplnej i rzadko są centralnie ogrzewane, sporo ludzi z innych krajów na to narzeka. Myślę, że taki typ budowy wynika z faktu, że w Japonii jest sporo trzęsień ziemi. Budynki muszą je wytrzymać i jeśli są z tanich elementów, to można je łatwiej i szybciej odbudować. Oczywiście jeśli znacie lepszy powód wyboru takiej struktury, to dajcie znać.
Ok, wchodzimy do środka i zwiedzamy japoński dom!
Kuchnia
Kuchnia wygląda dość zwyczajnie, ale w wyposażeniu każdego domu jest kilka urządzeń które nieczęsto spotyka się w Polsce, czyli:
- maszyna do gotowania ryżu – Wsypuje się ryż, wlewa wodę, ewentualnie dosypuje dodatki, naciska guziczek i można zapomnieć o ryżu, zrobi się sam. Można też w tym robić różnego rodzaju kasze
- grill do ryb – znajduje się pod kuchenką, na kratkę wykłada się rybę i nad nią rozpala ogień
- opiekacz – wygląda jak mikrofala, ale jest do kanapek i odgrzewania posiłków
- pałeczki! Nie tylko służą do jedzenia, są również przydatne podczas gotowania
W Japonii bardzo poważnie traktuje się też segregowanie śmieci. Tak poważnie, że na ulicach nie ma śmietników, żeby ludzie nie wyrzucali odpadków jak popadnie (to nie jest dobre rozwiązanie). Zazwyczaj podział jest na śmieci:
– do spalenia (dziwna kategoria, bo jest w niej też guma i skóra)
– takie, których nie należy palić
– materiały do recyklingu
– duże i niebezpieczne śmieci (np. pralki, ale też termometry)
Podział nie jest zbyt oczywisty i intuicyjny, o czym możecie się przekonać tutaj. Biorąc pod uwagę, że każda pastylka gumy czy każde ciasteczko są w Japonii pakowane osobno, mam wątpliwości czy system segregowania to dobry krok do zmniejszenia ilości odpadków…
Łazienka
Łazienki w Japonii lubię określać jako „duże wanny”, bo całe pomieszczenie jest wodoodporne i ma odpływ. Jest ono podzielone na wannę właściwą oraz miejsce w którym się szorujemy i bierzemy prysznic. W praktyce oznacza to, że można chlapać gdzie się chce!
Same wanny nie są duże, ale całkiem głębokie, spokojnie można się w nich całkowicie zanurzyć. Japończycy lubią też myć się na siedząco, stąd w łazienkach są często stołeczki. W mniejszych mieszkaniach w łazienkach są również umywalki, wtedy całość jest bardzo kompaktowa, a jednocześnie pod prysznicem jest więcej miejsca niż w europejskich brodzikach. Myślę, że takie rozwiązanie jest bardzo wygodne dla osób niepełnosprawnych oraz mycia dzieci i zwierząt.
W niektórych tradycyjnych domach wanny są drewniane, ale bierze się prysznic również obok, nie wchodząc do wanny (w przeciwieństwie do częstego układu w Polsce).
Toaleta
Na pewno słyszeliście już o japońskich toaletach z przyszłości, ale dopóki nie spróbujecie, to nie wiecie nic! Po pierwsze: deska jest podgrzewana i szczerze po tym doświadczeniu nie chcę znać innych desek. Kolejna sprawa to funkcja mycia pupki po załatwieniu spraw i to nie jest bidet, ale mocny natrysk w odpowiednim kierunku. Zazwyczaj jest opcja mycia pupki męskiej i damskiej. Bardzo wygodne, higieniczne i skuteczne. 1
Kolejnym dobrze przemyślanym rozwiązaniem jest kranik nad zbiornikiem wody. Czyli: spuszczamy wodę i ręce myjemy pod kranem u góry, woda z mycia trafia do zbiornika i w ten sposób ją oszczędzamy. W zależności od modelu toalety mają również opcje podnoszenia/opuszczania deski za pomocą guzika, dezynfekcji po każdym użyciu itd. Najciekawsze rozwiązanie jakie widziałam w toalecie publicznej to głośnik odgrywający „dźwięk spuszczanej wody”. Jest on dla tych osób, które nie chcą by inni słyszeli jak oni się załatwiają. Nie mam wątpliwości, że tu wymyślili toalety na nowo.
Kibelek jest w Japonii zawsze osobno niż łazienka. Nie jestem pewna, czy w zwykłych domach jeszcze zdarzają się toalety „kucane” (czyli dziura w podłodze), ale są czasem w restauracjach i miejscach publicznych, bo taki sposób jest dużo bardziej higieniczny.
Sypialnia
Oczywiście aktualnie częste są „zwykłe” sypialnie z łóżkiem, ale wiemy wszyscy jak to wygląda, więc opowiem teraz o bardziej tradycyjnych sypialniach.
Pokój sypialny wyłożony jest tatami, czyli miękkimi matami. Pokryte są one plecionką z trawy i tradycyjnie były wypełnione słomą ryżową, chociaż oczywiście teraz w środku mają piankę. Tatami mają też zawsze te same wymiary (90 × 180 × 5 cm) i nawet służą jako japońska jednostka miary. Na maty absolutnie nie wolno wchodzić w butach, przede wszystkim dlatego, że łatwo się brudzą. Tatami są bardzo miękkie, przyjemnie się po nich chodzi i mają fajny, naturalny zapach.
W Japonii śpi się na futonach, czyli rozkładanych materacach. Tradycyjnie futony przypominają trochę grubsze, pikowane kołdry i śpi się zarówno na, jak i pod futonem. Współcześnie futony mogą być cienkimi, piankowymi materacami. W dzień futony są schowane do szafy i rozkłada się je codziennie na noc.
Do spania z futonem konieczna jest mata tatami, bo sam futon na zwykłej podłodze będzie po prostu za twardy. W sumie to nawet z tatami jest (dla mnie) za twardy i potrzebowałam dwóch, by było mi wygodnie. Wynagrodzone to jest jednak szerokością, na futonie można się nieźle rozłożyć. Dzięki futonom wyrko nie jest stale w jednym miejscu, nie trzeba też kupować dodatkowego łóżka dla gości i można zrobić sobie z dziećmi lub zwierzętami miłe, przytulne gniazdko. Oto jak rozkłada futon najsłynniejszy piesek w Internecie:
Salon
W małych mieszkaniach salon jest oczywiście połączony z sypialnią, czemu sprzyjają składane futony. W klasycznym salonie na podłodze również znajdziemy tatami, ale wiadomo, że teraz różnie bywa.
Charakterystyczne w Japonii są bardzo niskie stoliki (chabudai), czasem mają one wglębienie w środku do którego można włożyć jakieś przedmioty. Nie sposób też nie wspomnieć o stolikach „luksusowych”, czyli kotatsu. To stół który pod spodem ma grzałkę, a z każdej strony zwisa kołdra! Wiele osób zimą po prostu śpi pod kotatsu, dalej jest to bardzo popularny i wielbiony przez wszystkich mebel. Jak tu nie kochać połączenia stołu, kaloryfera i łóżka?!
W japońskim domu siedzi się głównie na poduszkach albo krzesłach/sofach bez nóg. Na nich siedzimy w pozie lotosu (lub „po turecku”) albo na kolanach. Muszę przyznać, że dla mnie jest to koszmarnie niewygodne i do takiego siedzenia trzeba się długo przyzwyczajać, nogi i kręgosłup bardzo bolą. W wielu domach są oczywiście zachodnie fotele i krzesła, ale mam wrażenie, że Japończycy nadal preferują tradycyjne meble do siedzenia.
W japońskich domach jest też chyba najgorsze oświetlenie, jakie widziałam w życiu. Zazwyczaj jest to po prostu lampa na suficie i to lampa jarzeniowa, dająca zielone światło. Nie znają tu „oświetlenia pośredniego”, rzadkie są lampy podłogowy itd, po prostu tylko to brzydkie światło. Z tego powodu zdjęcia we wpisie wyglądają słabo, bo nic się nie da zrobić z tym światłem…
Rzadko spotyka się również szafy stojące, rzeczy chowa się do ogromnych wnęk z przesuwnymi drzwiami (wyżej na zdjęciu po lewej). Są one przede wszystkim do chowania futonów, czyli mają dwie wielkie komory. Nie pytajcie mnie jak Japończycy układają swoje ubrania, bo nie rozgryzłam tej tajemnicy. Wydaje mi się, że przede wszystkim wieszają lub korzystają z dużych pudeł.
Oczywiście w salonie są też inne, znane nam elementy. Jeśli chcecie poznać japońską telewizję to dobrym punktem startowym jest ten filmik z reklamami (oczywiście nie wszystko w Japonii jest aż takie szalone, to przez Kyary Pamyu Pamyu):
Inne rzeczy których nie może zabraknąć w japońskim domu:
- moskitiera – tu jest tak strasznie dużo owadów! Wielkie pająki, wściekłe komary, mordercze osy-roboty i inne insekty których nazw nie znam, ale których się bardzo boję, siatka na oknie musi być koniecznie, by przeżyć!
- latarka – trzęsienia ziemi bardzo często przerywają linie prądu, dlatego w każdym domu są latarki na taką sytuację
- klimatyzacja – latem bywa tu strasznie gorąco, a zimą trzeba mocno grzać. Nie ma takiego szoku temperaturowego jak w Hong Kongu (gdzie w środku jest 17 stopni, a na zewnątrz +35), ale klima musi być w każdym mieszkaniu
- mikrofala – wydaje mi się, że z piekarników korzysta się tu bardzo rzadko, natomiast z mikrofal i opiekaczy prawie cały czas
- pralka która wygląda jak z przeszłości, ale jest z przyszłości – są najczęściej otwierane od góry i wyglądają na strasznie stare, ale jak te pralki piorą! Piorą w zimnej wodzie i przez 20 minut, jak je obserwuję to wyglądają jakby nic nie robiły, ale nigdy nie miałam tak czystych ubrań, jak tutaj. Nie wiem czy to kwestia proszku (wygląda i pachnie bardzo zwyczajnie) czy pralki, ale taka super technologia już jest na świecie, a my nic o niej nie wiemy. Te maszyny przyszłości są też połączone z suszarką, niestety suszenie nie jest aż takie satysfakcjonujące.
- osuszacz powietrza – najlepiej taki wielki i porządny… ech, rozmarzyłam się! Japonia to w końcu wyspa i szczególnie w nadmorskich miejscowościach panuje duża wilgoć, osuszacz jest niezbędny
Opisałam wyżej wygląd typowego domu w Japonii, tak jak mieszka większość osób w miastach. Domy tradycyjne oczywiście są dużo bardziej specyficzne, mają elementy których my nie znamy (na przykład palenisko irori, albo tokonoma której nie umiem opisać słowami), możecie o nich poczytać tutaj. Aktualnie mieszkania są najczęściej połączeniem zachodnich z tradycyjnymi japońskimi, czyli na przykład są krzesła i wysokie stoły, ale też tatami i poduszki do siedzenia.
Zdjęcia pochodzą z mieszkań Airbnb które wynajmowałam w Japonii. Jakby co, to w tym kraju można spokojnie znaleźć mieszkania baaardzo „zachodnie” i nie musieć spać na futonach, ja byłam bardzo ciekawa jak to jest i nie żałuję :) Chociaż oczywiście najbardziej będę tęsknić za łazienko-wanną i podgrzewanymi siedzeniami…
- Oczywiście używa się również papieru toaletowego, mycie jest dodatkową opcją ↩
Świetny opis, nie pierwszy raz już słyszę o tych super toaletach :) szczególnie mi się podobają te dźwięki :D przydatne w publicznych toaletach :)
Dziękuję Ci bardzo Marysia! :)
propsuję ten tekst. lekki, estetycznie ilustrowany, duża wartość poznawcza. serio pisze, nie naigrawam się!
ola, a polecasz jakies niedrogie airbnb w tokio może?
Nie polecam :( Dość drogie te mieszkania są w Tokio, byliśmy w tym https://pl.airbnb.com/rooms/6135948 ale szczerze było trochę słabe (ciemno, brudnawo) i w tym które było super, ale z kolei drogo https://pl.airbnb.com/rooms/13156238
Polecam za to to miejsce w Kioto na przyszłość :D https://pl.airbnb.com/rooms/11105732
Bardzo przydatny i konkretnie napisany tekst. Dziekuje! W maju rowniez lecimy do Japonii i juz nie moge sie doczekac wyboru mieszkan na airbnb. Mam nadzieje, ze trafiny na jakies fajne w tradycyjnym stylu!
W Polsce też można znaleźć takie toalety. Mam w domu Biobidet i wiem, że ma takie same funkcje jak ta japońska. W publicznych toaletach nadal jedynym luksusem jest papier toaletowy.
no jasne, tylko takie toalety to nie jest standard w polskim domu ;) Fajnie, że udało Ci się znaleźć coś takiego :)
Pingback:(Nie) taka dziwna Japonia – Miszmasz