Ostatni szczyt zdobyty przez nas w Czarnogórze – przepiękny pasiasty Prutaš (2393 m), z którego rozciąga się najładniejszy widok na góry Durmitor. Moim zdaniem jeśli macie wybrać jedną górę do zdobycia w Durmitorze, to koniecznie wybierzcie właśnie Prutaš!
Jego nazwa wzięła się od serbskiego słowa prutovi, co oznacza gałęzie – i rzeczywiście, charakterystyczne pasy warst osadowych sprawiają, że ta góra wygląda jak kopczyk gałązek.
Na początek chciałabym wyjaśnić kwestię spania na dziko w Czarnogórze. Podobno biwakowanie w tym państwie jest dozwolone (źródło tutaj) wszędzie, tylko nie nad morzem. Na stronie Parku Narodowego oraz na Summitpost piszą natomiast, że w Durmitorze można się rozbijać wyłącznie w wyznaczonych miejscach – prawdę mówiąc nie wiem, jak wyglądają takie oznaczenia. Widzieliśmy znaki np. na Bivak Skrka, ale nie byliśmy na żadnym. Założyliśmy jednak, że jeśli rozbijemy namiot przy szlaku i jakieś 100 metrów od drogi asfaltowej z Trsy do Żabljaka, to przyrody nie uszkodzimy i prawa nie złamiemy. Jakoś bardzo.
Spało się nam fantastycznie. Było bardzo cicho, ze zwierząt odwiedzały nas jedynie jakieś ptaszki (chociaż w tym PN są też niedźwiedzie – pewnie gdzieś niżej. Taką mam nadzieję). A rano po wyjściu z namiotu mamy taki fantastyczny widok:
Zdecydowanie fajniej niż na campingu! Już od 6 mijają nas ludzie chcący, tak jak my, zdobyć tego dnia Prutaš. My pakujemy dobytek wyjątkowo wcześnie bo o 7 rano, jemy szybkie śniadanie przy aucie i jedziemy na łatwiejszy i krótszy szlak, który zaczyna się w dolinie Todorov do.
Tak wcześnie rano jest w górach dość zimno, więc ponownie popełniamy błąd nie-smarowania się kremami z filtrem. Kto by o tym myślał przy 12 stopniach?
Początkowo szlak prowadzi po trawiastej dolinie, ale praktycznie od początku jest dość stromo. Po półgodzinie trawa zmienia się niestety w piargi – zresztą większość trasy to taki teren i wcale nie jest to przyjemne; trzeba bardzo uważać, by się nie osunąć. Słońce jeszcze nie wyszło zza gór i cały czas idziemy w cieniu.
O 9:30, po godzinie od wyjścia z Todorov Do, jesteśmy na przełęczy Ilin Do (2230 m). Tutaj padają na nas pierwsze promienie słoneczne i od razu jest przyjemniej. (Przy okazji: robiąc sobie postój na Ilin Do, rozważnie wybierajcie miejsce. Przy schodzeniu Tomek prawie skrzywdził trzy Francuzki, zrzucając na nie wielki kamień).
Wchodzimy jeszcze wyżej i docieramy do rozgałęzienia szlaków przy niewielkim polu firnowym. Tu zaczynają się fantastyczne widoki na cały Durmitor – widoczność nie jest rewelacyjna, ale dzięki drobnym chmurkom jest bardzo malowniczo.
Idziemy jeszcze wyżej i już po chwili jesteśmy. Prutaš! Schodzimy trochę ze szlaku, by przypatrzeć się z bliska przepaściom przy jego pasach i latającym po nich jaskółkom.
Po czterdziestu minutach na szczycie postanawiamy schodzić. Mamy tego dnia Wielki Plan dojechać do morza (jak się później okaże, będziemy prawie w Albanii! Ale nie uprzedzajmy faktów). Słońce mocno już przygrzewa i Tomek zaczyna żałować, że nie wziął żadnego nakrycia głowy. Dlatego jego zejście polega na sprincie do kolejnych dużych kamieni i czekaniu na mnie w cieniu.
Wracamy do samochodu i czeka na nas niespodzianka: strażnik Parku Narodowego, pobierający opłaty za wjazd do Durmitoru! Tego jeszcze nie widzieliśmy, mimo spędzenia w tych górach trzech dni. Pan na szczęście o tym nie wie o kończy się na bilecie jednodniowym za 2,5 euro.
Naszą uwagę przykuwa też znak „Syr, Kajmak” na tabliczce przy parkingu i strzałeczka w prawo. Idziemy więc za nią i trafiamy na niewielkie gospodarstwo, gdzie można nabyć te specjały. Bardzo sympatyczna gospodyni częstuje nas pysznym owczym serem (5 euro za kilo), kupujemy też słony kajmak, który służy do smarowania pieczywa (18 euro za kilo, my bierzemy tylko troszkę bo nie mamy lodówki a kajmak szybko się psuje). Pani ma dwie córki: małą Tanię (noszącą ze sobą cały czas kotka) i starszą Sanję, zbuntowaną nastolatkę, która robi się dużo milsza gdy mówię jej, że mamy tak samo na imię.
Z rozmowy w łamanym serbskim dowiadujemy się między innymi, że ojciec rodziny wypasa właśnie owce oraz że mieszkają oni w Durmitorze tylko trzy miesiące w roku, bo przez resztę czasu jest śnieg. Ciekawa jestem, ile potrafi tu napadać w zimie!
My tymczasem musimy już jechać nad morze… Żegnamy się z gospodynią i jej córkami, wsiadamy w dzielną Beenę i wspinamy się po raz ostatni na przełęcz Sedlo.
Do zobaczenia, Durmitorze!
Ale tam ładnie… Trudna bardzo ta góra?
Łaaatwa ;) Żadnych klamr, ekspozycja na odcinku może 100 metrów łącznie… Bez problemu da się zrobić w trzy godzinki, po drodze z Polski nad czarnogórskie morze :P
Ale tam ładnie… Trudna bardzo ta góra?
Łaaatwa ;) Żadnych klamr, ekspozycja na odcinku może 100 metrów łącznie… Bez problemu da się zrobić w trzy godzinki, po drodze z Polski nad czarnogórskie morze :P
Hej,
Super artykuł!
Za trzy tygodnie jedziemy z chłopakiem własnym samochodem na naszą pierwszą wyprawę do Czarnogóry. Po drodze zamierzamy właśnie zahaczyć o Durmitor, grzechem byłoby nie zatrzymać się w tak pięknym miejscu.
Przeczytałam chyba wszystkie Twoje relacje z tych gór, dlatego liczę na małą podpowiedź :)
Moja kondycja jest dość słaba, tj. może nie męczę się jak stara babcia, ale sportowcem bym siebie w najmniejszym stopniu nie nazwała. Rok temu byliśmy w Bieszczadach i szczerze mówiąc wymęczyły mnie okropnie nawet średniotrudne trasy… wstyd :D
Dlatego moje pytania to:
1.Które trasy polecasz, które są proste do pokonania?
2.Czas też jest dość ważny, bo planujemy koło 15.00 już wyjechać w dalszą podróż dlatego przydałoby się coś pięknego ale niezbyt długiego :)
3.Jaki charakter mają te góry? Chodzi mi dokładniej o ukształtowanie terenu- jest ciągle bardzo stromo, czy podejścia są łagodne i przyjemnie się maszeruje? :)
Będę baaaaardzo wdzięczna za wskazówki, przy okazji muszę powiedzieć, że na maksa zazdroszczę Ci tych wszystkich podróży, mam nadzieję, że uda mi się zobaczyć chociaż małą cząstkę tego świata, jaki Ty zwiedziłaś! A jeśłi nie, to nadal pozostają super relacje na tym blogu i przepiękne zdjęcia, oby tak dalej!
Pozdrawiam <3
Kamila jeśli czytałaś wszystko, to wiesz że byłam w Durmitorze na 3 trasach więc żadnej innej nie jestem w stanie Ci polecić i dobrać… Kup proszę przewodnik „Czarnogóra” Agnieszki Szymańskiej bo tam jest dużo tras i odpowiedzi na wszystkie Twoje pytania :)
Dzięki za miłe słowa i życzę wielu pięknych wyjazdów!
Piękne zdjęcia!
Wow! Dodaje to miejsce do listy 'to see’, może w przyszłym roku uda się zorganizować taką wyprawę :).
Hej! Piękne relacje! Wybieramy się do Czarnogory w tym roku pod koniec lipca. Chcemy zrobić jedno wyjście w masywie Durmitora, który szczyt polecasz? Boję się że na Bobotov Kuk będą tłumy, szukamy alternatyw, Prutas wygląda fajnie! Co sądzisz?
Właśnie Prutas jest z jakiegoś powodu bardziej popularną górą i więcej ludzi na niego wchodzi niż na Bobotov. Tak czy inaczej, Durmitoru nie odwiedzają jakieś przerażające tłumy i nie będzie jak na Giewoncie czy Kasprowym, więc nie bójcie się i jedźcie tam gdzie chcecie ;)