Hej, bo jest pewne miejsce w Kioto Arashiyama, które jest kompletnie niesamowite i o którym jeszcze mało kto wie. Chciałabym Wam o nim opowiedzieć na uszko i niech to będzie nasza tajemnica… ok?
Otagi Nenbutsu-ji to świątynia w słynnej dzielnicy Arashiyama, która jest jednak odsunięta od innych zabytków daleko na północ. Właściwie jeśli nie wiecie o istnieniu tego miejsca, to nie da się tam trafić „przypadkiem”. Po drodze do Otagi jest bowiem inna świątynia, Adashino Nenbutsu-ji, oraz świetnie zachowana uliczka Saga Toriimoto. Większość turystów oraz Japończyków właśnie tam się kieruje, natomiast do Otagi trzeba podejść kawałek dalej.
Otagi nie widnieje również w zbyt wielu przewodnikach po Kioto, a jeśli widnieje to raczej „gubi się” wśród innych świątyń – a jest ich w Kioto ogromna ilość. Właściwie nawet mało Japończyków w ogóle wie o tym miejscu. Mnie jednak kompletnie zauroczyło. Posłuchajcie tej historii:
Świątynia została założona w połowie ósmego wieku. Za cały czas swojego istnienia była jednak zniszczona trzy razy, ostatnio w 1950 kiedy uderzył w nią tajfun. W 1955 roku pieczę nad Otagi Nenbutsu-ji objął Kocho Nishimura, mnich, a jednocześnie rzeźbiarz słynący z odnawiania starożytnych posągów buddyjskich. W tym czasie świątynia była w bardzo złym stanie, zapomniana. Nishimura nie miał jednak środków by ją odnawiać, ale w 1981 roku wpadł na unikalny pomysł.
Zaprosił on bowiem laików do rzeźbienia posążków rakanów, buddyjskich „świętych”, uczniów Buddy. Kocho udzielał lekcji rzeźby oraz konsultował rzeźbiarzy mieszkających w innych częściach Japonii i świata. Razem udało się zebrać ponad 1200 kamiennych posążków, które następnie zostały postawione w Otagi.
Rakany mają cechy wspólne, ale jak widzicie na zdjęciach, te postaci są bardzo „rozluźnione”, mają unikalną osobowość. Wiele z nich trzyma współczesne przedmioty, na przykład gitarę czy rakietę tenisową, są też pary które się przytulają lub wspólnie piją sake. Uzdolnienia rzeźbiarzy nie były oceniane i niektóre figurki mają tylko zarysy twarzy, są bardzo proste, toporne. Nie chodziło tutaj o tworzenie wybitnych dzieł, a o wspólną modlitwę i datek dla świątyni. Niektórzy potraktowali zadanie z humorem, inni jako sposób na pogodzenie się z przykrościami jakie ich spotkały w życiu. Z tyłu każdej rzeźby jest umieszczone imię jej twórcy.
Spacer koło tych figurek jest po prostu niesamowity i oglądanie setek czasem śmiesznych, czasem smutnych posążków daje sporo radości. Chociaż rakany mają dopiero koło 30 lat, wyglądają starożytnie: są omszone, odpadają im kawałki. Zresztą oglądanie tego mchu i sposobu w jaki rośnie na posążkach też jest dobrą zabawą.
Otagi Nenbutsu-ji to naprawdę fajne miejsce. Mało kto o nim wie. Można sobie pochodzić praktycznie samemu wśród tych posążków, pooglądać je dokładnie i nikt nie będzie przeszkadzał. Więc wiecie, ani słowa nikomu o tym miejscu!
Jak się dostać do Otagi Nenbutsu-ji:
Najlepiej kolejką randen do Saga-Arashiyama i potem ok. 20 minut pieszo. Autobusy jeżdżą tam strasznie rzadko.
Jeśli lubisz tysiące posągów Buddy schowanych w lesie, spodoba Ci się również tutaj:
Dużo uroku mają te posążki :) Nie dziwię się, że spodobało Ci się to miejsce. Nie ma wielu turystów i ma ciekawą historię. Nikomu o nim nie powiem ;)
Te posążki w Otagi robią niesamowite wrażenie. To chyba ich ilość i to, że są porośnięte mchem.
Te porośnięte posągi – takie wabi-sabi <3