P

Pamiątki z podróży – jak nie kupować chińszczyzny i przywieźć coś wyjątkowego

Z czym kojarzą Ci się pamiątki? Z zakurzonym bibelotem stojącym na półce, tanią bransoletką, magnesem, selfie stickiem, a może z egzotyczną muszlą? A co jeśli powiem Ci, że kupując pamiątki możesz wesprzeć czyjąś kreatywną pracę, a nawet rozkręcić lokalną gospodarkę?

Decyzja o zakupie pamiątek najczęściej jest spontaniczna. Kupujemy przedmioty tanie, bo chcemy obdarować kilka osób i nie przepłacić. Wybieramy przedmioty, które wpadły nam w oko na straganie, czasem rzeczy które poza plażą i wakacjami nie mają powodu istnienia. Czy kiedykolwiek zastanawiasz się nad alternatywą do jednorazowych głupotek z bazarku?

Dlaczego powinniśmy zwracać uwagę na pamiątki?

Codziennie robiąc zakupy, świadomie lub nie, podejmujemy decyzję kogo wspieramy. Czy chcemy dawać pieniądze korporacji z dalekiego kraju, hurtowo produkującej przedmioty w ogromnych fabrykach? Czy chcemy wspierać produkcję podróbek, nie oryginalnych projektantów? A może kłusowników, nielegalnie zabijających zagrożone zwierzęta?

Można twierdzić, że to uproszczona wizja świata, że życie to trudne decyzje i nikt nie jest święty. Dlatego nie oferuję tu rozwiązania problemów, ale chciałabym delikatnie pchnąć w stronę świadomego kupowania produktów – zarówno w podróży, jak i poza nią.

pieczatki-wenecja

Kupując pamiątki mamy też wyjątkową szansę wesprzeć lokalny biznes, który może mieć setki lat tradycji. Przekazujemy wtedy pieniądze bezpośrednio producentowi i państwu w jakim suwenir został wykonany, skrótowo mówiąc: rozkręcamy gospodarkę. Kupując przedmioty zrobione na miejscu możemy też liczyć na ich dużo wyższą jakość w porównaniu do pamiątek robionych hurtowo. Nawet jeśli za tą jakość więcej zapłacimy, będziemy dłużej cieszyć się z nabytych przedmiotów, gdyż mogą się one stać wyjątkowym i ważnym elementem naszego życia, przypominającym o pięknej podróży wiele lat po jej zakończeniu. Wspieramy też w ten sposób czyjąś autentyczną pasję do wyrabianego przedmiotu – czy to nie jest przyjemna myśl?

Niestety, wiele tradycji rzemieślniczych odchodzi w zapomnienie z powodu braku zainteresowania. Ludzie uprawiający takie rzemiosło nie są jednak anonimowi, stoją za nimi prawdziwe i niesamowite historie. Poczytajcie o:

    Etyczne pamiątki to tylko nazwa. Kryją się za nią przedmioty jedyne w swoim rodzaju, które będą przypominać o cudownych wakacjach i dawać poczucie zrobienia czegoś dobrego. To uczyni je dużo bardziej wyjątkowymi.

Na co zwracać uwagę?

Po pierwsze, sprawdzajmy w Internecie z czego słynie dane miasto i gdzie kupić prawdziwe rękodzieło. Na przykład: w Lizbonie robią cuda z rosnącego tam drzewa korkowego, we Florencji ze skóry, w Wenecji maski oraz wyroby ze szkła (tu przeczytacie jak rozpoznać oryginalne szkło z Murano). Ludzie są dumni ze swojego dziedzictwa i wbrew pozorom jest coraz łatwiej znaleźć przedmioty typowe dla danego regionu. Tyle, że nie będą one stały w kiczowatym sklepie obok parasolki z napisem „I <3 Paris”… Dla ułatwienia, na tej stronie znajdziecie listę pamiątek wyjątkowych dla danego kraju (klik).

 

Po drugie, jeśli mamy zamiar przywieźć sobie coś z podróży, zacznijmy się za tym oglądać już od początku. Widzisz dokładnie taką samą rzecz w kilku czy kilkunastu miejscach? Nie kupuj jej. Jeżeli coś wygląda jak przedmiot który można sprzedać na straganie w dowolnym państwie, to prawdopodobnie nim jest. Po odwiedzeniu wielu miast rozpoznaję już powtarzające się pamiątki do których tylko przyklejono odpowiednią nazwę – zwracajcie na to uwagę.
Duże znaczenie ma sklep w którym robimy zakupy: bazarki kuszą swoją niską ceną, ale nie oferują oryginalności ani dobrego wykonania. Nikt tam nie ukrywa również, że wszystko zostało zrobione gdzieś daleko i ma mało wspólnego z danym miejscem.

Oczywiście kolejną sprawą jest kraj pochodzenia. Szukajmy metki z państwem pochodzenia i jeśli jej nie ma – dajmy sobie spokój. Można również zapytać sprzedawcy wprost, chociaż wiele z nich skłamie. Na szczęście po niektórych ludziach dobrze widać, że kłamią. Warto szukać też suwenirów w oficjalnych sklepach, a nie na tymczasowych stoiskach czy kocach rozłożonych na ulicy. Kupując np. w sklepie muzealnym mamy większą pewność, że drogą jaką odbył przedmiot z fabryki do naszych rąk była legalna.

Niech wyznacznikiem zakupu stanie się również przydatność przedmiotu. Choć bibeloty mogą wyglądać kusząco na straganie, po powrocie do domu stracą nieco wakacyjnego uroku.
Podoba mi się, gdy ktoś trzyma się wspólnego motywu w pamiątkach, np. kupuje tylko magnesy, bransoletki albo figurki żółwi. Zazwyczaj jednak przedmioty nabywane w podróży to przypadkowe wybory: ciupagi, kule śnieżne, matrioszki, statuetki, pluszaki… To rzeczy które przez następne dziesięć lat będą zbierały kurz, do momentu aż wyrzucimy je do kosza. Po co przyczyniać się do większej ilości odpadków, kiedy można wybrać coś przydatnego?

Przykłady użytecznych pamiątek:

ubrania, dodatki, chusty
naczynia,
biżuteria,
podkładki pod szklanki,
notatniki,
obrazy kupowane od malarzy,
lokalne przekąski.

Nie dość, że łatwo je znaleźć w każdym miejscu, to zadziwiająco dużo z powyższych przedmiotów jest wyrabianych na miejscu. Obiecuję też, że wzbudzą wielki podziw (a nawet zazdrość) znajomych w kraju, bo wyróżnią się wśród produktów które można dostać w Polsce.


Jasne, że powyższe rozwiązania nie są na 100% pewne i czasem czegoś nie dopatrzymy, popełnimy błąd i okaże się, że naszą pamiątkę sprzedają w każdym innym miejscu na świecie. Zdarza się, ale następnym razem unikajmy takich sytuacji i uprzedzajmy znajomych.

Najbardziej bezpiecznym rozwiązaniem wydaje mi się natomiast kupowanie… jedzenia. Możliwość spróbowania miejscowych serów, wina, oliwek, wędlin, przypraw czy drobnych przekąsek ucieszą naszych przyjaciół a nam samym będą przypominać o pysznym, wakacyjnym jedzeniu. Dostanie takiej pamiątki jest też bardzo łatwe, wystarczy pójść do spożywczaka.


Pamiątki których nie wolno kupować i przywozić zza granicy

Jest też typ pamiątek, których kupowanie jest bardziej szkodliwe nawet niż wspieranie wielkich fabryk. Mam tu na myśli pamiątki nielegalne, których zakup nie tylko jest bardzo niemoralny, ale również może nam przysporzyć problemów z prawem. Są to:

  • podróbki – niektórymi ulicami we Włoszech aż trudno przejść przez ilość podrobionych torebek, wystawionych na kocykach przez ich sprzedawców. Sprzedaż tego typu wyrobów jest nielegalna, ale kupując je również możemy mieć problemy przy odprawie celnej, nawet na lotnisku w Unii Europejskiej.
  • części historycznych budynków – coś, co może nam się wydawać „tylko” kamieniem, może być częścią starożytnego budynku. Nawet jeśli leży na plaży. Ogromny problem z wywożeniem „kamieni” mają Grecy oraz Egipcjanie, powoli ubywa części starożytnych zabytków. Ludzie zabierający sobie części zabytków wspierają dewastację światowego dziedzictwa kulturowego. Zawsze też zastanawiam się: po co im te głazy w domu? Nie lepiej gdy leżą tam, gdzie leżały przez tysiące lat?
  • zwierzęta, rośliny – nie chodzi tu wyłącznie o żywe papugi czy małpki, ale też o wypchane zwierzęta i pamiątki których martwe zwierzę jest częścią, np. różnego rodzaju „nalewki z węża”, skorpiony zatopione w sztucznej żywicy, wyroby z kości i zębów, produkty medyczne z wyciągiem z zagrożonych zwierząt, a nawet kawior.
    Szczególną uwagę chciałabym zwrócić na problem kupowania dodatków ze skóry krokodyla i węża oraz wyrobów z kości słoniowej. Choć tego typu dobra dalej wiele osób uważa za ekskluzywną i pożądaną pamiątkę, wszystkie gatunki krokodyli, węży oraz słoni są ściśle chronione. Nie kupujmy jakichkolwiek przedmiotów zrobionych z części zwierząt.
    Istnieje ogromna lista CITES, na której znajduje się ponad 35 tysięcy chronionych zwierząt i roślin, których absolutnie nie wolno przewozić. Nieznajomość tej listy nie zwalnia od odpowiedzialności prawnej.
    Dla ułatwienia powstała również Mapa Ginącego Świata, na której znajdziecie posegregowaną według kontynentów listę pamiątek zwierzęcych których zakup i przewożenie jest nielegalne. Wbrew pozorom, suweniry ze zwierząt są powszechne i nawet ja otrzymałam od znajomych przybywających z egzotycznych krajów koralowce czy zasuszonego konika morskiego…
  • muszle, koralowce – podkreślam je tutaj, bo nie każdemu przyjdzie do głowy, że piękna muszla i kawałek koralowca znalezione na plaży mogą być nielegalne. Pamiętajmy jednak, że nawet gdy muszla nie jest aktualnie „zamieszkana”, zwierzęta mogą ją wykorzystać ponownie. Koralowiec może być też „ukryty”, jako koraliki i piękny naszyjnik. Aby go zdobyć, ktoś prawdopodobnie zniszczył rafę koralową, która i bez tego ma ogromne problemy. Nie przykładajmy ręki do jeszcze większego zniszczenia planety.

Więcej informacji o gatunkach zwierząt zagrożonych wyginięciem przez kłusownictwo znajdziecie na stronie Ginacegatunki.pl


    Kupowanie etycznych pamiątek i lokalnych przedmiotów to wspieranie sztuki i tradycji

Gdy byłam w podstawówce wśród przedmiotów przywożonych do domu królowały jednorazowe zabawki, breloczki i świecidełka. Dziś na szczęście znalezienie odpowiedzialnych, wyjątkowych pamiątek robi się coraz łatwiejsze i jako odpowiedź na świecące sklepy z głośną muzyką w wielu państwach Europy powstały już sklepy sprzedające w 100% oryginalne, miejscowe pamiątki.

Najlepszym przykładem jest sklep A Vida Portuguesa w Lizbonie i Porto, gdzie dosłownie każdy przedmiot jest robiony w Portugalii. Dużo podobnych sklepów jest też w Amsterdamie w dzielnicy Jordaan i przy ulicy Haarlemmerstraat, wypełniają ją prawie wyłącznie małe biznesy i miejscowi twórcy z pasją.
Podobne sklepiki są nawet w Paryżu, ja polecam dzielnicę Marais i sklepy z kosmetykami czy świecami
We Florencji warto iść na południową stronę rzeki Arno, zaglądnąć do małych uliczek kryjących warsztaty rzemieślnicze
W Wenecji szukajmy na przedmiotach szklanych znaczku Vetro Artistico® Murano, więcej informacji o oryginalnym szkle weneckim tutaj.

Kupowanie etycznych pamiątek i lokalnych przedmiotów to wspieranie sztuki, piękna i tradycji. Bądźmy razem tego częścią :)


Więcej czytania? Proszę bardzo!

O pracy weterynarza w krajach, gdzie problemem jest kłusownictwo opowiada Natalia, znajoma z liceum (całym serduszkiem wspieram to co robi i bardzo jej za to dziękuję!)

Strona Ginące Gatunki

Pamiątka która nie krzywdzi – poradnik dla turystów

Pamiątki z wakacji za które głosi grzywna

Historie tradycyjnego japońskiego rzemiosła

Pomysły na oryginalne pamiątki z Toskanii

Jak rozpoznać autentyczne maski weneckie

Coroczny zbiór korka w Portugalii


Dajcie znać co kupujecie w podróży i jakie są Wasze najbardziej ulubione pamiątki!

KategorieBez kategorii
Aleksandra Bogusławska

Dwa lata spędziłam w podróży, żyjąc na walizkach i co kilka tygodni zmieniając adres zamieszkania. Dziś mieszkam na stałe w domku na szkockiej wsi. Dużo spaceruję, gotuję wegańsko, spędzam czas w ogrodzie, doceniam małe przyjemności i spokojne życie.
Jestem autorką wszystkich tekstów i zdjęć na stronie.

  1. Świetny post! Zgadzam się że należy wybierać świadomie to, co chcemy przywieźć do domu. Choć muszę przyznać że z magnesików na lodówkę nie zrezygnuję – za bardzo je lubię – kiedy patrzę na nie co rano sięgając po mleko do lodówki od razu samopoczucie się poprawia. Co do bardziej wartościowych pamiątek to zawsze stawiam na lokalne jedzenie – szczególnie lubię miody, dżemy (np na Kanarach dżem z kaktusa), oliwę z oliwek i oczywiście typowe dla regionu wina. W zimowe wieczory jest co wspominać a jak wpadnie rodzina z pytaniem jak było zawsze mogę wtedy zaprosić na poczestunek by skosztowali przysmaków które przywiozłam. :)

  2. Zu says:

    Bardzo przydatny post. W sumie sama z reguły przywożę raczej nie-pamiątkowe pamiątki, a kiczowate sklepiki omijam szerokim łukiem. Najczęściej wracam z ładnymi pocztówkami, książkami albo notesami, wszystkie z reguły kupowane w sklepikach przy muzeach, które często mają lepszy potencjał pamiątkowy niż 'pamiątkarnie’ przy głównych ulicach. No i słodycze, ale to w zwykłych sklepach. Dla przykładu: z Amsterdamu przywiozłam paczkę miętówek Wilhelmina i Krecika po holendersku. Z Pragi – Krecika po czesku, lentilki i studentską. Z Finlandii – ulubioną część Muminków po fińsku (którą chciałabym kiedyś przeczytać), parę pocztówek, paczkę muminkowej herbaty i 'trochę’ ukochanych salmiaków. Z Danii – pocztówki, salmiaki, naklejki z duńską flagą i lokalne słodycze dla znajomych.

    1. A byłaś w sklepikach muzealnych w UK? Jezu jakie tam są piękne rzeczy, wejścia do muzeów są za darmo więc mają w nich cudowne, zupełnie wyjątkowe sklepy :D Tam też przy okazji jakiejkolwiek wystawy czasowej przygotowują specjalne pamiątki, czyli np. jak jest o kosmosie to zabawki, książki, kubeczki z gwiazdami i astronautami (ale takie dobrane, wyjątkowe), często te rzeczy są specjalnie dizajnowane i produkowane tylko dla tej wystawy, niesamowite :O

      1. Zu says:

        Byłam, byłam. Nie potrafiłam się zdecydować, taki wybór wspaniały… W Londynie byłam w gimnazjum na wycieczce szkolnej, więc mieliśmy mocno ograniczony czas na zwiedzanie (a do tego trzeba było wykonywać zadanka…). A w sklepikach w Muzeum Historii Naturalnej czy National Gallery można by przecież spędzić wieczność (już pomijając fakt, że same muzea są świetne i ich zwiedzanie to zajęcie na nieco dłużej).

  3. Zawsze mam z tym problem dlatego wybieram lokalne wina albo zbieram muszle z których robię jakieś pamiątki. W sklepach rzadko potrafię wybrać prezent bo nikt z mojej rodziny nie gromadzi figurek „zagracających” dom. Są jednak miejsca jak właśnie Lizbona, gdzie tego problemu nie był i kupiliśmy ceramiczne kafelki :)

  4. No jasne, natomiast czy produkcja i szycie ze sztucznej skóry też jest zawsze 100% etyczne…? Sama cały czas mam takie dylematy, dlatego nie chcę nikomu narzucać wyboru i po prostu sugeruję jak nie wybierać naj-naj-najgorszej opcji ;)

  5. Asia Orent says:

    Świetny post, uważam, że nie ma nic gorszego niż kupowanie tandetnych pamiątek typu magnesy, breloczki itp. na ostatnią chwilę przed wyjazdemm. Ja zazwyczaj staram się wybierać lokalne produkty żywnościowe. W ogóle świetnie piszesz, znalazłam twojego bloga kilka dni temu i na pewno będę tu częściej zaglądać :)

  6. Och! Temat rzeka. Obserwowałam ostatnio, jak to jest z pamiątkami w Polsce. Rozmawiałam ze sklepikarzami, odwiedziałam galerie i deptaki… prawda jest taka, że niby wszystkiego jest tak dużo, a nie ma co kupić… Podobno dla Polaków musi byc przede wszystkim TANIO i tu jest poki co mur nie do przeskoczenia. Chiński badziew wygrywa na całej liniii z lokalnym rękodziełem ;(

    1. No niestety, cena gra bardzo dużą rolę w wyborze pamiątek, choć moim zdaniem lepiej nic nie kupować niż badziewie. Na szczęście powolutku to się zmienia i coraz więcej ludzi robi świadome zakupy, choć pewnie na deptakach jeszcze długo nie będzie widać tych zmian ;)

  7. Pingback:Résumé .#18 – przegląd czerwca – Alabasterfox.pl

  8. Zwróciłaś uwagę na istotny temat. Faktycznie znaleźć lokalną pamiątkę, stworzoną np. przez miejscowego rękodzielnika nie jest łatwo. Niemniej zdarza się i to, taka czasem drobna rzecz przez lata pobudza nasze skojarzenia z danym miejscem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.