Linie lotnicze low-cost sprawiły, że świat jest trochę mniejszy, ale wprowadziły też nową “jakość” do podróżowania samolotem. Co mnie najbardziej denerwuje w tanim lataniu?
Proces kupowania biletów
Daty wybrane. Wyjmuję kartę płatniczą i klikam “Dalej”. Ukazuje się długa strona z samochodami. Wybieram z rozwijanej listy, że nie chcę niczego i przechodzę na następną stronę. Ukazuje się lista hoteli w tym mieście. Na następnej – ubezpieczenia. Na następnej – walizki. Kolejna – wybór miejsc w samolocie których i tak nie można wybrać bo to kosztuje. Wszędzie muszę zaznaczyć że nie chcę, inaczej wzrasta cena. Nawet po opłaceniu biletu próbują mi jeszcze wciskać swoje produkty na mrugających żółto-czerwono-niebieskich stronach.
Ludzie wnoszący za duże i za ciężkie bagaże podręczne
Mimo tego, że udostępnione są reguły dotyczące podręcznych, ludzie ich nigdy nie czytają i wnoszą ogromne toboły. Linie lotnicze rozstawiają też po całym lotnisku koszyczki do mierzenia wielkości bagażu – można sobie przepakować przed odprawą (czyt. założyć na siebie sześć warstw ubrań). Gdy jednak komuś nie przejdzie bagaż przy wpuszczaniu na pokład, jest zawsze płacz, nerwy i kłócenie się. Są jednak lotniska na których kontrole podręcznych są hm, pobieżne. W takich sytuacjach toboły ledwo wchodzą w drzwi samolotu, nie da się ich upchnąć w lukach więc zastawiają przejście, albo lądują “pod siedzeniami” czyli gniotą współpasażerom nogi przez cały lot.
Poniżenie stewardess
Jest mi zawsze przykro patrzyć jak ci biedni ludzie tańczą, skaczą i sztucznie uśmiechają się – tylko żeby sprzedać głupie zdrapki, perfumy, breloczki i inne pierdoły. Pracowanie w tanich liniach musi być bardzo upokarzające i szczerze im współczuję.
Za wszystko trzeba płacić
Za bagaż lukowy, za wybranie miejsca, za pierwszeństwo wejścia z dzieckiem, za jedzenie, za ubezpieczenie, za skutki opóźnień lotu, za zgubiony bagaż, za wydrukowanie biletu na lotnisku…
Tanie linie nie są tanie
Ach, te czasy gdy latało się do Maroka za 7 dyszek…! Już ich nie ma. Tanie linie przejęły wiele lotnisk w Polsce (w tym krakowskie) i czasem nie ma innego wyboru, bo porządne firmy już zamknęły tam swoje połączenia. Zaczynają więc pompowanie cen bo widzą, że że jeśli komuś zależy to i tak zapłaci. Na przykład za loty do UK, gdzie są wszyscy Polacy. Najmocniej odczułam drastyczne podnoszenie cen biletów podczas moich podróży do Edynburga – w październiku kosztowały 200 zł w dwie strony, w grudniu 300, w marcu następnego roku już 500, aż przyszedł moment aby zapłacić 7 stów za bilet. Oczywiście nie kupowałam ich dwa dni przed lotem, a co najmniej z trzymiesięcznym wyprzedzeniem…
Co Was najbardziej denerwuje w tanich liniach lotniczych? Czy może nie przeszkadza Wam nic dopóki cena jest niska?
e, moim zdanem ryanair coraz bardziej sie wyrabia, juz teraz na przykład miejsca są z góry przydzielone, a i bagaż podreczny jest naprawdę w porzadku. sama jak nie mam miejsca, klade swoje rzczy pod swoim siedzeniem i tyle.
miałam ostatnio kilka okazji do porównywania z wizzairem i niestety, jedyna zaleta wizza to jak dla mnie realne oszczędności jakie daje członkostwo w wizz clubie. a darmowy bagaż w wizzie to kpina.
może nie nazwałabym tego poniżeniem, ale też współczuję załodze że musi wciskać te zdrapki i perfumy. no i w ryanie maja naprawdę paskudne uniformy ;) ale podobno ma się zmieniac na lepsze.
żałuję, że nie załapalam się na czasy latania po kilka złotych. + jeśli chodzi taniość, dojazd z/na lotnisko potrafi robić swoje, np. w takim paryżu. ale to chyba już wszyscy wiedzą.
nadal jednak tanie linie są tańsze niż wysokokosztowe + jesli chodzi o lot, który trwa 2-3 godziny, w nosie mam komfort. przemęczę się, dopóki nie musze stać.
Wiadomo było, że ta idylla tanich lotów za długo nie potrwa. Ale kilka punków było zawsze i pewnie będzie, jeśli chce się lecieć taniej, to niestety trzeba się z tym pogodzić :)
A ja sądzę, że normalne linie lotnicze upodabniają się do tych tanich;) Np. BA ma inną cenę na bilet jeżeli leci się z bagażem głównym, dlatego chyba nie powinno się aż tak na te „tanie” choć nie tak tanie linie lotnicze narzekać ;)
Ja również współczuję sprzedaży tych zdrapek.
A co mnie odrobinę denerwuje – to chyba to nerwowe wyczekiwanie w kolejce. Po co wszyscy w niej stoją tyle minut, to ja nie wiem. :) Ryan air i tak ma numerowane miejsca, więc nie ma walki – jak to kiedyś było w Wizz air – obecnie wprowadzili już numerację – za tydzień to sprawdzę. Mam nadzieję, że to trochę polepszy sytuację. I że nie będzie wojny. Albo niepewności czy uda mi się wejść do samolotu i usiąść obok męża, bo zostały same pojedyncze miejsca. :)
Bardzo dobrze wspominam loty WizzAirem bez numerowanych
miejsc – boarding zajmował kilkanaście minut, bo pasażerowie rzucali się do
samolotu, żeby zająć najlepsze siedzenia.
Dzięki temu samolot lądował nawet pół godziny przed czasem
podanym w rozkładzie. Nikomu jeszcze nic się nie stało, gdy podczas godzinnego
lotu nie siedział obok męża/żony…
Mi właśnie niewiele przeszkadza w tanim lataniu, ponieważ boję się latać samolotami. Dlatego tak mam, że jak stweardessy uprawiają podniebny jarmark to czuję się lepiej, bo jakby coś zlego się działo to by byly potrzebne do opanowania sytuacji, a nie do sprzedawania kosmetyków. Takie moje wytłumaczenie :P Na pewno nie podoba mi się tak jak napisałaś poniżanie stweardess i to jak ludzie się przepychają z bagażami na które także nie ma miejsca.
Ja nie narzekam na tanie linie… patrząc często na dziesięciokrotnie wyższe ceny konkurencji, mógłbym nawet lecieć w luku bagażowym. Pamiętam jeszcze czas, jak się jechało w zapakowanym po uszy pociągu na barierkach do bagażu. Trzeba sobie jakoś radzić w życiu, a takie wybrzydzanie… nie lubię się negatywnie nakręcać. Taki problem to nie problem ;)