Kilka pierwszych dni z wielu następnych w Lizbonie! Plus Mercado da Ribeira, piękny targ połączony z restauracjami.

Jeśli obserwujecie mnie na Instagramie, Facebooku albo dosłownie w jakimkolwiek innym miejscu w internecie, wiecie już pewnie że na pięć miesięcy przeprowadziłam się do Lizbony. Po prawie półrocznej przerwie od jakiegokolwiek podróżowania i po trzech miesiącach czekania na Portugalię, ten wyjazd jest dla mnie zbawieniem. Siedzę teraz w hamaku i do tej pory nie mogę uwierzyć że tu jestem – ostatnie dni w Krakowie były jak zwykle bardzo stresujące.

Pierwszy raz wynajmujemy mieszkanie w AirBnb ale już czuję, że mogę już nigdy nie korzystać z hoteli. Mieszkamy w dzielnicy Restelo, która jest wypełniona ambasadami – z tarasu widzę Mołdawską i Wenezuelską, ale w najbliższej okolicy jest ich ze 30. Na wspomnianym tarasie zamierzam spędzić połowę czasu w Lizbonie, bo jest z niego widok na ocean, wpływającą do niego rzekę Tagus oraz czerwony most 25 de Abril. Kilkanaście minut drogi jest słynna dzielnica Belem, z wieżą, klasztorem Jeronimos i ciastkami pasteis de Belem.

Lizbona wygląda jak San Francisco: czerwony most jak Golden Gate, położenie na wzgórzach, słońce i palmy mogą zastąpić podróż do Kalifornii. Ma też piękne światło dla zdjęć – kolory wydają się dużo żywsze, a zachody słońca są różowo-fioletowe. Na razie Lizbonę zwiedzamy powolutku, badając okolicę i tylko na chwilę wpadając do miasta.

lizbona_most

Najfajniejsze odkrycie jak do tej pory to Mercado da Ribeira. Jedną jego połowę zajmuje targ z lokalnymi warzywami, mięsem i rybami, a drugą restauracje. W tej drugiej części są ustawione duże stoły, a po bokach działają knajpki, w których zamawiamy sobie smażone ryby, hamburgery, wino, ciastka – cokolwiek, wybór jest duży. Świetne miejsce, gdy jesteście większą grupą i każde z Was ma ochotę na coś innego.

Jeszcze kilka lat temu Mercado da Ribeira był zwykłym targiem i w Internecie można się jeszcze natknąć na informację, że to podupadła i niebezpieczna dziura. Ktoś jednak miał świetny pomysł na ożywienie tego miejsca, zapraszając knajpki i nadając ich szyldom podobny, czarno-biały dizajn. Wnętrze jest teraz bardzo nowoczesne i modne, ale panuje tam też przyjemna, luźna atmosfera – przy wspólnych stołach jedzą tam razem turyści i pracownicy okolicznych biur.



Oczywiście w pierwszym poście nie może też zabraknąć symbolu Lizbony – starych żółtych tramwajów pędzących jej ulicami. To, co denerwowało w krakowskich dwudziestkachdwójkach do Huty, w Lizbonie wydaje się niezbędną częścią dodającą kolorytu całemu miastu.

Spodziewajcie się jednak jeszcze wielu zdjęć, ciekawostek i opisów miejsc w Lizbonie – oraz oczywiście dużo słońca. Zaczynamy!

Lizbona tramwaj

Aleksandra Bogusławska

Dwa lata spędziłam w podróży, żyjąc na walizkach i co kilka tygodni zmieniając adres zamieszkania. Dziś mieszkam na stałe w domku na szkockiej wsi. Dużo spaceruję, gotuję wegańsko, spędzam czas w ogrodzie, doceniam małe przyjemności i spokojne życie.
Jestem autorką wszystkich tekstów i zdjęć na stronie.

  1. Zu. says:

    Mercado do świetna sprawa – byłam w kilku w Hiszpanii, w Andaluzji. Tylko tam było jeszcze luźniej, trochę bardziej chaotycznie :)

      1. Z niecierpliwością czekam na wieści, jak Ci się tam żyje, co jest fajnego, a co nie, jakie są koszty życia, czy ludzie są przyjaźni oraz o tym jak po prostu wygląda codzienność. Nie ukrywam, że od bardzo dawna marzy mi się żyć w kraju, w którym nie ma zimy, a przynajmniej do takiego uciekać, kiedy zima jest tu ;)

  2. Paulo J. Luís says:

    Great post. It’s my favourite city on this blue planet. If you find an edition of Fernando Pessoa’s city guide you can actually discover a lot of hidden places.

    1. Aleksandra says:

      Thanks for the tip, I didn’t know he wrote a guide on Lisbon! i did a quick search and it turns out Pessoa’s works are now public domain and the guide is available for free on the Internet, yay :D

      1. Paulo J. Luís says:

        Believe me it will widen your horizon! :D I know this city like the back of my hand but visiting it with Pessoa was an amazing experience. If you have time visit Sintra just nearby Lisbon :-)

        1. Aleksandra says:

          Thanks for the tip, I’ll get the guide for sure :)
          This weekend I’m going to Cascais and maybe next one to SIntra… Will be staying in Lisbon for 5 months so probably will visit both places many times :) Thanks again!

  3. Anna Nowak says:

    Pięknie:) Może i kiedyś ja przejadę się żółtym tramwajem…..fajny pomysł z tym wyjazdem:) czekam na kolejne relacje z POrtugalii, pozdrawiam ania z designania.blogspot.com

  4. Crafttheway says:

    Cześć, bardzo inspirująco u Ciebie! :) W powyższym poście wspominasz miejsce z Airbnb, w którym się zatrzymałaś i które Cię zauroczyło – czy możesz polecić, gdzie warto się zatrzymać podczas podróży do Lizbony?

    1. wiesz co, to była dzielnica Restelo, naprawdę super miejsce do życia, ale jeśli jedziesz na krótko do Lizbony to jest zdecydowanie za daleko od centrum – jedzie się autobusem koło 45 minut. Byłam w tym mieszkaniu: https://pl.airbnb.com/rooms/202654 i wcale mnie nie zauroczyło bo było bardzo słabe, ale jeśli będziesz w Lizbonie na miesiąc to ta okolica jest najlepsza.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *