Nie zaczęłam swojego zwiedzania Barcelony od dzielnicy Gotico, choć powinnam. Jej kręte uliczki, gęsi w Katedrze, gęste palmy, urocze podwórka, chaos i zarazem intymność sprawiły, że zakochałam się w mieście jak szalona. Dodajmy do tego świetną pogodę w lutym, troszkę za dużo cavy i pysznych tapas… i już mamy miejsce, w którym mogłabym zostać na zawsze. Hola, Barcelona!
Wybrane przeze mnie noclegi w Barcelonie
Nasze zwiedzanie Dzielnicy Gotyckiej (Barrio Gotico) było rozplanowane według mapy od Free Walking Tours, którą mieliśmy uzupełniać sprawdzając historię poszczególnych miejsc w Internecie, bo żyjemy w XXI wieku i tak się teraz robi, co będę oszukiwać. Ponieważ jednak zarezerwowaliśmy sobie wycieczkę jedzeniową po targu Boqueria, a nasz przewodnik Nico miał trochę więcej czasu, oprowadził nas również po części dzielnicy gotyckiej, dzięki czemu dowiedzieliśmy się, jak wygląda zarówno życie w Barcelonie od środka. Okazało się też przy okazji, że w Gotico warto pójść na wycieczkę z przewodnikiem, bo naprawdę dużo szczegółów może umknąć naszej uwadze – jeśli jesteście zainteresowani to skorzystajcie z Free Walking Tours (płaci się przez dobrowolną dotację o dowolnej wysokości) lub skontaktujcie się z Nico pod tym adresem mailowym (fantastyczny człowiek!)
Poniższy mini-przewodnik, a raczej spacerownik, jest opracowany na podstawie właśnie trasy od Free Walking Tour w Barcelonie i stanowi tylko bazę, jeśli chcecie szybko poznać tę ciekawą dzielnicę. Zaczynamy!
Wycieczkę najlepiej zacząć na Placa Reial, niewielkim placyku wypełnionym palmami i ludźmi. Atmosfera jest jednak bardzo kameralna i rozluźniona, różni się od pobliskiego tłoku promenady La Rambla. Stamtąd droga prowadzi na Placa del Pi, którego nazwa wywodzi się od rosnącej na nim sosny. Tam też jest bazylika o tej samej nazwie – wstęp jest płatny (cóż nie jest płatne w Barcelonie?!), ale za darmo można wejść do przedsionka by po prawej zobaczyć jedną z katalońskich tradycji: gigantes. To takie ogromne stroje z papier-mache, które zakładają na siebie mieszkańcy podczas parad i świąt w Katalonii. Wiadomo, że największe wrażenie robią na żywo, ale te „odpoczywające” w kościele i tak są niesamowite.
Trzeba też wejść w uliczkę naprzeciwko bazyliki del Pi, Carrer de Petritxol 1. Moim zdaniem to jedna z najciekawszych ulic w dzielnicy, a być może w mieście, tak wiele jej fragmentów zasługuje na uwagę. Na przykład: kafelki mayolicas na domach, na których namalowano ważne wydarzenia z historii miasta; małe kapliczki; metalowe płyty chodnikowe przed najstarszymi przedsiębiorstwami (obecne są one również w innych miejscach miasta); ciekawy street art. Ulica słynie też ze słodyczy, koniecznie trzeba wpaść na churros i gorącą czekoladę do którejś z kawiarni, na przykład do Granja Dulcinea, w której częstym gościem bywał Salvador Dali. Natomiast jeśli lubisz kulinarne pamiątki, wpadnij do Vicens, sklepiku sprzedającego pyszne nugaty. Polecam te z ciemną czekoladą, oliwą i chlebem!
Zresztą, cała magia Gotico polega na tym, by wejść w jakąś uliczkę i się choć na chwilę zgubić. Wszędzie czeka jakiś skarb, drobna niespodzianka, a to śliczny sklepik, a to urocza kapliczka czy malutki plac. Można się trzymać trasy na mapie, ale koniecznie trzeba skręcić tam, gdzie nas coś woła. Dzielnica Gotycka potrafi zaskoczyć.
Zaskoczeniem była też Dzielnica Żydowska w Barcelonie, bo… praktycznie jej nie ma. Kilka hebrajskich napisów na ścianach i skromne wejście do Synagogi, podobno jednej z najstarszych w Europie. Żydzi w Hiszpanii zostali prawie całkowicie wybici w XIV wieku, synagogi zniszczone lub przekształcone. O tej w Barcelonie przypomniano sobie dopiero 30 lat temu i ponownie otworzono w 2002. Tamtejsze uliczki są ciche i puste, odwiedzane chyba tylko przez turystów.
Ruchliwie za to jest przy Plaça Sant Jaume, jednym z najważniejszych placów Barcelony, zarówno pod względem politycznym jak i socjalnym, bo właśnie tam startują największe parady w Barcelonie i mają miejsce najciekawsze katalońskie tradycje, na przykład piramidy z ludzi. Życie polityczne skupiało się tam już od czasów rzymskich, bo właśnie tam było forum miasta Barcino (tak się wtedy nazywała Barcelona). Potem politycy spotykali się na schodach kościoła Sant Jaume (Św. Jakuba) który znajdował się w tym miejscu, a teraz jest tam ratusz oraz pałac Generalitat de Catalunya. Właśnie z tego ostatniego budynku wychodzi fotogeniczny mostek nad ulicą Carrer del Bisbe, miejsce które kochają turyści bo przypomina Wenecję.
Nieco dalej na tej samej uliczce wchodzimy w duże drzwi po prawej, które prowadzą na krużganki Katedry w Barcelonie. Jest to miejsce tak niesamowite, urocze i piękne, że wydaje się być z innego świata. Pośrodku rosną gęste palmy, jest mały ogródek z kwiatami otoczony gotyckimi ścianami, po którym… przechadzają się gęsi! 13 ptaków jest trzymanych przy Katedrze, bo św. Eulalia, patronka katedry oraz miasta, miała właśnie trzynaście lat gdy zginęła męczeńską śmiercią. Ma ona również swój nagrobek w środku katedry.
Wychodząc z krużganków tym samym wejściem i idąc prosto, możemy dotrzeć na plac Felip Neri. Uwagę od razu przykuwa stojący tam kościół, którego ściany są zniszczone i noszą ślady kul lub odłamków. Są różne historie dotyczące tego miejsca, według jednej z nich tutaj Franco miał dokonać egzekucji swoich przeciwników, inne głoszą, że to anarchiści rozstrzelali swoich przeciwników… Oficjalna wersja jest jednak taka, że w 1938 roku na plac Felip Neri spadła bomba faszystów, zabijając 42 osoby chroniące się w kościele, z czego połową były dzieci. To niesamowite, że historia wydawałoby się całkiem niedawna, może mieć tak różne oblicza.
Mapka każe nam później wrócić pod Katedrę i przejść się przy Placa Nova (są tam fragmenty starożytnego muru rzymskiego, choć szczerze wygląda na tyle razy odnawiany, że z oryginalnych fragmentów niewiele zostało…) a potem obejść katedrę z drugiej strony, mijając Portal de Sant Iu, najstarszy portal katedry. Wchodzimy potem na Plaça del Rei, otoczony budynkami będącymi kiedyś siedzibą królów Aragonii. Choć wymieniają go wszystkie przewodniki, mi niespecjalnie się tam podobało, po prostu nic wyjątkowego… No, może prócz podwórka Palau del Lloctinent na którym są arkady oraz rzeźbiony drewniany sufit, tzw. artesonado.
Niedaleko czeka kolejna niespodzianka: pozostałości rzymskiej świątyni Oktawiana Augusta. Aby odwiedzić to miejsce, trzeba z Carrer de Paradis wejść w niewielkie podwóreczko pod numerem 10, a potem znów w prawo. Ze świątyni pozostały jedynie trzy kolumny, a zbudowana była kiedyś… na wzgórzu, czego kompletnie teraz nie widać.
Możemy jeszcze chwilę pochodzić po okolicy i wąskich uliczkach Gotico, choć nasza wycieczka kończy się trochę dalej, przy kościele Santa María del Mar. Za ulicą Via Laietana jest już jednak trochę mniej „turystycznie” i można w spokoju poobserwować mieszkańców jedzących lunch na malutkich placykach.
Gorąco zachęcam do chodzenia po całym bez wyjątku Gotico, tłoczenia się na popularnych ulicach, nurkowania w małe zaułki, wchodzenia w podwórka, gonienia za kotami, przerwy na kawę na cichej uliczce, spacer w kierunku morza i dzielnicy Barceloneta… Cudo, po prostu cudo!
W Gotico jedliśmy w Irati, knajpce z baskijskimi tapas, czyli właściwie pintxos. Wszystkie przekąski mają tam wbitą wykałaczkę, można wziąć to, co się chce i pod koniec pani liczy wykałaczki (cena 2,1 euro za jedną). Świetny sposób na spróbowanie różnych przysmaków i miejsce z fantastyczną atmosferą!
- Dużo ciekawostek o tej uliczce można przeczytać tutaj ↩
pięknie, pięknie, pięknie! zdjęcia wymiatają (zwłaszcza moja ukochana kawiarenka na Born – stoliki pod łukiem). to prawda, że w Dzielnicy Gotyckiej najlepiej się dać zgubić – to mój ulubiony sposób zwiedzania. do tej pory (mimo kilometrów przechodzonych w tamtej okolicy) potrafię się zaplątać w tych uliczkach albo odkryć coś zupełnie nowego :) będzie więcej zdjęć? ;)
Wielkie dzięki za miłe słowa! :) Będzie więcej zdjęć z Barcelony na pewno, może trochę z Gotico :D
Ah, Gotycka dzielnica! Moja ukochana część Barcelony. Uważam, że nie można jej ominąć bo nie poczuje się piękna Barcelony. Ja za pierwszym razem poszłam nie patrząć na mapę, błądziłam między uliczkami, a i tak zobaczyłam prawie wszystko co chciałam, świątynie same pojawiały się na mojej drodze. Każdemu zawsze polecam zgubić się w Barri Gotic, można poczuć się jak w najbardziej romantycznym filmie. Twoje zdjęcia są cudowne, aż znowu zaczęłam sprawdzać ceny biletów do tego pięknego miejsca :)
Ależ przepiękny kadr krużganków katedry! Ja przyznaję, że gdy tam zajrzałam, to ledwo mogłam się przecisnąć przez zaabsorbowane robieniem zdjęć tłumy, ostatecznie niewiele stamtąd wyniosłam, a szkoda, bo miejsce zachwycało i stanowiło przepiękną scenerię do zdjęć.
Ja byłam w lutym i troszkę luźniej było (może też dlatego, że w tygodniu?) ale muszę przyznać że Barcelona to jedna wielka góra turystów! Postaram się o tym gdzieś wspomnieć że jest taka tragedia, boję się myśleć co tam się dzieje w lecie…
gratuluję wspaniałego bloga i cudownych zdjęć, dużo cennych informacji można tu znaleźć, zamierzam z nich skorzystać, dzięki, może nie powinnam zadawać takiego pytania, ale będąc w Barcelonie i Lizbonie, które miasto bardziej przypadło ci do gustu ?
Trudno tak porównywać dwa miasta bo zależy czego szukasz, ale mi osobiście bardziej się podobała Barcelona :)
haha tego się „obawiałam”, byłam w Barcelonie i totalnie mnie urzekła, teraz wybieram się do Lizbony i tak myślę, że chyba nie przebije poprzedniczki, ale i tak będzie pięknie sądząc po twoich postach :)
Nooo, ale trudno tak porównać te dwa miasta bo Lizbona ma dużo cudownych zakątków których mi brakowało w Barcelonie – i odwrotnie :) Po prostu moim zdaniem Barcelona miała fajniejszy klimat, ale w Lizbonie będzie Ci się też podobało na pewno :)
Przepiękne zdjęcia! Już kilka razy przymierzaliśmy się do podróży do Barcelony z moją dziewczyną. Chyba nadszedł czas żeby zakupić bilety :)
Przepiękne zdjęcia! Widać nawet wejście do mojego domku ;) Pozdrawiam :)
Pierwszy raz jestem na Twoim blogu- jest genialny <3 Już teraz bardzo Ci dziękuję, idealnie wkomponował się w moje planowanie tygodnia w Barcelonie. Zmotywowałaś mnie i od teraz będę wierną czytelniczką. Pozdrawiam :)
Dzięki wielkie! Bardzo się cieszę! :)
Pamiętasz może jak się nazywa ta kawiarnia w podwórku (3 zdjęcie od końca)? Wygląda magicznie!!
Hmm nie pamiętam dokładnie, ale na pewno było to w bliskiej okolicy Plaça del Rei :)
Przeglądałam ostatnio przewodnik po Barcelonie i przypadkiem trafiłam na to miejsce! :) Jest to Palau Dalmases Flamenco w dzielnicy La Ribera :)