Byłam w Glasgow dwa razy. Za pierwszym razem uznałam, że jest tam okropnie i więcej nie wrócę. Zobacz jak było podczas kolejnego pobytu w tym mieście.
Ci którzy obserwują mnie na Facebooku lub Instagramie wiedzą już, że w zeszły piątek pojechałam na krótką wycieczkę do Glasgow. Wcześniej byłam tam w pracy (fajnie!), ale wtedy tylko przejeżdżałam przez to miasto i wydało mi się okropne. W przeciwieństwie do Edynburga jest tam masa bloków, klimat raczej industrialny, a dodatkowo prawie przez centrum Glasgow prowadzi autostrada. Jednak nie dlatego jestem *blogerem podróżniczym*, bo oceniam miasta zza szyby samochodu. Musiałam wrócić do Glasgow (nieszczęśliwie dla mnie samej, ale szczęśliwie dla bloga) i zbadać dokładniej, co ma do zaoferowania.
Z Edynburga do Glasgow jest około 90 kilometrów, ale dojazd jest fantastyczny. Codziennie rano i wieczorem tysiące ludzi pokonuje tę trasę – mieszkańcy Glasgow często pracują w Edynburgu, i odwrotnie. Korki można łatwo ominąć jadąc pociągiem – kursują dosłownie co 10 minut i jadą mniej niż godzinę. Prawie nie zauważyłam, że dojechałam już na miejsce, w czym pomogło mi darmowe wifi.
Szybko okazało się, że brzydkie bloki są na obrzeżach miasta, a centrum jest bardzo zadbane i ciekawe. Nie miałam zbyt wiele czasu, ale udało się zabłądzić na przykład na Buchanan Street, największą ulicę zakupową w Glasgow. Luksusowe marki otoczone wiktoriańską architekturą wyglądają nawet lepiej niż zwykle.
Glasgow miało swój okres świetności właśnie w czasach wiktoriańskich. Wtedy dzięki swojemu przemysłowi, głównie stoczniowemu, było nazywane „drugim miastem Imperium Brytyjskiego”. Niestety, później zaczęło podupadać. Dalej jest największym miastem w Szkocji, jednak Szkoci których poznałam twierdzą, że Glasgow musi popracować nad swoim wizerunkiem i dostosować się do współczesnych zmian.
Musiałam iść w stronę Uniwersytetu i dalej od centrum, więc okolica zrobiła się mniej atrakcyjna. Po załatwieniu swoich spraw miałam jeszcze chwilę na odwiedzenia miasta. Poprzedniego dnia sprawdzałam, co warto zobaczyć w Glasgow i najbardziej podobała mi się kolumnada w Uniwersytecie. Trafiłam tam zupełnie przypadkiem, bo zobaczyłam kierunkowskaz na uczelnię.
Weszłam do środka, nie wiedząc za bardzo co robię, więc możecie sobie wyobrazić moją radość, gdy nagle znalazłam się w tym miejscu:
Uniwersytet w Glasgow jest jedną z najstarszych Szkockich uczelni, założoną w 1451 roku. Z tego co widziałam zwiedzanie głównego budynku i muzeów jest darmowe i otwarte dla każdego, przynajmniej latem. Mogłam spokojnie zaglądać w różne zakamarki, a ponieważ nie było zbyt wielu odwiedzających, czułam się jakbym miała dla siebie jakiś zamek (no może nie do końca, ale odkrywanie tego miejsca było świetne).
Najbardziej jednak podobało mi się przy kolumnadzie i aż wróciłam do niej, bo nie byłam zadowolona z wcześniejszych zdjęć i *musiałam* zrobić lepsze. To miejsce jest po prostu częścią życia pracowników Uniwersytetu, i pewnie nie zwracają na to prawie uwagi (tak jak ja na zabytki Krakowa), a mnie po prostu zafascynowało.
Musiałam się już zbierać do Edynburga – miałam przy sobie torebkę + torbę na aparat + stojak na lampę studyjną, a w kieszeni tylko 5 funtów, więc postanowiłam, że wrócę do Glasgow w bardziej dogodnych warunkach. Pierwsze wrażenie było może niekorzystne dla miasta, ale przekonałam się, że jest tam wiele zakątków które potrafią miło zaskoczyć. Mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę!
oj, tak, Szkocja mi się marzy bardzo ;-) To będzie jeden z kolejnych kierunków mojej podróży. Ciekawy wpis, piękne zdjęcia!
Dzięki wielkie, cieszę się że Ci się podoba :) Szkocja jest super, ale pogoda jest tam hm, monotonna (cały czas pada), więc raczej pojedź tam latem :)
Już byłam w Glasgow i też za pierwszym razem nie zrobiło na mnie wrażenia. Za tydzień lecę tam drugi raz, odkrywać to miasto na nowo :)
W przyszłym tygodniu jedziemy do Glasgow! Zobaczymy co odkryjemy?
Ta strona naprawdę mi się podoba, w szczególności że sam zaczynam przygodę z blogowanie o podróżach. Zapraszam na mój pierwszy post.
Ja w Glasgow polecam Necropolis, najlepiej z rana kiedy jeszcze świeci pustakmi wtedy klimat jest niesamowity. Stamtąd również jest fajny widok na całe miasto, dla mnie interesujące było jak inna jest panorama miasta w porównaniu do Edynburga. I drugi budynek na liście to Kelvingrove Art Gallery and Musem, wystawy nie do końca mnie urzekły ale budynek wewnątrz i zewnątrz jak najbardziej.
Mimo iż mieszkam w tym mieście już od ponad trzech lat to nadal odkrywam kolejne atrakcje, które są ciekawe. Dodatkowe street art, który stoi na bardzo wysokim poziomie. Jednym słowem warto spędzić tam chociaż kilka dni!