O orientalnym mieście na samym południu Czarnogóry, nad którym góruje starożytna cytadela.

Zobacz inne wpisy z Czarnogóry:

Poprzedniego dnia zupełnie przypadkiem trafiliśmy na camping Safari przy Wielkiej Plaży w Ulcinj – i mieliśmy naprawdę dużo szczęścia. Wieczorem w barze grał świetny zespół na żywo, a po wypiciu butelki czerwonego Vranaca woda w Adriatyku wydawała się dużo cieplejsza… Możecie sobie też wyobrazić moją nieskończoną radość gdy poczułam pod stopami fantastyczny, drobny piasek charakterystyczny dla tego miejsca.

Wielka Plaża w Ulcinj ciągnie się całe 13 kilometrów, i jest to najdłuższa plaża piaszczysta z tej strony Adriatyku. Ludzi jest bardzo dużo, ale nie zauważa się tego z powodu jej wielkości. Postawione są na niej leżaki z parasolami (koszt wynajęcia na cały dzień to 8 euro) i „chatki” VIP z materacami i firanami (12 euro) – z samego rana wprawdzie nie pobierają opłat, jednak już koło 11 zaczynają chodzić panowie z zeszycikami.

Na plaży jest drobniutki piasek, po którym kapitalnie się chodzi. Koło południa zaczyna tam dość mocno wiać, co stanowi problem gdy nie posiada się leżaka… Piach we włosach, oczach i ustach to nic przyjemnego, dlatego wiele osób zbiera się wtedy z plaży lub płaci te 8 euro by korzystać z plaży w spokoju.

My po odespaniu poprzedniej nocy najpierw przez prawie trzy godziny sprawdzamy czy woda jest wystarczająco ciepła (owszem, jest), a później idziemy plażą do centrum Ulcinj. Z naszego campingu jest tam około 10 kilometrów (oczywiście, na początku wydaje nam się, że dużo mniej), ale iść tak wzdłuż morza to sama przyjemność. Im bliżej miasta tym jednak więcej ludzi.

Dochodzimy do cypla przy porcie Milena – tam zaczyna się ścieżka którą można ten cypel ominąć, by dostać się do miasta (nie ma tam żadnej drogi asfaltowej, samochody jadą z dala od morza). Prowadzi przez krzaczory i miejscami jest bardzo zarośnięta, chociaż nie sposób się zgubić. Krajobrazy po drodze – skały, morze, roślinność – przypomniały nam drogę na Cala Luna. Plaże przy cyplu nie są już piaszczyste, ale nie brakuje amatorów kąpieli. Bliżej miasta jest też plaża wyłącznie dla kobiet.

Kiedy po prawie godzinie przedzierania się przez chaszcze w końcu docieramy do Ulcinj, pierwsze co rzuca nam się w oczy to: chodniki zamienione na parkingi. Drugie: okropnie dużo samochodów (również z Albanii i Kosowa). Oznaką wysokiego statusu społecznego jest tu najwyraźniej posiadanie auta, dodatkowo należy jeździć jak pirat drogowy. Korki ciągną się przez całe miasto i często nie ma po prostu spodobu, by je ominąć. Ciężki przypadek…

Idziemy do centrum, w okolice Małej Plaży i tam straszy nas taki widok:

Największy natłok turystów jest w Ulcinj 15 sierpnia, kiedy to Chorwaci, Włosi i Polacy, stanowiący tu największą grupę urlopowiczów, obchodzą święto religijne. Ten dzień jest szczytowy jeśli chodzi o ilość osób, potem jest ich już coraz mnie. Niestety, ponieważ my tak trafiliśmy i nam to bardzo nie pasuje, od razu stamtąd uciekamy, nawet nie wchodząc do wody (a jest strasznie gorąco).

Idziemy za to do starego miasta Ulcinj, zwanego też Kalaja. Jest to twierdza zbudowana prawie 2,5 tysiąca lat temu przez Ilirów. Od tego czasu dostawała się pod kontrolę m.in. Bizancjum, Wenecji i Imperium osmańskiego – każda z tych kultur zostawiła tam swój ślad.

Pełno tam uroczych zakątków i bardzo przyjemnie spaceruje się uliczkami Kalaja. Mam jednak wrażenie, że została bardzo zaniedbane i przez to niszczeje – mieszkańcy i turyści bez skrupułów wyrzucają śmieci czy załatwiają potrzeby gdzie popadnie. Mam nadzieję, że władze Ulcinj wezmą się prędzej do roboty i nie doprowadzą do całkowitego rozpadu tego miasta które, bądź nie bądź, jest jednym z najstarszych w obrębie Adriatyku.

W Kalaja mieszkają nadal ludzie (choć nie widzieliśmy ich zbyt wielu), przede wszystkim jednak jest tu „zagłębie” ekskluzywnych restauracji. W porównaniu jednak do reszty miasta jest tu prawie całkiem pusto i stanowi to wielki kontrast np. do Małej Plaży. Twierdza stoi praktycznie opuszczona, co tworzy lekko nostalgiczny klimat tego miejsca. Raczej smutno-nostalgiczny, miałam wrażenie że patrzę na upadek czegoś niegdyś wspaniałego.

Mimo głodu jakoś nie skusiła nas żadna knajpa w Kalaja, dlatego w poszukiwaniu jedzenia idziemy bardziej w głąb miasta. Niestety, znalezienie fajnej i taniej knajpki graniczy tu z cudem… Mam wrażenie, że w Czarnogórze ogólnie nie ma takiej kultury jedzenia poza domem, jak np. we Włoszech. Restauracje nastawione są tam przede wszystkim na zysk z turystów, przez co ceny bywają hm, nieadekwatne do średnich zarobków mieszkańców tego państwa.

My po kolejnej godzinie tracimy nadzieję i kupujemy borek (taki placek) z mięsem i serem w piekarni… Do Ulcinj nie pojechaliśmy samochodem, przez co teraz musimy wracać na piechotę na camping, przedzierając się między samochodami zaparkowanymi na każdym wolnym kawałku chodnika.

Jak zapewne już można wyczuć z mojego tonu, byłam bardzo rozczarowana Ulcinj. Jest zaśmiecone, tłoczne i zaniedbane, przy czym ceny czegokolwiek nie ustępują tym w kurortach europejskich. Nie chcę osądzać z czego to wynika ta niedbałość władz miasta, jednak jeszcze dużo czasu minie, zanim te okolice dorosną do swych własnych wyobrażeń o sobie. Tymczasem jest to najbrzydsze miejsce jakie widziałam w Czarnogórze i nie polecam nikomu jechanie w te okolice.

Za to po powrocie na Wielką Plażę od razu poprawia mi się humor… Delikatny piasek, ciepła woda i szum fal – nic więcej nie jest potrzebne do szczęścia.

Kiedy w końcu docieramy do naszego campingu, jesteśmy wykończeni bo zrobiliśmy tego dnia ponad 20 km piechotą. Jednak postanawiamy zmienić lokalizację następnego dnia – jak na takich koczowników 2 dni w jednym miejscu to za wiele!

Jeśli chodzi o Camping Safari – jest świetny, jednak koło 15 sierpnia niesamowicie zatłoczony. Nie mieli już miejsca na rozbicie namiotu (kosztuje to 12 euro za dwie osoby, jakby co), dlatego postanowiliśmy wynająć bungalow za 15 euro za osobę. Sam ośrodek jest położony tuż przy morzu, dzięki czemu kąpaliśmy się już od samego rana, na przebudzenie. Łazienki czyste, całość bardzo zadbana. Plaża co wieczór jest sprzątana. Jedynym minusem jest odległość od centrum, a podczas jazdy samochodem po Ulcinj trzeba się uzbroić w cierpliwość. Duuuużo cierpliwości.

KategorieCzarnogóra
Aleksandra Bogusławska

Dwa lata spędziłam w podróży, żyjąc na walizkach i co kilka tygodni zmieniając adres zamieszkania. Dziś mieszkam na stałe w domku na szkockiej wsi. Dużo spaceruję, gotuję wegańsko, spędzam czas w ogrodzie, doceniam małe przyjemności i spokojne życie.
Jestem autorką wszystkich tekstów i zdjęć na stronie.

  1. Małgorzata says:

    Szkoda, że miasto jest zaniedbane. Na kilku zdjęciach (zwłaszcza tych, na których są stare mury :)) widać, że ma potencjał bycia całkiem urokliwym miejscem. Dobrze, że plaża wynagrodziła rozczarowanie :)

  2. Małgorzata says:

    Szkoda, że miasto jest zaniedbane. Na kilku zdjęciach (zwłaszcza tych, na których są stare mury :)) widać, że ma potencjał bycia całkiem urokliwym miejscem. Dobrze, że plaża wynagrodziła rozczarowanie :)

    1. Pitlex says:

      Ci co piszą negatywy to chyba byli tam przejazdem ja jadę z Polski 20 godzin i nie żałuje niech reszta jeździ na inne drogie kraje albo do Arabów zarobić kulkę w tym roku znowu jedziemy .

    1. stiv says:

      pitlex- masz rację od 6 lat jeżdżę z ekipą ok 15 osób w okolicy Ulcinj i bawimy się świetnie- cudowne miejsca jak się wie gdzie uderzyć

  3. maria says:

    Dzień dobry! Bardzo trafne spostrzeżenia. Jednak w Ulcinj są małe kameralne plaże zwane Liman, w pobliżu starówki, jedna obok cerkwi przy bramie północnej. Jednak nie wiedziałabym gdyby nie podpowiedź mieszkańców. Dodatkowo, jest miła restauracja, której właściciel sam łowi to, co serwuje. Nazywa sie niezbyt kusząco profi fischer Hari, ale jest naprawdę godna polecenia, także cenowo – no i fantastyczny widok, jest bowiem usytuowana na murach starówki, wprost w Adriatyk. Są tam też pokoje, ale niestety, nie załapałam sie, wszystko zajęte..

  4. maria says:

    P.s. 15 sierpnia nie zauważyliśmy w Ulcinju żadnej specjalnej fety, ale mała plaża bezlitośnie zatłoczona, piątek świątek i niedziela… Szkoda.

  5. Monika Bielecka says:

    My przyjechaliśmy do Ulcinj 11 października. Temperatura ok. 30 st., piękne słońce, mało ludzi, raj. Ceny w restauracjach normalne, nie nastawione już na turystów. Jeśli ktoś ma możliwość wyjazdu po sezonie to namawiam. Czysto, mniej, dużo mniej samochodów. Ceny noclegów śmiesznie małe w porównaniu do sezonu wakacyjnego. Po prostu fantastyczne przedłużenie lata.

    1. Aleksandra says:

      Następnym razem na pewno pojadę poza sezonem! Już nie raz się przekonałam, że w środku lata lepiej siedzieć w domu, a nie przepychać łokciami w turystycznych miastach… Dziękuję za informację, może dam jeszcze szansę Ulcinj :)

  6. Darek says:

    Był ktoś ostatnio na tym campingu? Czy ceny podane przez panią Aleksandrę są aktualne? Jeśli zdecydujemy się na namiot – czy prysznice są dodatkowo płatne?

    1. Mietek says:

      Za 10€/os można spokojnie znaleźć pokoje z pełnym wypasem niedaleko od plaży, a za 5€ można spokojnie zjeść jednodaniowy obiad na plaży w Sthoju. Spokojnie polecam to miejsce… :-)

  7. Joanna says:

    Byłam tu w 2014 i mimo że też dostrzegłam wiele rzeczy króre nie przypadły mi do gustu jednak nie odradzałabym obejrzenia tego historycznego miejsca króre działa na wyobrażnię. Myślę że atmosfera tego miejsca związana jest z dużymi wpływami zza albańskiej granicy-zdecydowanie panuje tu już inny klimat. Ale my nie szukaliśmy tu plażowania, tylko zwiedzaliśmy. Plaża rzeczywiście nie zachęcała nawet do spacerowania

  8. jarekzet says:

    Byłem z rodziną w sierpniu 2014, mieszkaliśmy właśnie na starym mieście – widok z kwatery wspaniały (oprócz rozpoczętej na dziko – przez miejscowych i rosyjskich cwaniaków, i przerwanej budowy pensjonatu – zdjęcie obok piesków). Na plażę w centrum nie uczęszczaliśmy, jeździliśmy na Wielką Plażę za miasto – tam nie brakuje miejsca. Przy plaży są bezpłatne parkingi. Leżaki i parasole oczywiście płatne. Jeśli się troszeczkę poszuka to jednak można zjeść niedrogo i smacznie, ale na pewno nie przy głównym deptaku, biegnącym od miejskiej plaży w górę. Trzeba dojść tym deptakiem do ronda, skręcić w prawo i tam szukać. Czasem wieczorem potrafią wyłączyć prąd na krótko lub na kilka godzin. Bardzo głośno i do późna w nocy grają muzę w dyskotece Zeus, przy miejskiej plaży. Niestety miejscowi nie dbają o czystość w miejscach publicznych, choć wydaje mi się, że to raczej śmiecą albańczycy, których jest bardzo wielu (miasto leży blisko granicy, ale dzięki temu można zrobić sobie wycieczkę do Albanii i zwiedzić twierdzę Rozafa). Także przyjeżdża tu na wakacje wielu albańczyków mieszkających w Niemczech. Na Wielkiej Plaży stoją w dużej ilości kosze na śmieci, ale niewiele osób z nich korzysta – ja spotykałem przy nich głównie polaków. Jeśli ktoś jest w stanie zaakceptować te niedogodności to moim zdaniem jest to super miejsce na wypoczynek. Trzeba wcześniej troszeczkę poczytać aby nie być później rozczarowanym. Ceny w sklepach do zaakceptowania dla przeciętnego polaka. Orientalny klimat niezapomniany!

  9. Daro says:

    Czarnogóra to kraj prawosławny, więc 15 sierpnia nie jest tam żadnym świętem.W Ulcinj zamieszkują w 70% Albańczycy – ale to są etniczni,miejscowi Albańczycy, a nie imigranci. Skoro Albańczycy, to znaczy, że dominuje islam, więc tym bardziej 15 sierpnia tam nic nie znaczy. Czarnogóra to piękny mały kraj, ale niestety już drogi (2015 lipiec)

    1. Aleksandra says:

      Nie pisałam, że w Czarnogórze jest to święto, nie sugerowałam również że jest to państwo katolickie.
      To oczywiste jednak, że 15 sierpnia świętują ich sąsiedzi oraz Włosi czy Polacy, którzy stanowią największy procent turystów spędzających tam urlop. Z tego powodu tego dnia jest co roku najwięcej osób.

  10. Mam odmienne zdanie co do Ulcinj. Ale myślę, że może mieć to związek, iż byłem tam jednak jeszcze przed sezonem letnim. Wówczas nie było problemu z natłokiem ludzi, bo zwyczajnie było pusto. Zarówno wielka plaża jak i mała świeciły pustkami. Co do znalezienia lokalu, w którym nie było by dość drogo, ale w miarę smacznie to jest taki przy małej plaży – Cafe Plaza czy jakoś tak. Mnie on odpowiadał, a ceny również (choć mogły to być ceny przed sezonem). Ogólnie polecam Ulcinj, ale raczej w miesiącach kiedy nie ma tam szczytu turystycznego. Idealna pora to końcówka kwietnia jeszcze przed weekendem majowym oraz wrzesień.

  11. Łukasz says:

    Wielka plaża poza kolorem pisku niczym nie różni się od polskiego bałtyku-nuda! Są znacznie ciekawsze miejsca do spędzania czasu nad wodą np. Valdanos :) W Czarnogórze jest bardzo brudno, jak tłumaczą Tubylcy jest to wina Serbów. Według mnie to jest tylko wytłumaczenie ponieważ wszędzie widać ten „syf” i nie robią go tylko turyści. Za 15 euro można mieszkać w bdb. warunkach, a za 10 euro w gorszych ale i tak zadawalających. W Kalaji praktycznie najbardziej ukryta jest knajpa, której jest minimalnie drożej niż wszędzie indziej, ale jedzenie jest na bardzo wysokim poziomie i raz warto się wybrać. Zapewne jest tak, że każdy lubi co lubi…ale paskudny to słowo przesadzone! pozdrawiam

    1. Może i przesadzone, ale po prostu mi się nie podobało, wolę zapłacić więcej i mieć większy komfort i ładniejsze miasto ;) Nie wiem czyja to wina, moim zdaniem jak się bierze jakąkolwiek kasę od turystów to miasto nie powinno tak wyglądać jak Ulcinj, mogliby chociaż posprzątać śmieci, o reszcie nawet nie wspominam… na pewno tam nie wrócę i szczerze napisałam tutaj, że nie polecam ;)

  12. Maggie says:

    Byłam w Ulcinj wiele razy. 2006, 7,8, 10,11,13. Za każdym razem coś nowego.Owszem wschodni śmietnik, który wygląda tak samo jak w Grecji, Albanii czy Turcji. Na plażach płatnych wysprzatane a na miejskiej syf. Ale wieczorny klimat wschodniej ulicy jest niepowtarzalny. Ceny w sklepach jak w Polsce i w knajpkach spokojnie można za 5-10 euro coś zjeść.A twierdza Kalaja pusta bo w knajpach drogo. To samo na końcu Ada Bojana.Polecam objazd od strony Ulcinj Jeziora Szkoderskiego.

    1. bartek says:

      tez bywamy w Ulcinij dość często- jeżeli spontan wyjazd to nasz Ulcinij jest tym czego potrzebujemy do „resetu”, mamy ulubione knajpy, apartamenty i bimbrowników (nawet wozimy butelki na wymiane) ceny nizsze niz nad Polskim morzem, bywamy tam do czerwca i w drugiej polowie września (wtedy jest luźniej) śmieci jest mniej niż w Tunezji.
      Jezeli chcecie jakiegos info to śmiało piszcie bartkow7@interia.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.