S

Spacer po zakątkach krakowskiego Podgórza

Choć corocznie Kraków odwiedza nas ponad 7 mln turystów, a Stare Miasto oraz Kazimierz tętnią życiem, oferując przyjezdnym liczne atrakcje, w tym mieście czeka jeszcze wiele niespodzianek i ukrytych, czarownych miejsc które mogą ujść uwadze przy pobieżnym zwiedzaniu.

Dlatego dziś o dzielnicy Podgórze – odrobinę zaniedbanej, ale z pewnością zasługującej na uwagę każdego, kto chce poczuć prawdziwy klimat mojego miasta.

Przechadzkę po tej części miasta najlepiej zacząć od przekroczenia Wisły zbudowaną dwa lata temu kładką Ojca Bernatka. Wiedzie ona z ulicy Mostowej na Kazimierzu do Brodzińskiego na Podgórzu. Jej prawa strona jest przeznaczona dla rowerów, a lewa – dla pieszych (chociaż nikt się do tego, oczywiście, nie stosuje. Głównie dlatego, że ze strony „rowerowej” jest dużo lepszy widok).

Wkrótce po wybudowaniu zaczęły się na niej pojawiać „kłódki miłości” z wypisanymi imionami zakochanych. Wystarczy przypiąć taki zamek do mostu, klucz wyrzucić do rzeki, a miłość będzie trwała wiecznie… Niestety, nie wszystkim się tak udaje zaczarować kłódkę, przez co cierpi siatka ochraniająca kładkę.

Jednym z powodów budowy kładki Bernatka była chęć władz miasta do wprowadzenia większego ruchu turystów do Podgórza. Tuż przy niej powstało parę ciekawych knajpek, a elewacje okolicznych budynków są pięknie odnowione. Mam nadzieję, że wzrośnie zainteresowanie tą dzielnicą i miasto wyremontuje więcej kamieniczek.

Tymczasem idziemy w prawo ulicą Józefińską w kierunku Placu Bohaterów Getta i natrafiamy na przeciekawy mural – dzwon artysty Blu, który powstał w 2011 roku podczas festiwalu Art Boom.

Przecznicę dalej, na bloku mieszkalnym można zobaczyć następne, namalowane dopiero pół roku temu dzieło: robota Stanisława Lema z jakże trafnym cytatem: „Na koniec ludzie skarleją do wymiaru bezmózgich sług żelaznych geniuszy i, być może, poczną oddawać im cześć boską”. Bardzo podoba mi się, że ta, skądinąd niezbyt piękna, okolica przybiera taki wygląd; malowidła na ścianach są bardzo ciekawe zarówno dla turysów jak i mieszkańców Krakowa.


Bliżej Wisły praca wre nad centrum Tadeusza Kantora „Cricoteka” (ciekawy projekt budynku można zobaczyć tutaj), my jednak idziemy już na Plac Bohaterów Getta.

W tym miejscu spotykamy się z tragiczną historią dzielnicy Podgórze: w latach 1941-43 istniało na jej terenie getto, do którego zostali sprowadzeni wszyscy Żydzi mieszkający wtedy w Krakowie. Plac Bohaterów Getta był jego centralnym punktem, w którym dokonywano egzekucji oraz zbierano ludzi do przewiezienia do obozów koncentracyjnych. Na pamiątkę tych wydarzeń w tym miejscu stoją puste żelazne krzesła (przekaz pomnika nie jest dla mnie do końca jasny, ale tutaj wytłumaczona jest dokładna jego symbolika).

Będąc w Podgórzu można również odwiedzić krakowskie Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK oraz znajdujące się obok muzeum Fabryka Schindlera. Wystarczy od Placu iść ulicą Kącik, a następnie Lipową.

Warto też przejść się z Placu Bohaterów Getta ulicą Lwowską, ponieważ przy niej stoi jeszcze kawałek muru który otaczał getto żydowskie w trakcie wojny.

Później ruchliwą Wielicką dochodzimy do pałacyku neobarokowego „Kryształ”, przechodzimy przez jezdnię i jesteśmy już po zielonej stronie Podgórza.

Na stoku widocznego z daleka wzgórza Lassoty znajduje się Stary Cmentarz Podgórski, na którym pochowanych jest wiele zasłużonych dla dzielnicy postaci, w tym Wojciech Bednarski, założyciel pobliskiego parku oraz Edward Dembowski, uczestnik powstania krakowskiego.

Ścieżynką po prawej stronie cmentarza dochodzimy do fortu 31 „Benedykt”, wieży artyleryjskiej która służyła do obrony wzgórza Lassoty. Plany zagospodarowania go w latach 90. niestety nie wypaliły, aktualnie jest on zamknięty na kłódkę i ogrodzony siatką.
Z polany przy forcie roztacza się też świetny widok na pobliski kopiec Kraka.

Fort „Benedykt” wziął swoją nazwę od pobliskiego kościółka św. Benedykta. Nie można go odwiedzać i jest otwierany tylko raz w roku, na wiosnę podczas święta Rękawki.

Przechodzimy koło pomalowanego na niebiesko budynku szkoły podstawowej i idziemy ulicą Stawarza w kierunku placu Lassoty. Przy nim stoją wille z przełomu XIX i XX wieku.

Z placu można zejść spojrzeć na przepiękny neogotycki kościół św. Józefa. Monumentalna budowla jest widoczna z wielu miejsc Podgórza (można to zobaczyć na pierwszym zdjęciu, z kładki Bernatka). Podobno w trakcie jego budowy odkryto słynną pracownię alchemiczną samego mistrza Twardowskiego…

Wracamy do placu Lassoty i wchodzimy do parku Bednarskiego. Jest to jeden z moich ulubionych parków w Krakowie, położony w zagłębieniu po byłym kamieniołomie (funkcjonujących tu od średniowiecza) jest bardzo romantyczny i całkiem spory, można po nim spacerować przez długi czas odkrywając wciąż nowe, ciekawe zakamarki. Przykłady: na jego drugim końcu znajduje się studio TVP wraz z wieżą telewizyjną, przez drzewa prześwituje kościół św. Józefa, a w oddali widać nawet Wawel i most Piłsudskiego…

… i właśnie na tym najstarszym krakowskim moście możemy skończyć nasz spacer – w ten sposób w ciągu dwóch godzinek zobaczyliśmy najciekawsze miejsca tej dzielnicy. Warto poświęcić ten czas, ponieważ Podgórze jest wciąż jeszcze rejonem mało uczęszczanym i choć nie wszystko jest tam piękne, to na pewno ma uroczą atmosferę której zaczyna brakować w „znanych” częściach miasta.

KategoriePolska
Aleksandra Bogusławska

Dwa lata spędziłam w podróży, żyjąc na walizkach i co kilka tygodni zmieniając adres zamieszkania. Dziś mieszkam na stałe w domku na szkockiej wsi. Dużo spaceruję, gotuję wegańsko, spędzam czas w ogrodzie, doceniam małe przyjemności i spokojne życie.
Jestem autorką wszystkich tekstów i zdjęć na stronie.

  1. Gertruda Burgund says:

    mieszkam rzut beretem od Podgórza i myślałam że mniej więcej je znam – widzę, że jednak nie…
    oczywiście przepiękne zdjęcia! dzięki! :)

  2. dziękuję za ten wpis, na początku października jedziemy z mężem do Krakowa i w końcu postanowiliśmy zwiedzić coś więcej niż tylko Kazimierz i Kazimierz. Bardzo przydatne i zdjęcia i opisy. Pozdrawiam!

  3. My niezmiennie od wielu lat wybieramy Podgórze jako punkt noclegowy, choć znajomi odradzają tam samotne spacery wieczorową porą :-) Na Kazimierz niedaleko, a ceny zdecydowanie konkurencyjne, zwłaszcza jeśli poszukuje się czegoś w standardzie wyższym niż hostelowy :-) Nawet w środku lata można zarezerwować coś okazyjnie, a w obu wybieranych przez nas miejscach obsługa urzeka. W jednym miejscu przemiły pan, który przy kolejnym noclegu już na dzień dobry pamięta, jaki zestaw zaserwować na śniadanie (łącznie ze stopniem wysmażenia jajecznicy), w drugim miejscu – ciche, przestronne pokoje z pełnowymiarowym kątem do pracy i wewnętrzny ogródek na dziedzińcu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.